Polskie 10-letnie dziewczynki gorzej rozwiązują zadania od chłopców w tym samym wieku i mniej wierzą we własne matematyczne możliwości. A jeszcze dekadę temu ich wyniki były niemal identyczne! Czy powinniśmy się martwić? Odpowiedzi szukamy w Międzynarodowy Dzień Kobiet i Dziewcząt w Nauce.
- Trzy czwarte dzieci wychodzących z przedszkoli ma zadatki umiejętności matematycznych. I dziewczęta nie są tu gorsze od chłopców. Talenty tracimy na początku podstawówki.
- Z międzynarodowego badania TIMSS wynika, że to właśnie 10-letnie dziewczynki mają większe kłopoty z liczeniem. Ale to, dlaczego się tak dzieje, powinno zainteresować również rodziców chłopców.
- Bez względu na płeć dziecka działa zasada, o której mówi nam specjalistka od "matmy bez traumy" dr Zuzanna Jastrzębska-Krajewska, czyli Pani Zuzia z Instagrama. Zasada ta brzmi: - Łatwiej się uczyć, gdy wierzysz, że możesz się nauczyć.
- A z zaszczepianiem tej wiary mamy problem - i w szkołach, i w domach. Dlatego zamiast mówić dziecku: "Ja też byłam noga z matmy i żyję", spróbuj inaczej. Nawet jeśli wzdrygasz się na wspomnienie matematyczki, pamiętaj: to się już skończyło. Nikt ci nie zrobi kartkówki, nie da jedynki. Za to możesz usiąść obok dziecka i powiedzieć: "przejdziemy przez to razem".
- I kto wie, może twoje dziecko odkryje w sobie smykałkę i za kilka lat pojedzie na obóz matematyczny dla młodzieży o olimpijskich ambicjach. W Krakowie właśnie odbyła się pierwsza edycja takiego obozu tylko dla dziewcząt. To jeden ze sposobów na wyrównywanie proporcji w kwestiach płci w dziedzinach ścisłych.
- Ale ja nawet nie znam żadnej matematyczki! - usłyszałam od znajomej nastolatki. W jej szkole matematyki uczył akurat mężczyzna.
Opowiadałam jej tego dnia o Irance Marjam Mirzachani, pierwszej w historii kobiecie nagrodzonej Medalem Fieldsa, nazywanym matematycznym Noblem. W pamięć zapadły mi słowa tej słynnej matematyczki: - To bardzo ważne, jak inni cię oceniają w tym wieku.
"Ten wiek" to czasy szkolne. Mirzachani na początku edukacji wcale nie była wybitną matematczką, a po latach opowiadała, że czuła zniechęcenie do tego przedmiotu. Aż do czasu zmiany nauczyciela. To jemu udało się rozpalić matematyczny płomień tak skutecznie, że Mirzachani jako 17-latka zdobyła złoty medal na Międzynarodowej Olimpiadzie Matematycznej (było to w 1994 roku, a ona była pierwszą w historii dziewczyną w irańskiej drużynie). Po roku powtórzyła ten sukces, zdobywając dodatkowo maksymalną liczbę punktów. A w wieku zaledwie 31 lat została profesorką matematyki na Uniwersytecie Stanforda.
Moja krótka rozmowa o Marjam Mirzachani zakończyła się zdaniem nastolatki: "To w sumie jest ciekawe". I pytaniem: "Dlaczego nikt nas o tym nie uczy?".
Rzeczywiście, nazwiska znanych matematyczek nie pojawiają się w podstawie programowej (zwykle ich prace dotyczą naprawdę zaawansowanej matematyki). Ekstremalnie rzadko można zobaczyć je też na kartach podręczników.
Zresztą to nie tylko kwestia postaci znanych i problem już nie nowy (choć wciąż aktualny). Gdy w 2015 roku opublikowano raport badawczy "Gender w podręcznikach", okazało się, że nawet anonimowe kobiety pojawiają się w szkolnych książkach rzadziej niż mężczyźni. A jeśli już - to w rolach "nauczycielek", "kasjerek" czy "gospodyń".
