Brutalna walka wyborcza w najczystszej postaci. Wielkie starcie postaci przypominających Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. W ruch idą, teczki, CBA, kacze dzioby i bulterier. Taki nie odległy od rzeczywistości obraz przedstawia... internetowa gra "Wybory 2007". Wszystkie ciosy są tam dozwolone.
Zrobiona we flashu gierka rzuca na kolana grywalnością. Zasady są proste. Wybierasz jednego z dwóch głównych bohaterów kampanii wyborczej (bohaterowie gry dla uniknięcia procesów podpisani są "Kwaczyński" i "Musk"). I stajesz do boju. Możesz stoczyć walkę z komputerem, lub kolegą czy koleżanką... o odmiennych poglądach politycznych. Na tle sejmu dochodzi do pojedynku. Przy pomocy kilku klawiszy starasz się znokautować przeciwnika. Postacie okładają się po mordach, kopią po kostkach i uderzają na odlew - jak najbardziej dosłownie. Gra toczy się do dwóch wygranych pojedynków.
Cios specjalny bulterier Najzabawniejsze w grze są jednak ciosy specjalne. Obaj mogą obrzucać się teczkami. Postać przypominająca premiera w każdej chwili może wezwać na pomoc szpaler agentów CBA, który nieubłagalnie staranuje Donalda Muska. W sukurs Kwaczyńskiemu, z ukradzionym księżycem pod pachą przychodzi brat. Przeciwnika po kostkach gryzie też bulterier.
Donald Musk, także nie jest bezbronny i ma w arsenale parę chwytów, jak choćby "gdański akcent", czy wsparcie UE - w tym wypadku na przeciwnika spada 16 tonowy odważnik z... namalowanym godłem wspólnoty. Więcej tajnych ciosów nie zdradzamy by nie odbierać internautom zabawy.
Prowadzi Musk Wszystkie wyniki pojedynków są zapisywane na stronie i przedstawione w formie wyborczych słupków. Na cztery dni przed wyborami prowadzi Donald Musk, który może pochwalić się 62 procentami zwycięstw. Jak na polityka wynik rewelacyjny, jak na boksera... przeciętny.
Język politycznej debaty tuż przed wyborami brutalizuje się. Jeśli i po wyborach nic się nie zmieni, to gra ma szansę pożyć dłużej niż do niedzieli.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: fabrykagier.pl