|

Soja winna chorobom jelit, Hashimoto i depresji? Punktujemy bzdury

Czy soja jest szkodliwa dla naszego zdrowia? Zapytaliśmy ekspertki
Czy soja jest szkodliwa dla naszego zdrowia? Zapytaliśmy ekspertki
Źródło: Bohbeh creations/Shutterstock
Choroby zapalne jelit, depresja, zaburzenia ze spektrum autyzmu, Hashimoto - mamy winnego! Tak przynajmniej mogłoby się wydawać po odsłuchaniu rozmowy Bogdana Rymanowskiego z prof. Grażyną Cichosz, specjalistką w zakresie technologii żywności, która za szereg problemów zdrowotnych wini... soję. W trakcie wywiadu padło więcej kontrowersyjnych, nieprawdziwych tez, których Rymanowski nie prostował. Dlatego zweryfikowaliśmy je z ekspertami i piszemy, jak jest.
Kluczowe fakty:
  • Prof. dr hab. inż. Grażyna Cichosz, specjalizująca się w technologii żywności, wystąpiła w programie Bogdana Rymanowskiego. Wypowiedziała w nim wiele tez, które osoby ze środowiska medycznego szybko wypunktowały jako szkodliwe oraz sprzeczne z nauką i obecną wiedzą.
  • Prof. Cichosz wini soję za szereg problemów zdrowotnych - choroby zapalne jelit, choroby psychiczne i Hashimoto. Czy faktycznie białko sojowe nam szkodzi?
  • Czy prawdą jest, że cholesterol wcale nie jest istotnym czynnikiem w rozwoju miażdżycy? I że niedobór jodu spowodowany spożywaniem soi powoduje chorobę Hashimoto?
  • O tezy prof. Grażyny Cichosz dotyczące zdrowia zapytaliśmy kardiolożkę, gastroenterolożkę, dietetyka klinicznego, psychiatrkę i dwóch endokrynologów.
  • Więcej artykułów o podobnej tematyce znajdziesz w zakładce "Zdrowie" w serwisie tvn24.pl.

Kilka dni temu w internetowym programie Bogdana Rymanowskiego wystąpiła prof. dr hab. inż. Grażyna Cichosz, specjalizująca się w technologii żywności. Choć nie jest to dziedzina medycyny, prof. Cichosz miała wiele do powiedzenia w kwestiach zdrowotnych. Poruszyła zagadnienia z kardiologii, endokrynologii, onkologii, gastroenterologii, psychiatrii i dietetyki, wygłaszając wiele tez szkodliwych i niezgodnych z obecną wiedzą medyczną. Rozmowa miała zaskakujący przebieg. Bogdan Rymanowski, doświadczony dziennikarz, nie kontrował prof. Cichosz. Dał jej przestrzeń do wypowiedzi pełnych półprawd i nieprawd. To o tyle niebezpieczne, że ich rozmowę w serwisie YouTube obejrzało już ponad milion osób.

Eksperci medyczni zareagowali na wywiad błyskawicznie i w przeciwieństwie do Rymanowskiego od razu sięgnęli po badania i dowody pokazujące, że prof. Cichosz mija się z prawdą. Dietetycy, farmaceuci i lekarze, którzy promują na portalach społecznościowych medycynę opartą na dowodach (EBM, evidence-based medicine), szybko zaczęli punktować sprzeczne z nauką i obecną wiedzą tezy głoszone przez prof. Cichosz.

My także przeanalizowaliśmy jej rozmowę z Bogdanem Rymanowskim. Poniżej - z pomocą ekspertek i eksperta - prostujemy największe bzdury, jakie w niej padły.

30 lat temu nie było choroby Leśniowskiego-Crohna

W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim prof. Grażyna Cichosz powiedziała, że 30 lat temu nie było chorób zapalnych jelit, takich jak choroba Leśniowskiego-Crohna czy wrzodziejące zapalenie jelita grubego, przypisując ich obecne występowanie spożywaniu genetycznie modyfikowanej soi. Profesor technologii żywności podkreślała też, że białka sojowe uszkadzają kosmki jelitowe i sprawiają, że jelito staje się nieszczelne.

Jak to się ma do obecnej wiedzy medycznej? - W pracowni endoskopii regularnie badam pacjentów, którzy od ponad 30 lat żyją z chorobami zapalnymi jelit. Pierwszy raz chorobę Leśniowskiego-Crohna opisano prawie 100 lat temu - mówi Marta Osiewicz-Sienkiewicz, specjalistka gastroenterologii.