W analizowanych podręcznikach starano się zawrzeć pewne informacje o ważnych odkryciach, postaciach, czasem legendach czy anegdotach dotyczących matematyki. Ale kobieta matematyczka nie pojawiła się w nich ani razu.
W raporcie czytamy: "Wśród ilustracji znalazła się również taka, jak w poniższym przykładzie, gdzie postać kobieca na drugim planie nie ma nic wspólnego z treścią ilustrowanego podania o wynalezieniu gry w szachy, ale naznaczona jest przypisaną jej rolą tancerki zabawiającej mężczyzn zajętych rozgrywką".
Takie podejście do kobiet w nauczaniu ma się jednak zmieniać, również dzięki takim dniom jak dzisiejszy.
Międzynarodowy Dzień Kobiet i Dziewcząt w Nauce to święto ustanowione przez Zgromadzenie Ogólne ONZ. Po raz pierwszy świętowaliśmy w 2016 roku. Obchody mają na celu uznanie kluczowej roli, jaką odgrywają kobiety i dziewczęta w środowiskach naukowych i technologicznych.
Takie dni są też okazją do pokazywania inspirujących przykładów dzieciom i młodzieży. Również w matematyce.
To dziś możemy zadbać, by nastolatki nie mówiły, że "nie znają żadnej matematyczki". I mogły dowiedzieć się nie tylko o wspomnianej wcześniej Marjam Mirzachani, ale też m.in. o starożytnej matematyczce Hypatii z Aleksandrii, Sophie Germain, która na przełomie XVIII I XIX wieku udawała mężczyznę, by zdobyć wiedzę, Adzie Lovelace, która napisała pierwszy program komputerowy i było to już w XIX wieku czy Rosjance polskiego pochodzenia Zofii Kowalewskiej, która nie dość, że była nazywana "matematyczną księżniczką", to pisała też powieści, a po latach jedno z opowiadań poświęciła jej noblistka Alice Munro.
Po co to wszystko? Bo je zainspirować i może przy okazji poprawić ich wyniki.
Matematyczki są wśród nas
Ważne: matematycznych superbohaterek nie trzeba wcale szukać w zamierzchłej historii i innych krajach. Można je znaleźć tu i teraz - w Polsce i w internecie.
Jedna z nich to dr Zuzanna Jastrzębska-Krajewska, w sieci znana jest jako "Pani Zuzia". Tylko na Instagramie doktorkę specjalizująca się w "matmie bez traumy" śledzi dziś blisko 60 tys. osób. Ale gdy była dzieckiem, nikt nie miał nawet prawa przypuszczać, że kiedyś zajmie się zawodowo edukacją matematyczną.
Jest jedną z osób, które zaprosiłam do rozmowy o wynikach międzynarodowego badania kompetencji TIMSS, które pokazuje nam, jak z matematyką i przedmiotami przyrodniczymi radzą sobie 10-latki. Spośród 58 badanych krajów i obszarów (niektóre azjatyckie miasta badane są osobno) tylko w jednym z nich w matematyce dziewczynki były lepsze od chłopców - to Republika Południowej Afryki. Nie były to jednak wyniki wyjątkowo dobre, więc raczej nie będą wzorem dla Polski.
Poza tym w większości badanych państw, bo aż 40, chłopcy byli lepsi od dziewcząt. I Polska znajduje się właśnie w tej grupie - doskonale wpisując się w średni wynik: chłopcy byli o 11 punktów procentowych lepsi od swoich rówieśniczek.
Skoro inni też tak mają, to czym się tu przejmować? - zapytacie być może. A no tym, że kiedyś u nas tak nie było. I nie mówimy o jakimś mitycznym kiedyś, za górami za lasami, a o… 2015 roku.
Badanie TIMSS powtarzane jest cyklicznie, dzięki temu możemy zaobserwować, jak zmienia się skuteczność systemów edukacyjnych na przestrzeni lat.
