|

Projektantka emocji, nostalgista, raczej nie nauczyciel. Kim będą ósmoklasiści?

Ósmoklasiści tuż przed egzaminem. Niektórzy z nich już za trzy lata pójdą do pracy
Ósmoklasiści tuż przed egzaminem. Niektórzy z nich już za trzy lata pójdą do pracy
Źródło: Lech Muszyński/PAP

Od ósmoklasistów często oczekujemy, że po egzaminach rozsądnie wybiorą profile klas w szkołach średnich, a te otworzą im drzwi do kariery. Ale co robimy, by nastolatkom doradzić w kwestii zawodów, o których nam samym nawet się jeszcze nie śniło? I czy na pewno powinniśmy młodych tak wcześnie i często pytać o przyszłość?

Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • "Zawód" to trud, znój, przymus związany z zarabianiem, by się utrzymać. "Kariera" kojarzy się nastolatkom znacznie lepiej - tu zarabia się, by żyć dobrze, a praca daje nadzieję na lepszą przyszłość.
  • Dlatego zaglądamy na Mapę Karier. Dzięki niej wiemy, o czym marzą nastoletnie dziewczęta, a o czym chłopcy.
  • Dowiadujemy się też, czego absolutnie NIE chcą robić. I dlaczego z listy potencjalnych planów na przyszłość najczęściej wykreślają te związane z uczeniem się historii oraz... kontaktem z innymi ludźmi.

- Kim będziesz, gdy dorośniesz? - to pytanie zadajemy już przedszkolakom.

I zdarza się, że dzisiejsze kilkulatki odpowiadają tak, jak odpowiadali na to odwieczne pytanie ich rodzice czy dziadkowie. Będę policjantem, strażakiem, nauczycielką, fryzjerką. To zawody, które dzieciom łatwo sobie wyobrazić. Pełno ich w bajkach i książeczkach dla dzieci. Zdarza się, że ich przedstawiciele odwiedzają żłobki i przedszkola.

Jasne, zdarza się od rezolutnej kilkulatki usłyszeć: "będę architektką" albo "informatyczką" (przedszkolaki raczej nie boją się feminatywów). I niejeden chłopiec z entuzjazmem opowie wam, że "zostanie youtuberem". Ale faktem jest, że wiele z tych dzieci podejmie w przyszłości pracę w zawodach, które dziś nawet nie mają nazw.

Jak sztuczna inteligencja zmieni gospodarkę?
Źródło: Jan Niedziałek/Fakty o Świecie TVN24 BiS

Zawodowa przyszłość owiana jest tajemnicą nie tylko dla przedszkolaków, ale nawet dla ósmoklasistów, którzy właśnie zdają egzaminy na koniec podstawówki. A przecież część z nich pójdzie do pracy. Ci po szkole branżowej już za trzy lata! Po liceum, jeśli nie planują studiów, za cztery.

Oni i one nie tak chętnie jak małe dzieci odpowiadają na pytanie o przyszłość.

- Jak chcę gdzieś wyjść ze znajomymi, to jestem jeszcze 14-letnim dzieckiem. Ale jak mnie wszystkie ciocie pytają, gdzie idę do liceum, na jaki profil i co będę po tym studiować i robić w życiu, to te moje 14 lat to już jest nagle poważny wiek. Jestem osobą, od której oczekuje się planów na przyszłość - ironizuje ósmoklasistka z jednej z podwarszawskich podstawówek.

A jej koleżanka z ławki pyta: - Pani też musiała wiedzieć w naszym wieku, co będzie pani robić za 10 lat? Nam jest trudno wyobrazić sobie przyszły tydzień! - dorzuca.

Obie dziewczyny spotkałam na lekcji doradztwa zawodowego, gdzie opowiadałam, na czym polega praca dziennikarki. Takie zajęcia mają przez 10 godzin w roku wszyscy uczniowie klas siódmych i ósmych. Czy im to pomaga? Odpowiadają krótko: to zależy. Bo i jakość tych zajęć jest różna.

Na tych lekcjach młodzież ma m.in. poznawać własne "zasoby", czyli to, w czym są mocni, świat zawodów i rynek pracy. Przygotowywać się do kształcenia przez całe życie i planowania własnego rozwoju.

Przy prowadzeniu lekcji doradztwa zawodowego szkoły mogą współpracować z pracodawcami i ich organizacjami. Swoboda jest duża i w każdej szkole te zajęcia w efekcie wyglądają inaczej.

Co po humanie?

Przyjrzyjmy się najpierw tym dorosłym, którym udaje się zainteresować młodzież rozmowami o zawodowej przyszłości.

Magda i Paula uczą w Warszawie w klasie dwujęzycznej z językiem francuskim. Ich uczniowie mieli więc m.in. spotkanie z dziennikarzem Agence France-Presse (AFP) i wybrali się do ambasady, by poznać tajniki pracy dyplomatów.

Aleksandra, nauczycielka z Milanówka: - Ostatnio z klasą ósmą robiłam lekcje o stresie i o tym, jak sobie z nim radzić, w kontekście egzaminu.

Czasem kwestie przyszłości wychodzą poza tradycyjne lekcje doradztwa zawodowego.

W liceum w 20-tysięcznym miasteczku w Wielkopolsce, w którym pracuje Justyna, każdego roku organizują "Dzień kariery". - Pojawiają się u nas absolwenci, którzy spotykają się z młodszymi kolegami i dzielą się doświadczeniami - mówi nauczycielka. Cel spotkań? By uczniowie uwierzyli, że choć są z małego miasteczka, to ich marzenia nie muszą mieć ograniczeń.

Piotr Szwed, nauczyciel języka polskiego z Łodzi i autor książki "Patrz trochę szerzej. Hip-hopowy kurs literatury", prowadzi dla swojej klasy nieformalny cykl spotkań "Co po humanie" i zaprasza na lekcje wychowawcze swoich absolwentów i absolwentki. Wśród jego gości w tym roku szkolnym była m.in. Antonina Majchrzak - swego czasu najmłodsza łódzka radna, a dziś ekspertka od polityk środowiskowych, czyli działań związanych z wywieraniem wpływu na przyrodę, ekosystem oraz naturę.

Julia Peryt jest studentką. Opowiadała młodszym kolegom i koleżankom o studiowaniu filologii angielskiej na UAM w Poznaniu oraz zaocznie pedagogiki na UŁ w Łodzi, dzieliła się wrażeniami z pracy w banku i międzynarodowym dwujęzycznym przedszkolu.

Julia Romaniuk, która ukończyła psychologię na Uniwersytecie Łódzkim, opowiadała m.in. o swojej pracy magisterskiej dotyczącej objawów stresu pourazowego u ofiar przemocy seksualnej.

Trudno o lepsze żywe dowody, że ścieżki po klasie humanistycznej mogą być naprawdę różne.

W jednej z podolsztyńskich podstawówek uczniowie prowadzą sklepik w ramach spółdzielni uczniowskiej. Jolanta Maciejewska opowiada: - Zapoczątkowałam tę spółdzielnię z klasą siódmą kilka lat temu na doradztwie, ale ostatecznie realizujemy to co roku głównie z klasą szóstą w ramach szkolnego przydziału zadań. Nie ma lepszej nauki współpracy, wytrwałości, poznania własnych talentów i predyspozycji, zawodów, rozwijania praktycznie wszystkich kompetencji kluczowych i radzenia sobie z nieprzewidzianymi sytuacjami - wylicza nauczycielka. 

Jak mam im to wytłumaczyć?

Ale nie zawsze nauczyciele mogą opowiadać z takim entuzjazmem o zawodowej przyszłości dzieci. I mają w tym swój udział - a właściwie brak udziału - rodzice.

Joanna, wychowawczyni siódmej klasy w jednej z warszawskich podstawówek, na zebraniu rodziców na początku roku szkolnego zapytała, kto z nich chciałby przyjść na zajęcia i opowiedzieć młodym o swojej pracy. Nie zgłosiła się ani jedna osoba. - A ci sami rodzice, którzy nie kwapią się, by poświęcić godzinę swojego czasu, chcą później, żebym ja jechała z dziećmi na kilkudniową wycieczkę i opiekowała się nimi przez kilka dni - mówi nauczycielka.

Dzieci nie dowiedzą się więc w tej szkole od rodziców, jak to jest być lekarzem, policjantem czy notariuszką.

Magda, specjalistka od e-commerce, też nie podniosła ręki do góry, gdy podobne pytanie padło w szkole jej córki (też w Warszawie). - Bo co ja miałabym tym dzieciom powiedzieć o swojej pracy tak, żeby to było dla nich ciekawe? - pyta. - Może za parę lat to by ich zainteresowało, ale mi nawet własnemu dziecku niełatwo przychodzi wyjaśnienie, czym właściwie się zajmuję. Sama też nie wiem, czy poleciłabym komuś młodemu tę pracę - zdradza.