Lekarka przyznaje, że w obecnych czasach faktycznie choroby autoimmunologiczne, w tym choroby zapalne jelit, są częstsze. - Nie wiemy jeszcze dokładnie, dlaczego tak jest. Gdybyśmy znali jeden mechanizm, w którym dochodzi do powstania tych chorób, to już mielibyśmy lek, który by go blokował i byłoby po problemie. Tak jednak nie jest, ponieważ mamy wiele czynników, które powodują choroby zapalne jelit - wyjaśnia Osiewicz-Sienkiewicz.

Gastroenterolożka przyznaje, że nasza dieta nie pozostaje w tej kwestii bez znaczenia. Różne emulgatory i dodatki do żywności prowadzą do rozwoju mikrozapaleń w jelitach i do rozszczelnienia bariery jelitowej. - W ten sposób żywność też może przyczyniać się do zwiększenia zapadalności na choroby zapalne jelit, ale na pewno nie jest temu winna soja, która stanowi bardzo dobre źródło białka - mówi Marta Osiewicz-Sienkiewicz. Pacjentom - w oparciu o dowody naukowe - pod kątem zmniejszania ryzyka zachorowania na raka jelita grubego doradza raczej ograniczenie czerwonego mięsa i produktów wysoko przetworzonych w diecie niż rezygnację z białek roślinnych.

Białko sojowe jest szkodliwe dla naszych jelit

W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim prof. Grażyna Cichosz nazwała genetycznie modyfikowaną soję "największym przekrętem dietetycznym XXI wieku". - My nie trawimy tych białek. Te białka są szkodliwe dla przewodu pokarmowego, uszkadzają kosmki jelitowe, generują stany zapalne, powodują zaburzenia w składzie mikrobiomu i to jest przyczyna diagnozowania chorób, których 30 lat temu nie było.

Dr n. o zdr. Hanna Stolińska, dietetyk kliniczny, w rozmowie z tvn24.pl mówi, że w tych tezach na temat białek sojowych nie ma ani trochę prawdy. - Zacznijmy od tego, że w Polsce, ze względu na regulacje unijne, nie ma soi genetycznie modyfikowanej w produktach spożywczych - podkreśla dietetyk. - Poza tym, soja absolutnie nie jest szkodliwa dla jelit, nie uszkadza kosmków jelitowych i nie wywołuje stanu zapalnego. Jest wręcz przeciwnie - białko sojowe jest lekkostrawne i wartościowe, dlatego często polecam je moim pacjentom obok białka ryżowego i dyniowego. Według niektórych badań soja może nawet działać przeciwzapalnie. Jest korzystna dla zdrowia także dlatego, że zawiera kwasy omega-3. Nasz organizm bardzo dobrze trawi i przyswaja białko sojowe, w stopniu zbliżonym do tego, jak trawi białko zwierzęce. Jest też mnóstwo badań, które pokazują, że soja pozytywnie wpływa na gospodarkę lipidową, czyli jest dobrym produktem dla osób z wysokim poziomem cholesterolu albo trójglicerydów.

Białko roślinne
Białko roślinne
Białko zwierzęce
Białko zwierzęce

Marta Osiewicz-Sienkiewicz, specjalistka gastroenterologii mówi, że soja nie uszkadza kosmków jelitowych. W jakich sytuacjach to się dzieje? - Do uszkodzenia kosmków jelitowych może dochodzić z różnych powodów. Jedną z przyczyn może być celiakia. Do innych zalicza się infekcje żołądkowo-jelitowe, w tym helicobacter, przyjmowanie niektórych leków, na przykład niesteroidowych leków przeciwzapalnych i alergie pokarmowe - wyjaśnia lekarka.

Jak podkreśla gastroenterolożka, za nieszczelność bariery jelitowej nie odpowiada soja, tylko szereg innych czynników, szczególnie nasz styl życia, stres i spożywanie produktów wysoko przetworzonych.

Wegetarianie i weganie narażają swoje zdrowie

Dr Hanna Stolińska mówi też, że nie jest prawdą, że wegetarianie czy weganie szkodzą swojemu zdrowiu poprzez eliminację mięsa z diety. - Dyskutowanie z tezą, że diety roślinne są szkodliwe, nie ma za bardzo sensu. Jest naprawdę wiele badań, które potwierdzają ich pozytywne działanie dla zdrowia i redukcję ryzyka wielu chorób, o ile oczywiście są to diety dobrze zbilansowane - mówi dietetyk.