I tak w 2015 roku polscy chłopcy i dziewczęta z matematyką radzili sobie tak samo (a dokładniej: tak samo dobrze!). Problem pojawił się w 2019 roku. Nie dość, że wyniki się pogorszyły, to jeszcze pojawiły się wyraźne różnice między płciami. I można by pewnie pomyśleć, że to tylko taki wypadek przy pracy, ale nie! W kolejnej edycji (2023) średni wynik znacznie udało się młodym Polkom i Polakom podnieść, ale różnica między płciami nie zniknęła. Jeszcze się pogłębiła!
Dane są świeże. Choć zbierano je w 2023 roku, to podano do publicznej wiadomości dopiero w grudniu 2024 roku. Tak długo trwa analiza przy tak dużych raportach.
I z pytaniami o tę analizę właśnie przychodzę m.in. do "Pani Zuzi". A ta niemal na wstępie mówi mi: - Nie znosiłam matematyki. Gdybym miała brać udział w takich międzynarodowych badaniach jak TIMSS, pewnie zaniżałabym wyniki. Dziś bym się już tym jednak nie martwiła, bo wiem, że matematyki nie wolno wyrywać z szerokiego kontekstu.
To znaczy? - dopytuję.
A ona cierpliwie wyjaśnia: - Jako uczennica byłam nogą ze szkolnej matmy, ale byłam świetna w analizowaniu tekstów i tworzeniu struktur wypowiedzi. Ktoś powiedziałby: humanistka!. A przecież to też ważne umiejętności dla uczenia się matematyki. Teraz to wiem i również dlatego mogę zajmować się zawodowo tym, by dzieci uzdolnień matematycznych nie traciły.
Kto ma zadatki?
Zatrzymajmy się w tym miejscu na moment, zanim na dobre wrócimy do rozmowy o płciach i edukacji.
Badania profesorki Edyty Gruszczyk-Kolczyńskiej, z którą "Pani Zuzia" na co dzień współpracuje, wskazują, że trzy czwarte dzieci wychodzących z przedszkola ma tzw. zadatki uzdolnień matematycznych.
Zadatki uzdolnień matematycznych to pewne cechy umysłu. Na przykład to, że dziecko szybko wyciąga wnioski; nie męczy się, rozwiązując zagadki; zadaje dużo pytań i z uporem poszukuje odpowiedzi. I właśnie podtrzymywanie u nich tych cech daje nam później podstawę do zdobywania bardziej skomplikowanej wiedzy nie tylko w matematyce, ale w ogóle w naukach ścisłych. Potrzebują tego i dziewczynki, i chłopcy.
Niestety, już po trzech latach nauki szkolnej tych dzieci z zadatkami jest o połowę mniej.
Dlaczego? - Bo szkoła nie jest nastawiona na to, żeby opierać się na tym, co te dzieci już umieją - mówi doktorka. - W przedszkolu dzieci bazują na konkretach i tam budują bardzo dobrą podstawę potrzebną, żeby na przykład wykonywać obliczenia czy ustalać, jakie są figury geometryczne. Pamiętajmy, że na tym etapie nauka czytania i pisania też jest bliska matematyki, bo to uczenie się odkodowywania znaków i budowania struktur.
Ja chcę wiedzieć, czy to też szkoła tak silnie wpływa na różnice w wynikach między chłopcami a dziewczynkami. I o to, skąd te różnice się biorą, pytam również koordynatorkę badania TIMSS w Polsce - dr Wioletę Dobosz-Leszczyńską z Instytutu Badań Edukacyjnych. A ona od razu zastrzega, że sprawa jest złożona.
- Wpływ ma wiele czynników, między innymi sposób uczenia matematyki w szkole - przyznaje.
- Bingo! - myślę.
Ale ona kontynuuje: - Do tego ciągle jeszcze pojawiające się stereotypy, obecne w szkole, ale i w domu, relacjach rówieśniczych i mediach, a wpływ może mieć nawet metoda badania, bo przeprowadzono je w formie cyfrowej - zwraca uwagę dr Dobosz-Leszczyńska. I dodaje: - Uczciwość badawcza nakazuje stwierdzić, że nie ma jednego "winnego" tej sytuacji.
