Tak jest
Błażej Poboży, Jan Strzeżek
W gmachu Komendy Głównej Policji doszło do eksplozji. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przekazało, że stało się to "w pomieszczeniu sąsiadującym z gabinetem" komendanta Jarosława Szymczyka. Jak podał resort "eksplodował jeden z prezentów, które komendant otrzymał podczas swojej roboczej wizyty w Ukrainie w dniach 11-12 grudnia br., gdzie spotkał się z kierownictwami ukraińskiej policji i służby do spraw sytuacji nadzwyczajnych. Prezent był podarunkiem od jednego z szefów ukraińskich służb". Błażej Poboży (wiceminister MSWiA) w programie "Tak jest" w TVN24 stwierdził, że "w poważnych mediach sprowadza się narrację do próby ośmieszenia komendanta, który został w tej sprawie osobą pokrzywdzoną, a cała opowiedziana historia przez samego Szymczaka i później przez naszych ukraińskich sojuszników wskazuje jednoznacznie, na to, że został on podczas swojej wizyty obdarowany pozostałością po jednorazowym granatniku, który to pomyłkowo został przekazany, okazał się nie być atrapą". – Fakt jest jednak taki, że od momentu, kiedy ta informacja ujrzała światło dzienne, to nie tylko Polacy, ale cały świat się śmieje z tego, że w Polsce, w czterdziestomilionowym kraju w Unii Europejskiej komendant główny policji odpala w swoim gabinecie granatnik, a potem dyskutujemy, czy taki człowiek może pełnić dane stanowisko – powiedział Jan Strzeżek (Porozumienie).