W opublikowanym w czasopiśmie "Journal of the Academy of Nutrition and Dietetics", podpartym wieloma przeglądami literatury, stanowisku Akademii Żywienia i Dietetyki, czyli największej światowej organizacji zrzeszającej osoby, które się tym zajmują, czytamy między innymi, że dieta wegetariańska zmniejsza ryzyko chorób sercowo-naczyniowych w populacji ogólnej.

Więcej o tym, że dieta roślinna sprzyja naszemu zdrowiu, dr Stolińska opowiedziała niedawno w innym tekście tvn24.pl.

Cholesterol jest najmniej istotnym z czynników odpowiedzialnych za miażdżycę

- Wylansowano hipercholesterolową teorię miażdżycy, nie przedstawiając żadnych dowodów naukowych na miażdżycotwórcze właściwości tłuszczów zwierzęcych i na prozdrowotne właściwości tłuszczów roślinnych - stwierdziła w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim prof. Grażyna Cichosz. - Podwyższony cholesterol to jest tylko jeden z kilkunastu parametrów i to w dodatku najmniej istotny. Miażdżycą grozi stan zapalny. Pierwszy krok miażdżycy to są stany zapalne naczyń krwionośnych. Dochodzi wówczas do perforacji, czyli pękania i w tych właśnie miejscach odkłada się blaszka miażdżycowa. Ona po prostu zakleja te uszkodzone miejsca.

- Badania naukowe jasno pokazują, że cholesterol, a dokładniej frakcja LDL, czyli ta o niskiej gęstości, ma niezależny związek z rozwojem miażdżycy. Dlatego też bierzemy pod uwagę miedzy innymi poziom tej frakcji cholesterolu, potocznie nazywanego "złym", szacując ryzyko sercowo-naczyniowe u danego pacjenta - wyjaśnia w rozmowie z tvn24.pl dr hab. n. med. Joanna Popiołek-Kalisz, prof. Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, specjalistka kardiologii, kierowniczka Zakładu Dietetyki Klinicznej na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie.

- Cholesterol jest jednym z głównych czynników odpowiedzialnych za rozwój miażdżycy, ale nie jedynym i to też warto zapamiętać. Ryzyko sercowo-naczyniowe zwiększa też wysoki poziom lipoproteiny (a), uwarunkowany w głównej mierze genetycznie. Promotorami miażdżycy, czyli czynnikami, które sprawiają, że choroba rozwija się szybciej, są też między innymi nadciśnienie, cukrzyca i palenie tytoniu - wylicza prof. Popiołek-Kalisz.

Specjalistka w dziedzinie kardiologii i dietetyki zgadza się z twierdzeniem, że stan zapalny przyczynia się do rozwoju miażdżycy, ale ponownie podkreśla, że czynników jest wiele i to współdziałanie między nimi wiąże się z rozwojem miażdżycy. W jaki sposób stan zapalny przyczynia się do rozwoju miażdżycy? Uszkadza on śródbłonek naczynia, co prowadzi do zaburzeń jego funkcji, np. w kontekście autoregulacji ciśnienia, a także struktury, co przekłada się na łatwiejsze odkładanie złogów cholesterolowych. Uruchamia to swoiste błędne koło. Taki przewlekły stan zapalny może wynikać między z otyłości, dlatego ją też uznajemy za czynnik ryzyka miażdżycy. Poza tym, przewlekły stan zapalny obserwujemy też u osób z chorobami reumatologicznymi, u których miażdżyca także postępuje szybciej - mówi prof. Joanna Popiołek-Kalisz. - Jeśli zaś chodzi o spożycie witamin, to w naszym społeczeństwie odnotowujemy zdecydowanie zbyt niskie spożycie warzyw i owoców i to zdecydowanie powinniśmy poprawić.

Czynniki ryzyka rozwoju miażdżycy
Czynniki ryzyka rozwoju miażdżycy

Tłuszcze roślinne są niezdrowe

Prof. Grażyna Cichosz mówiła też o "konsensusie tłuszczowym", który jej zdaniem miał być przekrętem. Technolog żywności w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim podważała to, że tłuszcze zwierzęce nie są zdrowe, a roślinne są. - Przyjęto założenie, że oleje i margaryny, wszystkie bez wyjątku, są zdrowe. Zapisano to w podręcznikach dla lekarzy. Producenci olejów zawarli tak zwany "konsenus tłuszczowy" z opiniotwórczymi środowiskami naukowymi - powiedziała w podcaście prof. Cichosz.

- Wszystkie wytyczne mówią o tym, że spożywanie nasyconych kwasów tłuszczowych, czyli w uproszczeniu tłuszczów zwierzęcych, jest związane właśnie ze zwiększeniem poziomu frakcji LDL cholesterolu - mówi prof. Popiołek-Kalisz, podkreślając, że zgodnie z obecną wiedzą powinno się redukować spożycie tłuszczów nasyconych i eliminować z diety żywność wysokoprzetworzoną, a najbardziej na zdrowie wychodzą nam diety roślinne.

Tłuszcze nasycone, nienasycone i trans
Tłuszcze nasycone, nienasycone i trans

- Oleje roślinne, oliwa z oliwek czy orzechy to źródła tłuszczów nienasyconych. Oczywiście we wszystkim należy zachować rozsądek, ponieważ każdy tłuszcz jest też stosunkowo wysokokaloryczny, tak aby w ostatecznym rozrachunku nie dostarczać organizmowi więcej kalorii niż potrzebuje. Nienasycone kwasy tłuszczowe są nam jednak potrzebne i powinniśmy dbać, żeby były obecne w naszych posiłkach - mówi prof. Popiołek-Kalisz.

Dr Hanna Stolińska, dietetyk kliniczny, na co dzień rekomenduje tłuszcze roślinne. - Olej rzepakowy bardzo dobrze nadaje się do obróbki termicznej. Kiedyś było inaczej, ale dziś po zmianie regulacji margaryny zwierają mniej nasyconych kwasów tłuszczowych, czyli tłuszczów trans, niż masło - podkreśla dietetyk.

Soja powoduje niedobór jodu, który prowadzi do rozwoju choroby Hashimoto

W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim prof. Grażyna Cichosz powiedziała, że 30 lat temu nie było chorób zapalnych jelit, a zachorowalność na nowotwory przewodu pokarmowego i trzustki była dużo mniejsza niż obecnie. - Poza tym, nie było takiej skali zachorowań na Hashimoto - powiedziała prof. Cichosz. - Soja zaburza gospodarkę hormonalną. Przy dużym spożyciu soi zapotrzebowanie na jod rośnie nawet stukrotnie, profesor Julian Aleksandrowicz to wyliczył, a nam tymczasem się spożycie jodu ogranicza.

O to, co powoduje chorobę Hashimoto, czyli autoimmunologiczne zapalenie tarczycy, zapytaliśmy dr n. med. Luizę Napiórkowską, specjalistkę chorób wewnętrznych, diabetologii i endokrynologii. Jak podkreśliła ekspertka, niedobór jodu nie zalicza się do możliwych przyczyn tej choroby.

- Choroba Hashimoto rozwija się w kilku mechanizmach. Odpowiadają za nią czynniki genetyczne, środowiskowe i losowe. Autoimmunizacyjne zapalnie tarczycy może wywołać między innymi nadmiar jodu. Chorobę Hashimoto mogą też aktywować przebyte infekcje wirusowe czy poród. Ryzyko tej choroby jest wyższe u kobiet, a także związane z wiekiem. Znaczenie mają również dysruptory endokrynne, czyli obecne w środowisku substancje, między innymi wszechobecne plastiki, które mogą uszkadzać nam właściwie cały układ endokrynny. Także proces zapalny mikrobioty jelitowej, spowodowany między innymi przez ciągłe spożywanie żywności wysokoprzetworzonej czy ultraprzetworzonej jest podejrzewany o rozwój choroby Hashimoto - wylicza dr Napiórkowska, wymieniając jeszcze niedobory, zwłaszcza witaminy D i selenu. 

Te same przyczyny choroby Hashimoto wymienia w rozmowie z tvn24.pl Michał Łuniewski, specjalista endokrynologii i obesitolog. - Kluczową rolę odgrywają predyspozycje genetyczne, które często w połączeniu z czynnikami środowiskowymi, tak zwanymi wyzwalaczami, prowadzą do uaktywnienia się procesu autoimmunologicznego. Znaczenie genetyki potwierdzają zarówno badania naukowe, jak też codzienna praktyka kliniczna, ponieważ chorobę Hashimoto często rozpoznajemy u pacjentek z rodzin, w których bliscy krewni również na nią chorują - mówi Łuniewski.

Jak odnosi się do tezy, że niedobór jodu odpowiada za chorobę Hashimoto? - Jod jest niezbędny dla prawidłowego funkcjonowania tarczycy między innymi dlatego, że stanowi substrat do syntezy hormonów tarczycowych. W przypadku jodu trzeba zachować równowagę - zarówno jego niedobór, jak i nadmiar mogą przyczyniać się do powstania zaburzeń czynności tarczycy. Nadmiar jodu zwiększa ryzyko wystąpienia choroby Hashimoto, natomiast jego niedobór sprzyja rozwojowi wola guzkowego. Po wprowadzeniu w 1997 roku obowiązku jodowania soli kuchennej w Polsce, rzadziej obserwuje się wole spowodowane niedoborem jodu, natomiast częściej diagnozowana jest choroba Hashimoto - wyjaśnia endokrynolog i przypomina, że nie należy stawiać znaku równości między Hashimoto a niedoczynnością tarczycy.

Niedoczynność tarczycy może mieć różne przyczyny, nie tylko autoimmunologiczne. Choroba Hashimoto jest wprawdzie najczęstszym, ale nie jedynym powodem niedoczynności tego narządu. Warto zauważyć, że to choroba Hashimoto predysponuje do rozwoju niedoczynności tarczycy, a nie odwrotnie.
Michał Łuniewski, specjalista endokrynologii i obesitolog

Jak podkreśla Michał Łuniewski, spożywanie soi nie jest jednym z czynników prowadzących do chorób tarczycy. - Jedyny udowodniony związek między produktami sojowymi a tarczycą dotyczy osób, które mają już zdiagnozowaną niedoczynność tarczycy i z tego powodu przyjmują lewotyroksynę (hormony tarczycy). W takim przypadku należy zachować co najmniej kilkugodzinny odstęp pomiędzy przyjęciem leku a spożyciem produktów sojowych, ponieważ soja może ograniczać wchłanianie hormonów tarczycy w przewodzie pokarmowym.

Tyjemy nie od kalorii, tylko od insuliny

Dr Luiza Napiórkowska, która na co dzień pomaga pacjentkom w redukcji masy ciała, odniosła się też do podniesionego w podcaście Bogdana Rymanowskiego i często powielanego stwierdzenia, że za tycie nie odpowiada nadmiar spożywanych kalorii, tylko insulina. 

- Insulina jest hormonem, który jest produkowany przez komórki beta trzustki. Nie jest wrogiem sama w sobie, ale jak każdy hormon nie służy nam ani w nadmiarze, ani w niedoborze. Jeżeli nasza trzustka wydziela za mało insuliny lub wcale, to rozwija się cukrzyca typu 1. Jeżeli mamy jej za dużo, to pojawia się insulinooporność - mówi dr Luiza Napiórkowska i wyjaśnia, jaki jest związek między otyłością a insuliną. - Wzrost masy ciała następuje na skutek nadmiernej podaży kalorii, czyli wtedy, kiedy dostarczamy organizmowi więcej energii niż on potrzebuje. Sprzyja temu żywność wysokoprzetworzona i o wysokiej gęstości energetycznej. U osób z otyłością rozwija się insulinooporność, czyli oporność tkanek obwodowych na insulinę. To otyłość prowadzi do insulinooporności, a nie odwrotnie - wyjaśnia dr Napiórkowska. Jak zaznacza lekarka, do insulinooporności prowadzą też inne zaburzenia hormonalne, szczególnie zespół policystycznych jajników. 

- U pacjentów z insulinoopornością obserwujemy podwyższone stężenie insuliny we krwi. Dzieje się tak dlatego, że w przebiegu insulinooporności oddziaływanie insuliny na tkanki jest osłabione. Wobec tego, żeby insulina mogła spełniać swoją podstawową funkcję, czyli umożliwiać transport glukozy do komórek, trzustka musi zwiększyć jej wydzielanie, by "przełamać" oporność tkanek. W efekcie dochodzi do hiperinsulinemii, która sprzyja odkładaniu się tkanki tłuszczowej i przyrostowi masy ciała. Warto jednak podkreślić, że akumulacja tkanki tłuszczowej pod wpływem hiperinsulinemii nie jest przyczyną pierwotną, lecz wzrost jej stężenia i wynikające z tego odkładanie się tkanki tłuszczowej jest wtórne do insulinooporności - dodaje Michał Łuniewski.

Endokrynolog wyjaśnia też, jakie rozumowanie może stać za stwierdzeniem, że "insulina prowadzi do tycia" - Insulina ma działanie anaboliczne, czyli sprzyja przyrostowi masy - i tłuszczowej, i mięśniowej. To właśnie dlatego bywa wykorzystywana w dopingu przez kulturystów, którzy dążą do zwiększenia masy mięśniowej. Podobny mechanizm obserwujemy w rzadkich przypadkach guzów trzustki, wydzielających insulinę (insulinoma). Taki guz powoduje stałe, niekontrolowane wydzielanie insuliny, co prowadzi do nawracających, często głębokich spadków poziomu glukozy, czyli do hipoglikemii. W odpowiedzi organizm, broniąc się przed niedocukrzeniem, zaczyna odczuwać głód, przez co pacjenci zwiększają konsumpcję żywności. Nadmierne spożycie kalorii w połączeniu z działaniem anabolicznym insuliny skutkuje przyrostem masy ciała - tłumaczy endokrynolog, zaznaczając, że nie da się przytyć, nie spożywając nadmiaru kalorii. One zatem w każdym scenariuszu mają znaczenie.

Szczepionki i soja genetycznie modyfikowana powodują autyzm

Pro. Grażyna Cichosz w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim przypisała soi także choroby psychiczne. - Jeżeli mamy uszkodzone jelito, nieszczelne, to różne białka, aminokwasy, różne antygeny, mogą się dostawać do krwi, z krwią przedostawać się do limfy i dostawać się do mózgu, do centralnego układu nerwowego. Przecież samobójstw kiedyś rejestrowano kilka, a w tej chwili 150-160 - powiedziała technolog żywności.

- Nie można z całą pewnością nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że nieszczelne jelito może mieć powiązania z zaburzeniami psychicznymi, w tym z depresją. Jest to jednak cały czas w fazie badań, więc trzeba uważać, żeby nie puszczać w obieg niepotwierdzonych jeszcze naukowo informacji przedwcześnie, zanim będziemy mieli metaanalizy i pewność. To wywołuje niepotrzebny strach i może prowadzić pacjentów do różnych szkodliwych dla zdrowia zachowań - mówi w rozmowie z tvn24.pl Maja Herman, specjalistka psychiatrii i psychoterapeutka, prezeska Polskiego Towarzystwa Mediów Medycznych, zajmującego się weryfikacją wiarygodności informacji medycznych publikowanych w mediach.

Jak wyjaśnia Herman, zaburzenia psychiczne, takie jak depresja czy zaburzenia ze spektrum autyzmu, są zawsze wieloczynnikowe - to już wiadomo na pewno. - Zawsze, mówiąc o zaburzeniach psychicznych, powinno się podkreślać czynnik społeczny, psychologiczny i biologiczny, które do nich prowadzą. Jeżeli ktoś przedstawia choroby psychiczne jako jednoczynnikowe, to już powinna nam się zapalić lampka, że mamy do czynienia z pseudomedycyną. Ona przyciąga, bo daje proste odpowiedzi i porady na bardzo złożone kwestie, a nasz mózg to lubi. Ludzie też często myślą, że jeżeli ktoś używa trudnych słów, tak, że go nie rozumiemy, to znaczy, że mówi mądrze. A czasem te trudne słowa składają się w całość zupełnie pozbawioną sensu - podkreśla Maja Herman.

Prof. Cichosz w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim mówiła też o tym, co ma powodować zaburzenia ze spektrum autyzmu. Bez zawahania przypisała je między innymi szczepionkom.

Tę tezę obalono już na wiele sposobów. Mamy dużo dowodów naukowych najwyższej jakości na to, że szczepionki nie powodują zaburzeń ze spektrum autyzmu.
Maja Herman, specjalistka psychiatrii i psychoterapeutka

Poza szczepionkami, zdaniem prof. Cichosz, za autyzm odpowiada też wysokoprzetworzona żywność, w tym soja genetycznie modyfikowana. - Ustaliliśmy już, że zaburzenia ze spektrum autyzmu są wieloczynnikowe, ale nie za bardzo wiemy, co dokładanie je powoduje. Mówi się o czynnikach genetycznych i środowiskowych, w tym wpływie żywności wysoko przetworzonej, ale - co ważne - tylko na etapie przed narodzeniem, kiedy kształtuje się układ nerwowy. Nie jest tak, że dziecko będzie miało zaburzenia ze spektrum autyzmu, bo je soję - mówi psychiatrka.

Czytaj także: