Horyzont
Dlaczego polski premier mówi "nie" pakietowi migracyjnemu? "Pamięta wybory z 2015 roku"
Wybory europejskie to kolejne starcie, w którym dominują sprawy krajowe. Pytanie, czy będą także dominować sprawy europejskie, w tym pakt migracyjny? PE jest za, ale Polska zgłasza swoje poważne zastrzeżenia. Premier Donald Tusk chce, żeby Polska z niektórych zapisów paktu została wyłączona - głosowanie już 29 kwietnia. Jak tłumaczył w rozmowie z Jackiem Stawiskim Jędrzej Bielecki z "Rzeczpospolitej", szef polskiego rządu chce, żeby nasz kraj został wyłączony z udziału w obowiązkowej redystrybucji osób otrzymujących azyl i alternatyw, jakie są zapisane w pakiecie, czyli możliwości wniesienia kontrybucji finansowej - 20 tys. euro - na każdego przynależnego uchodźcę, albo udział w misji. - W tych wszystkich rzeczach Polska nie chce brać udziału. Czy tak się rzeczywiście skończy? Tak, tak się to skończy, dlatego że w tym porozumieniu jest taki punkt, który mówi enigmatycznie, że kraje, które są pod szczególną presją migracyjną, byłyby z tego zwolnione - zwrócił uwagę Bielecki. Dodał, że to, czego chce Donald Tusk, to po prostu jasnej deklaracji. Publicysta tłumaczył, że szef polskiego rządu "ma w pamięci wybory w 2015 roku, kiedy koalicja PO-PSL przegrała i jednym z powodów tego, że tak się stało, było to, że dwa miesiące wcześniej Polska zgodziła się na udział w podziale obowiązkowym". Według dziennikarza nie można powiedzieć, że obecna retoryka Donalda Tuska w tej sprawie jest taka sama, jak rządu PiS, bo "Polska niczego nie blokuje na poziomie prawnym". Dodał jednak, że premier być może nawet cieszy się z takiego porównania, bo "chodzi o tę warstwę symboliczną, o to, kto tworzy naród polski? Polski Sejm, czy brukselska biurokracja". Bielecki przyznał, że "pakt migracyjny to ogromne paliwo wyborcze" z powodu strachu społeczeństw przed emigracją. Ale co do faktów, to Europa po prostu chce zbudować wokół siebie "strefę buforową". Publicysta ocenił bowiem, że "z punktu widzenia społeczeństw europejskich doszliśmy do limitu", jeśli chodzi o przyjmowanie imigrantów. - Gdyby ta fala była jeszcze większa, to pytanie, czy ta demokracja europejska się uratuje. To jest zawsze trudny kompromis, który nie zadowoli nikogo: ani lewicy, ani prawicy - podsumował Bielecki.