A mi w głowie od razu zaczyna grać kawałek rapera z Otwocka - Kamila Pivota. W 2024 roku wydał album "KAM-RAP-POL", na którym opisuje pomysły na kolejne biznesy. A to robienie masła w plastrach, a to usługi mechaniczne. 

Cały album mógłby być doskonałą ścieżką dźwiękową do zajęć doradztwa zawodowego, ale mi - w kontekście słów Magdy - zagrał w głowie utwór "DREW-KAM" o robieniu stołów:

Robisz online? No to sorry Co sobie postawisz? Wydrukowane odsłony? I pokażesz je synowi? "Zobacz młody, jakie rzeczy tata w pracy robi?" Co ty! I przed kompem siądziesz z dzieckiem I z dumą w głosie powiesz: "Synu, zobacz, to jest Excel" Po tym wytłumaczysz mu zasadę "Jak w Excelu jest zielono, wtedy tata ma sałatę Jak czerwono, to inna historia Wtedy to sałatę musicie jeść na obiad".

Tylko uwaga! To, że o jakimś zawodzie trudno jest opowiadać dzieciom, nie oznacza, że nie będzie dla nich ciekawy i ważny.

Zawód czy kariera?

Dlatego z pytaniem o to, kim będą ósmoklasistki i ósmoklasiści, idę do kogoś, kto w tej kwestii ma naprawdę szeroki ogląd sytuacji.

Andrzej Pieńkowski jest jednym z twórców projektu Mapa Karier. Serwis działa od dekady, obecnie miesięcznie odwiedza go kilkadziesiąt tysięcy użytkowników. Najwięcej w dni powszednie w godzinach 13-15, czyli właśnie wtedy, gdy w wielu szkołach odbywają się zajęcia z doradztwa.

- Zacznijmy od początku. Dlaczego Mapa Karier, a nie Mapa Zawodów? - pytam.

- Nasi rodzice mogli całe życie przepracować w jednym zawodzie, ale dziś to już tak nie wygląda - mówi Pieńkowski. - Rodzice współczesnych uczniów coraz częściej zmieniają miejsca pracy i to czeka też młodzież. Jeszcze przed rozwojem sztucznej inteligencji mówiono, że ludzie w ciągu życia będą pracowali w kilku różnych zawodach. Musimy więc patrzeć szerzej, na całą ścieżkę, która nas czeka, czyli karierę właśnie - wyjaśnia.

Nie ukrywa też, że znaczenie mają skojarzenia. "Kariera" kojarzy się młodym znacznie lepiej niż "zawód", mocniej w ich głowach związany z przymusem pracy, by się utrzymać. "Kariera" zawiera w sobie przestrzeń na rozwój, daje jakąś obietnicę. Nie jest tylko o zarabianiu, a to dla młodych ważne. - "Kariera" to bardziej plan na życie niż praca, do której trzeba codziennie chodzić - podsumowuje Pieńkowski.

Wpływ na wyszukiwania młodzieży na Mapie Karier mają bieżące wydarzenia, na przykład problemy nagłaśniane w mediach. Stąd w ostatnich miesiącach wzrost zainteresowania choćby zawodami związanymi z psychologią i zdrowiem psychicznym.

- Wpływ na wyszukiwania ma też to, co młodzieży podsuwamy - zdradza Pieńkowski. - Gdy na mapie pojawia się jakiś nowy zawód, to zawsze trafia na szczyt listy w wyszukiwarce, a młodzi ludzie tam zaczynają zwykle swoje poszukiwania. Staramy się dodawać nie tylko zawody istniejące, ale także takie, których jeszcze nie ma, a jednak z analiz w różnych źródłach wynika, że powstaną - dodaje.

Spójrzmy na Mapę Karier

W 2024 roku wśród najczęściej wyszukiwanych ścieżek kariery były te dość "tradycyjne": lekarz, psycholog, programista, prawnik, mechanik, informatyk, nauczyciel, policjant, architekt, kucharz, weterynarz. 

Ale młodzież interesowała się też tym, co niestandardowe. Chcieli wiedzieć, kim jest projektant emocji, artysta naukowy, specjalista zaawansowanej odzieży czy nostalgista.

Wy też nie wiecie, kto to taki? Zajrzyjmy więc na Mapę Karier.

Projektant emocji ma sprawiać, że użytkownicy cyfrowych narzędzi - gier, mediów społecznościowych, aplikacji - podczas korzystania z nich odczuwają określone uczucia. Tak, tak - oczywiście, że najbardziej przydaje się w sprzedaży i wie, jak wywołać entuzjazm u kupującego. Projektanci emocji mogą więc znaleźć zatrudnienie w agencjach reklamowych, domach mediowych czy  agencjach interaktywnych.

Już słyszę głos niejednego rodzica: to na jakie studia ma iść moje dziecko, by to robić? Ze ścieżek kariery dla tego zawodu wynika, że mogą to być m.in. psychologia, socjologia, marketing i reklama. Ale jak to w życiu: to zależy.

Artysta naukowy wykorzystuje posiadane zdolności plastyczne i wiedzę naukową do tworzenia dzieł sztuki lub popularyzacji osiągnięć nauki. Wiem, wiem - chcielibyście wiedzieć, czy to się opłaca. Niestety. Dane o zatrudnieniu i zarobkach nie są dostępne, ponieważ ten zawód nie jest jeszcze przypisany do żadnej z grup badanych przez Główny Urząd Statystyczny. Takie uroki nowych zawodów.

Nie ma też takich danych dla specjalisty zaawansowanej odzieży, którego zadaniem jest projektowanie nowoczesnych ubrań. Jak bardzo "nowoczesnych"? Wykorzystujących rozwój nanotechnologii, elektroniki organicznej i druku 3D. "Dzięki nim w niedalekiej przyszłości możliwe będzie tworzenie tkanin o niespotykanych wcześniej właściwościach, wykorzystywanych w medycynie, sporcie lub przemyśle". Można więc zostać odkrywcą lub odkrywczynią! Ubrania przyszłości - lub ich elementy - mają pomagać w leczeniu schorzeń (przyspieszać gojenie ran), monitorowaniu parametrów życiowych (mierzenie pulsu czy stężenia cukru we krwi), poprawianiu komfortu życia osób z problemami zdrowotnymi. Brzmi to dla was jeszcze jak science fiction? Ale to się już dzieje - mówimy więc o e-ubraniach i e-tekstyliach. W Wielkiej Brytanii trwają na przykład prace nad projektowaniem odzieży z nowego materiału - SWEET - który mógłby znaleźć zastosowanie m.in. w zakresie wczesnego wykrywania i zapobiegania chorobom serca, na które według szacunków cierpi 640 milionów ludzi na świecie. Robota dla superbohaterów i superbohaterek.

Nostalgista brzmi intrygująco, pracę też ma ciekawą, choć wbrew nazwie nie dotyczy wprost emocji. Choć nostalgista z pewnością może je wywołać, bo zawodowo projektuje wystrój wnętrz, biorąc za wzór konkretne epoki z przeszłości. 

Kto by tego potrzebował? Mapa Karier podpowiada: "Nasze społeczeństwo szybko się starzeje, niektórzy szacują, że co czwarty Europejczyk ma ponad 60 lat. Seniorzy są więc coraz większą grupą, która będzie potrzebować rozmaitych usług. Jedną z nich, oprócz zapewnienia opieki medycznej i psychologicznej, będzie zaaranżowanie wystroju domu lub mieszkania na wzór wybranego wnętrza z przeszłości. To pomoże seniorom przywoływać dobre wspomnienia z przeszłości i poczuć się lepiej, bezpieczniej w przestrzeni, w której mieszkają". Wydumane? Wróćmy do tej rozmowy, jak już wszyscy będziemy na emeryturze.

Aktualnie czytasz: Projektantka emocji, nostalgista, raczej nie nauczyciel. Kim będą ósmoklasiści?

Powyższe zawody mogłyby istnieć oczywiście bez tych nazw. Już dziś część tych obowiązków wykonują ludzie, którzy są po prostu projektantami tego lub owego (w świecie cyfrowym i realnym). 

Aaanauczyciela i magazyniera zatrudnię od zaraz

Wolelibyście porozmawiać o przyszłości bardziej przyziemnej? Jasne. Na taką mamy więcej twardych danych, bo tu mowa o zawodach, które już jak najbardziej istnieją.

Nauczyciele przedmiotów ogólnokształcących, nauczyciele praktycznej nauki zawodu, nauczyciele przedmiotów zawodowych, nauczyciele przedszkoli, nauczyciele szkół specjalnych i oddziałów integracyjnych - aż pięć grup zawodowych nauczycieli znalazło się na liście zawodów deficytowych w prognozie na trwający właśnie 2025 rok.

I to nie napawa optymizmem. Bo o ile jeszcze wśród młodszych dzieci można znaleźć te marzące o posiadaniu dziennika i staniu przy tablicy, to im więcej wiedzą o rynku pracy i im lepiej znają realia edukacyjne, tym częściej na pytanie: "a może praca w szkole?", odpowiadają: "no, co pani mówi", "nigdy".

Na poziomie kraju za deficytowe uznano 23 grupy zawodowe.

Listę pod koniec 2024 roku opublikował Wojewódzki urząd Pracy w Krakowie, który jest krajowym koordynatorem badania "Barometr Zawodów" (prowadzonego na zlecenie Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej).

Aktualnie czytasz: Projektantka emocji, nostalgista, raczej nie nauczyciel. Kim będą ósmoklasiści?

Nie jest zaskoczeniem, że wśród deficytowych zawodów są te związane z pracą w służbach mundurowych. Sporo mówimy również w TVN24+ o brakach w policji czy straży granicznej. Problem jest tak duży, że ministerstwo edukacji planuje wprowadzić zmiany w lekcjach wychowania fizycznego. A w połowie maja w KPRM zorganizowano nawet targi pracy, w których zachęcano do podejmowania pracy w administracji i właśnie w służbach. Cieszyły się sporym zainteresowaniem.

Targi pracy w KPRM "Buduj przyszłość, zmieniaj Polskę"
Targi pracy w KPRM "Buduj przyszłość, zmieniaj Polskę"
Źródło: Rafał Guz/PAP

Co ciekawe, jeśli spojrzymy, jakich zawodów na Mapie Karier szukali chłopcy, to znajdą się wśród nich również te związane z noszeniem munduru. Może to być młodzieńcza fantazja, ale może nadzieja na poprawę sytuacji na tym odcinku rynku pracy.

Aktualnie czytasz: Projektantka emocji, nostalgista, raczej nie nauczyciel. Kim będą ósmoklasiści?

Prognozę "Barometru Zawodów" na 2026 rok poznamy dopiero w okolicach listopada, ale już teraz można przypuszczać, że ta lista radykalnie się nie zmieni. Bo nie przybyło i nie przybędzie nam nagle lekarek, pielęgniarek, psycholożek czy nauczycielek. By wykształcić się do pracy w tych zawodach, potrzeba lat. I o ile miejsc na kierunkach lekarskich od kilku lat przybywa, o tyle chętnych do pracy w szkole ubywa.

W 2024 roku badaczki z Uniwersytetu Warszawskiego opracowały raport "Młodzi nauczyciele odchodzą ze szkoły". Przepytały 828 warszawskich nauczycielek i nauczycieli ze stażem do pięciu lat. A ci żalili się na liczne braki: wsparcia, szacunku, autorytetu, odpowiedniego wynagrodzenia, współpracy w zespołach.

Jak podkreślają autorki raportu - dr Joanna Dobkowska, prof. Anna Zielińska, prof. Małgorzata Żytko - z zawodu odchodzą najczęściej nauczyciele kontraktowi, z kilkuletnim doświadczeniem. Dlaczego się na to decydują? Głównie przez niskie zarobki (75 proc.), trudności we współpracy z rodzicami (49 proc.), warunki wykonywania pracy (29 proc.).

W teorii łatwiej jest zlikwidować deficyt w takich zawodach jak magazynier czy robotnik budowlany, gdzie studia nie są niezbędne. Tu kluczowa jest oczywiście wysokość wynagrodzeń. Ale nie tylko. Portale poświęcone rynkowi pracy wskazują przede wszystkim na warunki pracy. Bo praca w magazynie to praca w stresie i pod presją czasu, a do tego zmianowa (również w godzinach nocnych). A to wszystko odstrasza potencjalnych chętnych. 

Trudno też zaszczepić w młodych myślenie o tej ścieżce zawodowej jako "wymarzonej". Bo czy znacie przedszkolaka lub ósmoklasistę, który odpowiada: "w przyszłości chciałbym pracować w magazynie"? 

Nie poganiaj!

Pieńkowski zauważa, że korzystających z Mapy można podzielić na dwie kategorie. - Pierwsza to dzieci, które już od dawna wiedzą, kim chcą być - mówi. - Rodzice czy otoczenie w jakiś sposób skłoniły te dzieci do wybrania danej drogi. One zwykle dobrze się uczą i mają silne przekonanie, że na tej podstawie da się planować przyszłość w wybranym kierunku.

Druga grupa jest bardziej zagubiona. I znacznie większa. - To te dzieci, które dopiero szukają - tłumaczy. - Staramy się tej grupie poszerzać horyzonty. My nie chcemy do niczego przekonywać; stwierdzić, jaki zawód powinna wykonywać dana osoba. 

Uczniowie i uczennice korzystający z Mapy Karier, szukając dla siebie ścieżki, mogą odznaczać to, co im się nie podoba. Ktoś odznacza na przykład, że nie chce pracy fizycznej, nie chce mieć nic wspólnego z biologią, nie chce mieć kontaktu z ludźmi. Gdy coś odklikują, widzą, jak lista zawodów maleje im wskutek tych wyborów. 

Pieńkowski: - Uważamy, że robienie testów preferencji zawodowych 12- czy 13-latkom nie jest najlepszym rozwiązaniem. Ono oczywiście jest bardzo wygodne. Łatwo to zrobić w szkole, później omówić. Ale jest ograniczające. Z jednej strony dzieci, które nie mają wybranego zawodu, nabierają przekonania - błędnego - że coś jest z nimi nie tak. Z drugiej, gdy dostają wynik takiego testu, myślą, że na coś już są skazani.

Mapa ma więc coś na kształt antytestu.

Czego NIE chcą robić ósmoklasiści

Jeśli chodzi o przedmioty szkolne, tym najczęściej odznaczanym jest… historia. - Ona okazuje się nielubianym przedmiotem, a do tego pada ofiarą dziecięcych kalkulacji - tłumaczy Pieńkowski. - Uczniowie i uczennice kalkulują swoje zaangażowanie szkolne pod kątem egzaminów lub ocen, które będą się liczyć w rekrutacji do szkół ponadpodstawowych. Dla wielu z nich historia przestaje się więc liczyć. Do tego, gdy jest źle uczona, sprowadza się do nielubianej pamięciówki. Nie wszyscy mają nauczycieli, którzy potrafią pokazać, że historia to świetna lekcja rozumowania, rozwiązywania problemów, empatii.

Na drugim miejscu są chemia i fizyka, dopiero dalej matematyka. - Ale z nią sprawa jest bardziej skomplikowana - zastrzega Pieńkowski. - Opisujemy przedmioty czterema poziomami zaawansowania. I w przypadku matematyki wielu uczniów odznacza tę na najwyższym, eksperckim poziomie. Młodzi jednak zdają sobie sprawę, że wiele zawodów wymaga opanowania jej na tych podstawowych poziomach. Wiedzą, że nie potrafią matematyki tak dobrze, by zostać inżynierem, ale może są wystarczający, by zainteresować się karierą księgowego.

W przypadku młodszych nastolatków mamy do czynienia z tzw. etapem kompromisu. - To wiek, w którym zaczynają podsumowywać, jakich rzeczy już raczej nie osiągną, a do jakiego poziomu pewnych kompetencji czy wiedzy mogą jeszcze dojść - mówi Pieńkowski. - Myślę, że to właśnie dlatego tak wielu nastolatków odcina ekspercką matematykę. Ale na tyle rozumieją już zasady, którymi rządzi się rynek pracy, że tej podstawowej matematyki nie skreślają.

Z kolei w kategorii "zadania zawodowe" najczęściej pozostawiane są jako zaznaczone "zarządzanie i doradzanie", natomiast najczęściej odznaczane są "praca z żywnością" i "praca z roślinami". 

Wśród dotyczących kariery wyborów nastolatków widać też tendencję do ograniczania kontaktu z ludźmi. 

- Mogę mieć w tej kwestii tylko hipotezy, bo nie mamy dostępu do szczegółowych danych na temat tych młodych osób - zastrzega Pieńkowski. - Myślę, że to jest problem społeczny, który widzimy w różnych międzynarodowych raportach. Dzieci, nastolatki, młodzi dorośli mają większe trudności z nawiązywaniem kontaktów, poznawaniem nowych osób i utrzymywaniem wartościowych relacji. Boją się więc kontaktów społecznych, bo brakuje im w tym zakresie kompetencji. 

To duże wyzwanie, bo - jak zauważa Pieńkowski - wiele z zawodów, które dziś uznajemy za przyszłościowe, bardzo tych kompetencji potrzebuje. - Współczesne rozwiązania technologiczne mocno opierają się na wiedzy psychologicznej, tym, jak ludzie funkcjonują, jak budują się ich preferencje i relacje. To potrzebne do projektowania i tworzenia narzędzi cyfrowych, nie wystarczy już tylko umieć napisać kod - zauważa ekspert.

Czytaj także: