Debata w TVN24

Co dała nam obecność we Wspólnocie? "Debata TVN24: Polska w Unii Europejskiej"

Unia Europejska to wspólnota wartości, ale czy polski rząd je podziela? Co dała nam obecność we Wspólnocie i czy nasz kraj poradziłby sobie bez jej wsparcia? Między innymi na te pytania starali się odpowiedzieć goście "Debaty TVN24: Polska w Unii Europejskiej", którą prowadził Piotr Marciniak.

 

W pierwszej części programu politycy komentowali wtorkowe wystąpienie premiera Mateusza Morawieckiego w europarlamencie w Strasburgu. Były minister spraw zagranicznych i europoseł Prawa i Sprawiedliwości Witold Waszczykowski ocenił, że premier był "doskonale przygotowany" i swoim "bardzo rzeczowym wystąpieniem pokazywał bardzo dokładnie, że respektujemy traktaty". - W Parlamencie Europejskim nie da się przekonać. Na 700 posłów około 500 to klony lewicowo-liberalne - dodał. Europoseł Platformy Obywatelskiej i były unijny komisarz Janusz Lewandowski stwierdził, że dzisiejsza "Polska Kaczyńskiego i Ziobry nie zostałaby przyjęta do Unii Europejskiej". - Postrzegam polski rząd jako szaleńca, który jedzie autostradą pod prąd, ale wszystkich innych oskarża, że to oni się mylą - stwierdził. Zdaniem europosła "nikt w historii Unii Europejskiej nie zrujnował wizerunku i pozycji swojego kraju tak szybko i tak dotkliwie jak rząd PiS-u". Trzecim gościem pierwszej części debaty był senator Koalicji Obywatelskiej i były marszałek Sejmu Marek Borowski. - Ja wiem, do jakiej Unii ja wstępowałem. Byłem wtedy marszałkiem Sejmu, przygotowaliśmy kilkaset ustaw, które trzeba było przyjąć, by się dostosować do prawa unijnego. Dla wszystkich było jasne, również dla Prawa i Sprawiedliwości, że Unia nie jest tylko bankomatem i wspólnym rynkiem gospodarczym, ale jest także unią wspólnych wartości demokratycznych - podkreślił. Jego zdaniem premier Morawiecki "wyraźnie wycofuje się z unii wartości".

 

W drugiej części dyskusji jako pierwszy głos zabrał Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta. - Wystąpienie premiera było doskonałe retorycznie i merytorycznie. Zawierało szereg poważnych argumentów - ocenił. Jednak później - jego zdaniem - "w debacie była klasyczna polityczna nawalanka". - Parlament Europejski nie przedstawił się jako miejsce racjonalnego dialogu. Pokazał swoją brzydką polityczną twarz - stwierdził Zybertowicz. Jak dodał, "to ważny sygnał, że Unia Europejska przechodzi poważny kryzys". Europeistka z Centrum Stosunków Międzynarodowych doktor Małgorzata Bonikowska przypominała, że w 2004 roku "byliśmy niezwykle ucieszeni tym, że wchodzimy do Unii. Polska naprawdę chciała być prymusem". - Mieliśmy bardzo konkretne podejście, że jest to ogromna szansa. Dzięki Unii Europejskiej mamy szersze możliwości, możemy grać na szerszym polu. Możemy naprawdę dużo zrobić w Europie. Natomiast zajmujemy się tematami, na które naprawdę szkoda, że tracimy czas - dodała. Doktor Czesław Bielecki z projektu Konsens, działacz opozycji w czasach PRL, powiedział, że spór z Unią uwidacznia "jedną podstawową niepokojącą rzecz". - Polityka zagraniczna naszego państwa jest w ogromnym stopniu zakładnikiem polityki wewnętrznej. To jest fatalne - ocenił. Doktor Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, była ambasador Polski w Moskwie, dyrektorka Instytutu Strategie 2050 mówiła, że "tego tygodnia nie da się ocenić pozytywnie". - Taka debata odbywa się w europarlamencie, polski premier musi się tłumaczyć. Jadąc tam, jest w roli tłumaczącego się z problemów, które Polska sama stwarza. To nie może być sukces - podkreśliła. Aleksander Smolar, były prezes fundacji Batorego i pracownik naukowy francuskiego Krajowego Centrum Badań Naukowych, podkreślał, że "zarzuty formułowane wobec władz polskich nie dotyczą drobiazgów, tylko fundamentów".