Zaglądam do raportu z badania:
Jeśli duże różnice w wynikach edukacyjnych między płciami występują na korzyść jednej z grup, może to być wskaźnik nieefektywności systemu edukacyjnego, który nie zapewnia równych szans dla obu płci.fragment raportu z badania TIMSS
Dr Dobosz-Leszczyńska komentuje: - Na pewno jest to sygnałem alarmowym dla systemu.
Chłodzi jednak (choć tylko trochę) moje alarmistyczne zapędy: - Chciałabym zauważyć, że badanie przeprowadzane jest wśród czwartoklasistów. Na późniejszych etapach, co widzimy na przykład w badaniu PISA (kompetencje 15-latków - red.), te różnice się nieco w ramach matematyki zacierają. I jest to na pewno pozytywna informacja, bo wskazuje, że obserwowane na wczesnych etapach dysproporcje nie muszą determinować dalszych "losów".
Jest tu jednak "ale", którego dr Dobosz-Leszczyńska nie kryje. Determinować losów nie muszą, ale…
- Mogą mieć jednak wpływ na wybory edukacyjne czy podejmowane aktywności - przyznaje. - Warto bacznie się przyglądać temu zjawisku. Myślę, że bardzo ważne będą dla nas badania ósmoklasistów, do których rozpoczęły się przygotowania i do których Polska przystąpi po raz pierwszy.
W 2027 roku w TIMSS otrzymamy obraz umiejętności i czwartoklasistów, i ósmoklasistów.
Jeszcze więcej pytań
Gdy człowiek chce uzyskać odpowiedzi na tylko pozornie proste pytania, często okazuje się, że te zaczynają się mnożyć i komplikować. Zarzucił mnie takimi pytaniami kolejny ekspert - Marcin Karpiński ze Szkoły Edukacji Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności i Uniwersytetu Warszawskiego. Bo, jak to matematyk, wie, że nie wszystko da się ująć w prostej odpowiedzi.
Marcin Karpiński przekonuje, że warto się zastanowić nad kilkoma kwestiami:
1. Dlaczego między rokiem 2019 a 2023 różnica między średnimi wynikami dziewczynek i chłopców zwiększyła się na niekorzyść dziewczynek w tak wielu krajach? I to krajach o różnych systemach edukacyjnych i różnych warunkach społecznych.
2. Dlaczego różnica między wynikami polskich dziewczynek i chłopców w badaniach PISA 2023 (15-latki) jest niewielka, a w TIMSS 2023 (10-11-latki) - wyraźna? To ten problem, na który uwagę zwróciła dr Dobosz-Leszczyńska. I w przypadku którego Karpiński od razu przestrzega przed fałszywym wnioskiem, jakoby polska szkoła pomagała jakoś wyrównywać te różnice.
3. Dlaczego w niektórych zadaniach TIMSS 2023 polskie dziewczynki są lepsze od chłopców, a w innych gorsze? Czy to jakieś konkretne matematyczne umiejętności decydują?
4. Dlaczego w tym samym zadaniu w części krajów dziewczynki radzą sobie lepiej od chłopców, a w innych krajach - gorzej? I jak tu wnioskować o związku umiejętności matematycznych z płcią?
5. Między rokiem 2019 a 2023 wiele się zmieniło i na świecie (pandemia), i w samym badaniu TIMSS (teraz także w Polsce badanie prowadzone jest na komputerze, w 2019 - na papierze). Czy to mogło inaczej wpływać na dziewczynki, a inaczej na chłopców?
- Wszystko razem podsumowałbym tak: badanie TIMSS mierzy specyficzne umiejętności matematyczne - głównie wiedzę opisaną w podstawie programowej - komentuje Karpiński. - W procesie rozwoju dziewczynki mogą nabywać niektóre umiejętności matematyczne szybciej, a inne wolniej od chłopców. Do porównywania wyników dziewczynek i chłopców 10-letnich na podstawie zestawu zadań TIMSS należy podchodzić z dużą ostrożnością. A przynajmniej warto to zrobić dużo dokładniej, niż tylko porównując średnie wyniki całego testu. Ponieważ są zadania, w których dziewczynki wyraźnie lepiej sobie radzą od chłopców, porównywanie średnich z testu może prowadzić do błędnych wniosków - podkreśla.
Za to ja na część stawianych przez niego pytań mam już odpowiedzi.
One jej po prostu nie lubią
Niektórych dostarcza już sam raport z badania.
Zajrzyjmy do niego jeszcze. Wtedy dowiemy się, że uczniowie i uczennice w Polsce coraz mniej lubią matematykę i coraz mniejsza część czwartoklasistów uważa ją za interesującą. Polska znalazła się w grupie krajów o najmniej pozytywnym stosunku do tego przedmiotu i do przyrody. Nie wróży to najlepiej na przyszłość.
I teraz ważne: u dziewczynek wszystko to widzimy "bardziej", a właściwie "gorzej".
Problem z umiejętnościami może zaczynać się od kłopotów z podejściem do danej dziedziny. I tak okazuje się, że polskie dziewczynki są wyraźnie mniej pewne siebie w matematyce.
Wśród chłopców istotnie wyższy niż wśród dziewcząt jest odsetek tych bardzo lubiących uczyć się matematyki. Wśród dziewcząt zaś wyższy jest odsetek tych nielubiących się uczyć tego przedmiotu.
Gdy pytam zaczepnie dr Jastrzębską-Krajewską, czy dziewczynki są w matematyce gorsze od chłopców, ta głośno się śmieje.
- Bardzo lubię odpowiadać na to pytanie, bo odpowiedź jest prosta: nie - podkreśla już poważnie. I zaraz przechodzimy do rozmowy o tym, co może obie płcie dzielić i mieć wpływ na wyniki egzaminów czy badań takich jak TIMSS.
- Dziewczęta i chłopcy rodzą się z takimi samymi możliwościami matematycznymi - zaczyna doktorka. - Gdy widzimy gorsze wyniki dziewcząt, mamy raczej do czynienia z problemem społecznym. Na ich wyniki ma wpływ nawet to, jakie zabawki im kupujemy - zauważa.
A mi od razu przypominają się słowa dr Dobosz-Leszczyńskiej: - Nie mam poczucia, że dziewczęta trzeba specjalnie zachęcać do uczenia się matematyki. Mam za to przekonanie, że w procesie nauczania warto je pozytywnie wzmacniać oraz zwracać uwagę na to, czy na lekcjach przypadkiem nie operuje się pewnymi uproszczeniami lub stereotypowym patrzeniem na "uzdolnienia" w określonych dziedzinach w zależności od płci.
Pani Zuzia też niby rozmawia ze mną, ale trochę jakby odpowiadała na pytania stawiane przez dr. Karpińskiego, bo zwraca uwagę, że na wynik dziewcząt wpływ może mieć to, co dane testy badają.
- Zwykle nastawione są na umiejętności rachunkowe, algebrę, po prostu liczenie. A to przecież nie jest cała matematyka - mówi ekspertka. I wyjaśnia: - Matematyka to też wnioskowanie, synteza, wyciąganie wniosków z informacji. A dziewczynki są w tym niezłe, potrafią widzieć dużo perspektyw jednocześnie, znajdują inne niż standardowe drogi dojścia do rozwiązania problemu. To jednak trudniej zmierzyć - dodaje.
Badaczka zauważa też, że dziewczynki często są perfekcjonistkami, co sprawia, że część zadań może zajmować im więcej czasu. A końcowych zadań nie mają już nawet siły rozwiązywać. To wpływa na wynik, ale nie jest dowodem na to, że czegoś nie potrafią.
Trudno się uczyć, gdy ze stresu boli brzuch
Jaka przyszłość czeka te i tych, którzy nie lubią lub boją się matematyki? Albo jedno i drugie.
W raporcie czytamy:
Budowanie pozytywnego nastawienia uczniów do poszczególnych przedmiotów powinno być jednym z zadań szkoły i nauczycieli. Badania potwierdzają, że dobre nastawienie i motywacja do nauki mają wpływ na wyniki uczniów i ich późniejsze decyzje edukacyjne i zawodowe.fragment raportu z badania TIMSS
Przy czym zależności te mogą być dwukierunkowe - uczniowie, którzy dobrze sobie radzą z danym przedmiotem, będą bardziej skłonni do posiadania pozytywnego nastawienia wobec niego.
Zastanawiam się, czy niższa samoocena umiejętności matematycznych może być jak samospełniająca się przepowiednia? A dr Dobosz-Leszczyńska komentuje: - Samoocena jest ważna, a poczucie pewności siebie w matematyce jest powiązane z osiągnięciami. Porównując opinie i wyniki uczniów w poszczególnych krajach, widać w tej kwestii wyraźny związek. Im bardziej uczeń wierzy w swoje możliwości, tym lepsze osiąga wyniki. Warto jednak pamiętać, że zależność ta może działać w obie strony: uczniowie o wysokim poziomie umiejętności czują się pewniej w danym przedmiocie, a większa pewność siebie sprzyja osiąganiu lepszych wyników.
Jeśli jesteście akurat rodzicami chłopców i trochę odetchnęliście z ulgą, to jednak nie mam dla was tylko dobrych informacji. Dr Dobosz-Leszczyńska: - Myślę, że oprócz kwestii powiązania samooceny i wyników umiejętności matematycznych istotny jest również sam fakt niskiej samooceny. Nie tylko w tym wymiarze. I to on, razem z całą sferą "dobrostanu ucznia", jest palącym problemem systemu edukacji w Polsce - podkreśla. To więc problem i dziewcząt, i chłopców.
Wszystkim dzieciom w Polsce przydałoby się ciut więcej wiary w siebie i dobre wzorce.
Przyjmuję wyjaśnienia badacza i badaczek, ale zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. Dlaczego, skoro coraz więcej jest kampanii społecznych, które mają zachęcać dziewczyny do edukacji w przedmiotach ścisłych, sukces widać niespecjalnie?
- Bo żeby te akcje zadziałały, musiałby się zmienić cały system edukacji - uważa dr Jastrzębska-Krajewska. - Potrzebne są nie tylko kampanie społeczne, ale i działania naprawcze, czyli skoncentrowanie się na tym, co dziewczyny w matematyce mogłoby interesować. Ważny jest też trening w domu. Jako mama absolutnie jestem przeciwniczką sytuacji, w której zadania domowe rujnują życie rodzinne, ale równocześnie jako badaczka wiem, że matematyka potrzebuje treningu, systematyczności, skupienia, powracania do pewnych treści - przyznaje.
W tym treningu często nie chodzi o wielogodzinne rozwiązywanie zadań, a poświęcanie kilkunastu minut na utrwalenie treści. - Chodzi też o szukanie okazji do treningu w codziennych czynnościach - mówi edukatorka. - Zabierzmy dziecko, bo to się tyczy i dziewcząt, i chłopców. Zróbmy razem ciasto. Poćwiczmy ułamki, proporcje, przeliczanie jednostek - zachęca.
Doktorka parę razy w czasie naszej rozmowy przypomina, że dzieci uczą się przez modelowanie. Rodzice, którzy sami nie czytają książek, mają marne szanse przekonać swoje dzieci, że warto czytać lektury. - Tak samo rodzice, którzy przy każdej okazji powtarzają: "a ja to byłam noga z matmy i żyję", wysyłają sygnał, że nauki ścisłe nie są warte uwagi ich dzieci - komentuje. I dodaje: - Nawet jeśli naprawdę matematyka była dla nas problemem, dużo lepiej jest powiedzieć: "Byłam noga z matmy, ale wiesz, dziś sobie myślę, że tyle rzeczy na co dzień muszę liczyć. Może przysiądę trochę i pouczymy się tego razem. Przypomnę sobie, o co właściwie w tych procentach chodziło".
Pani Zuzia apeluje: - Drogi rodzicu, nawet jeśli czujesz wewnętrzny opór i wzdrygasz się na wspomnienie swojej matematyczki, pamiętaj: to się już skończyło. Nikt ci nie zrobi kartkówki, nie da jedynki. Za to możesz usiąść obok swojego dziecka i powiedzieć: "słuchaj, przejdziemy przez to razem".
I dodaje: - Łatwiej się uczyć, gdy wierzysz, że możesz się nauczyć.
Matematyczki na obozie
Takiej wiary nie brakowało Justynie Jaworskiej ze Szczecina, dziś studentce piątego roku informatyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po raz pierwszy pisałam o niej, gdy jeszcze była licealistką. Zwróciła moją uwagę, bo odnosiła sukcesy na kilku olimpiadach - matematycznej, informatycznej i fizycznej. Z matematyki była tak dobra, że zdobyła brązowy medal na Międzynarodowej Olimpiadzie Matematycznej (była pierwszą Polką, która odniosła na niej sukces od 22 lat) oraz dwa złote medale na Europejskiej Olimpiadzie Matematycznej Dziewcząt (EGMO).
O Justynie przypomniał mi inny utytułowany matematyczny olimpijczyk - Radek Żak, absolwent UJ, Cambridge i wkrótce Oksfordu. Kilka tygodni wcześniej usłyszałam, że Radek zainicjował obóz dla uzdolnionych matematyczek.
- Pomysł zrodził się w mojej głowie podczas warsztatów z równości płci, które odbywały się w tamtym roku na Międzynarodowej Olimpiadzie Matematycznej - opowiada Radek. W przeszłości przywiózł z tych zawodów złoty medal, tym razem oceniał zadania młodszych kolegów i koleżanek. - W wypowiedziach osób ze Stanów Zjednoczonych, Indii czy Szwecji ciągle słyszałem, że w ramach przygotowań organizują obóz tylko dla dziewcząt. Jeszcze jako licealista zauważałem różnice w liczbie chłopców i dziewcząt na olimpiadach, ale do tamtego momentu zawsze myślałem: pewnie nie da się z tym nic zrobić. A wtedy w zasadzie podstawiono mi pod nos konkretną inicjatywę, więc stwierdziłem, że warto by to wprowadzić też w Polsce - wspomina.
Swoimi przemyśleniami podzielił się z innymi matematycznymi olimpijkami, m.in. właśnie Justyną Jaworską. Okazało się, że Justyna też myślała o czymś podobnym, więc zaczęli wspólne działania, a grono organizatorskie się rozrosło. Znalazły się w nim jeszcze: Daniela Spurtacz, dawna utytułowana uczestniczka EGMO oraz MEMO (środkowoeuropejskiej olimpiady matematycznej), Marianna Gołębiewska, również dawna uczestniczka EGMO, obecnie (podobnie jak Radek, Daniela i Justyna) członkini zespołu organizującego obóz Maths Beyond Limits, oraz Martyna Ślusarczyk zaangażowana w działania na rzecz popularyzacji matematyki, obecnie np. współorganizuje konkurs Naboj w Krakowie.
Dzisiaj zakończył się tygodniowy obóz przygotowawczy dla najlepszych finalistek zeszłorocznej Olimpiady Matematycznej,...
Posted by Olimpiada Matematyczna on Tuesday, December 17, 2024
- Udało nam się zorganizować obóz, który można uznać za trening przed EGMO - opowiada Justyna. - W liceum sama startowałam w olimpiadzie dziewcząt, a przez kilka ostatnich lat jeździłam na nią z uczestniczkami jako przewodnicząca drużyny. Idea była taka, by na obozie pomóc w przygotowaniach dziewczynom, które będą w tym roku startować i reprezentować Polskę - dodaje.
Obóz dla nastoletnich matematyczek odbył się w Polsce po raz pierwszy - uczestniczki spotkały się w murach Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dotąd regularnie odbywały się w czerwcu w Mszanie Dolnej obozy dla matematyków, bez podziału na płcie.
- Tam jeździ około 20 osób, ale dziewczyny są zwykle tylko cztery, czyli te, które dostały się na EGMO - wyjaśnia Justyna. I dodaje: - Dziewczęca olimpiada jest w kwietniu, więc taki trening na 10 miesięcy przed zawodami nie jest bardzo praktyczny. Zależało nam też na tym, żeby dziewczyn, które mogą sprawdzić się w takiej bardziej zaawansowanej matematyce, było więcej niż cztery.
Justyna przyznaje, że obecność kobiet w matematycznym czy informatycznym świecie prowadzi do pewnych napięć. - Z jednej strony przybywa inicjatyw, które promują kobiety w tych dziedzinach i mają na celu pewne wyrównanie proporcji. Ale z drugiej są też ludzie, którym to najzwyczajniej w świecie przeszkadza - opowiada. - Zdarzyły mi się w życiu takie momenty, które wywoływały syndrom oszustki. I przypuszczam, że nie jestem jedyną taką dziewczyną. Nie chcę tu oczywiście niczego demonizować. Na przykład atmosfera na obozie w Mszanie jest naprawdę świetna. Jeżdżą tam mądre dzieciaki połączone wspólną pasją. Ale też wiem, że czasem dziewczyny zastanawiają się, czy są wystarczająco dobre, by tam być. To uruchamia potrzebę wykazania się, udowodnienia swojej wartości, a to z kolei powoduje dodatkowy stres, który nie ułatwia rozwiązywania zadań. Chłopakom ten czynnik raczej odpada.
A Radek Żak dodaje: - Mamy nadzieję że pośrednio istnienie obozu będzie motywacją dla wszystkich dziewcząt startujących w olimpiadzie, aby rozwijać swoją pasję.
Ale przyznaje, że "w skali całego systemu edukacji to działanie jest punktowe". Może się jednak rozwijać.
Organizatorzy mają nadzieję, że obóz - podobnie jak rozgrywane od 2012 roku EGMO - na stałe wpisze się już w kalendarz młodych matematyczek. Pomoże też w budowaniu społeczności. Zajęcia w pierwszej edycji - z wyłączeniem Radka - prowadziły same kobiety. Cztery spośród uczestniczek w kwietniu pojadą reprezentować Polskę na EGMO, które w tym roku odbędzie się w Kosowie.
Nasza drużyna to: Wiktoria Bazan i Łucja Łyziak - obie z XIV LO w Warszawie, Magdalena Pudełko z V LO w Krakowie (już w zeszłym roku zdobyła srebro) i Aleksandra Żyniewicz z VIII LO w Poznaniu (zawodniczką rezerwową jest Wiktoria Gąsior z I LO w Gdańsku).
Zapamiętajcie te nazwiska. Może kiedyś też będą inspiracją dla jakiejś dziesięciolatki.
Trzy czwarte dzieci wychodzących z przedszkoli ma zadatki umiejętności matematycznych. I dziewczęta nie są tu gorsze od chłopców. Talenty tracimy na początku podstawówki.
Z międzynarodowego badania TIMSS wynika, że to właśnie 10-letnie dziewczynki mają większe kłopoty z liczeniem. Ale to, dlaczego się tak dzieje, powinno zainteresować również rodziców chłopców.
Bez względu na płeć dziecka działa zasada, o której mówi nam specjalistka od "matmy bez traumy" dr Zuzanna Jastrzębska-Krajewska, czyli Pani Zuzia z Instagrama. Zasada ta brzmi: - Łatwiej się uczyć, gdy wierzysz, że możesz się nauczyć.
A z zaszczepianiem tej wiary mamy problem - i w szkołach, i w domach. Dlatego zamiast mówić dziecku: "Ja też byłam noga z matmy i żyję", spróbuj inaczej. Nawet jeśli wzdrygasz się na wspomnienie matematyczki, pamiętaj: to się już skończyło. Nikt ci nie zrobi kartkówki, nie da jedynki. Za to możesz usiąść obok dziecka i powiedzieć: "przejdziemy przez to razem".
I kto wie, może twoje dziecko odkryje w sobie smykałkę i za kilka lat pojedzie na obóz matematyczny dla młodzieży o olimpijskich ambicjach. W Krakowie właśnie odbyła się pierwsza edycja takiego obozu tylko dla dziewcząt. To jeden ze sposobów na wyrównywanie proporcji w kwestiach płci w dziedzinach ścisłych.
Autorka/Autor: Justyna Suchecka
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Adobe Stock