- Dziś na świecie z HIV żyje blisko 40 mln osób. Światowy Dzień AIDS ma na celu zarówno zwiększać świadomość na temat HIV/AIDS oraz uczcić pamięć wszystkich, którym ta choroba odebrała życie.
- Wraz z wyjściem Stanów Zjednoczonych z WHO wiele projektów związanych z HIV/AIDS zostało wstrzymanych, co odczuły również polskie organizacje.
- Jak radzimy sobie z HIV/AIDS w Polsce? Co zakłada cel "95-95-95" i dlaczego należy dążyć do jego osiągnięcia?
- Więcej artykułów o podobnej tematyce znajdziesz w zakładce "Zdrowie" w tvn24.pl
W tym roku po raz pierwszy Stany Zjednoczone nie upamiętniły Światowego Dnia AIDS w taki sposób, jak robiły to od wielu lat. To decyzja administracji Donalda Trumpa, za którą prezydent i jego urzędnicy zostali szeroko skrytykowani, między innymi przez Madonnę.
"Podejrzewam, że nigdy nie patrzył, jak jego najlepszy przyjaciel umiera na AIDS, nie trzymał go za rękę i nie widział jak z krwawiącą twarzą bierze ostatni oddech w wieku 23 lat" - napisała gwiazda podkreślając, że sama znała i kochała wiele osób, które zmarły z powodu tej choroby. Dodała, że ludzie wciąż umierają na AIDS, dlatego ona zamierza nadal obchodzić Światowy Dzień AIDS i ma nadzieję, że jej fani będą to robić razem z nią.
Trump obciął kasę na HIV/AIDS
Światowy Dzień AIDS to inicjatywa, która wyszła od Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), a prezydent Stanów Zjednoczonych w tym roku wyprowadził z niej swój kraj. Stany Zjednoczone były największym donatorem WHO - pokrywały aż 18 proc. całego budżetu tej organizacji. Dlatego kiedy Trump zdecydował o jej opuszczeniu, Światowa Organizacja Zdrowia musiała zacisnąć pasa i wstrzymać niektóre projekty.
- My także, w Polsce, w małych organizacjach, to odczuliśmy - mówi w rozmowie z tvn24.pl Izabela Pazdan, prezeska Centrum Medycznego Chex Chmielna Express, członkini zarządu Społecznego Komitetu ds. AIDS oraz doradczyni ds. HIV/AIDS certyfikowana przez Krajowe Centrum ds. AIDS. Chodzi o projekt skierowany do migrantów z Ukrainy. Za naszą wschodnią granicą jest nawet 10-krotnie więcej osób żyjących z HIV niż w Polsce. - Uchodźcy z HIV, którzy przemieścili się do Polski, mieli problem z dostępem do leczenia, a zależy nam - dla zdrowia publicznego - aby wszystkie zakażone osoby mogły się leczyć - wyjaśnia Pazdan. W ramach projektu osobom przyjeżdżającym do Polski z Ukrainy proponowano diagnostykę w kierunku HIV i innych infekcji przenoszonych drogą płciową, a także leczenie kiły. - Mimo podpisanych umów, kiedy Trump obciął fundusze WHO, z dnia na dzień musieliśmy wstrzymać realizację projektu i zwrócić pieniądze z pierwszej transzy, których jeszcze nie zdążyliśmy wykorzystać.
Program udało się wznowić dzięki funduszom WHO z innych źródeł. Potrwa on jednak tylko do końca grudnia i nie będzie już kontynuowany z powodów finansowych.
Jeszcze większy problem spowodowało to, że również krótko po swoim zaprzysiężeniu Donald Trump podpisał dekret całkowicie wstrzymujący amerykańską pomoc rozwojową, czyli program USAID, na 90 dni. Powód? Ewaluacja trwających programów pomocowych w taki sposób, aby upewnić się, że Ameryka na nich nie traci.
- Stany Zjednoczone przez lata bardzo silnie wspierały leczenie HIV w krajach afrykańskich tak zwanymi lekami generycznymi po to, żeby były tańsze i łatwiej dostępne dla jak największej grupy pacjentów. Kraje afrykańskie bardzo mocno odczuły zamrożenie funduszy na ten program - komentuje Izabela Pazdan.
Zamrożenie finansowania USAID wiązało się bowiem również z czasowym wstrzymaniem programu PEPFAR, który jest inicjatywą amerykańskiego rządu, realizowaną w ponad 50 krajach i skupiającą się na leczeniu, profilaktyce i badaniach nad HIV/AIDS. To największe w historii zobowiązanie jednego państwa do walki z pojedynczą chorobą na świecie. Program PEPFAR uruchomił w 2003 roku prezydent George W. Bush. Chociaż 1 lutego administracja Trumpa pozwoliła na częściową kontynuację PEPFAR, a potem całkowicie go reaktywowała, aktywiści i organizacje zajmujące się HIV/AIDS już wtedy alarmowały, że nawet krótkotrwałe przerwy w realizacji programu mogą mieć bardzo poważne skutki i niszczyć ich podejmowane od lat wysiłki.
Jednak w listopadzie, informując o tym, że zrezygnowano z finansowania obchodów Światowego Dnia AIDS, przedstawiciele administracji Trumpa zapewniali o współpracy międzynarodowej w zakresie zwalczania HIV/AIDS. Zapowiadali jednak przeniesienie większej odpowiedzialności za działania w tym zakresie na inne państwa.
Pieniądze to jedno, a działania na rzecz zwiększania świadomości na temat HIV/AIDS - drugie. - Odbieram decyzję administracji Trumpa o tym, żeby nie obchodzić oficjalnie Światowego Dnia AIDS, jako sygnał, że ten temat przestaje być dla nich ważny. Na pewno ma to też związek z konserwatywnymi poglądami obecnego amerykańskiego prezydenta, ponieważ część pacjentów żyjących z HIV albo bardziej narażonych na zakażenie to mężczyźni uprawiający seks z mężczyznami - mówi Izabela Pazdan, dodając, że różne organizacje pozarządowe są zmartwione podejściem administracji Trumpa do zdrowia publicznego w myśl "America First", czyli stawiając USA na pierwszym miejscu.
Pazdan dostrzega jednak w działaniach Trumpa także pewne plusy. - Nie możemy oddawać naszego bezpieczeństwa w cudze ręce i nie inwestować w to własnych pieniędzy. Rządy i instytucje, które korzystały ze wsparcia Stanów Zjednoczonych w zakresie HIV/AIDS, mogą być zmuszone inaczej zarządzać środkami i wypracować inne mechanizmy po to, aby zadbać o swoich obywateli. W krajach, które są wybitnie biedne, będzie to trudne, ale w długofalowej perspektywie zapewni im to większą niezależność - mówi doradczyni ds. HIV/AIDS.
"95-95-95"? Jeszcze nie u nas
A jak my w Polsce radzimy sobie z HIV/AIDS? Wciąż daleko nam do realizacji globalnego zobowiązania UNAIDS, znanego jako cel "95-95-95". Zakłada on, że do 2030 roku 95 proc. osób żyjących z HIV będzie świadomych swojego statusu, 95 proc. z nich zostanie objętych terapią, a u 95 proc. leczonych pacjentów wirus stanie się niewykrywalny - to ważne, bo jeżeli u osoby z HIV wirus jest niewykrywalny, to znaczy, że jej partner lub partnerka seksualna się nim nie zakazi.
Polski system ochrony zdrowia stara się usuwać bariery w dostępie do diagnostyki. W dużych miastach funkcjonuje sieć około 30 anonimowych Punktów Konsultacyjno-Diagnostycznych, gdzie można przebadać się bezpłatnie. Od maja tego roku test na HIV można wykonać także u lekarza POZ.
Sama diagnostyka jednak nie wystarczy. - Problemem pozostaje dostęp do profilaktyki przedekspozycyjnej (PrEP). Jest to metoda zapobiegania zakażeniu HIV, polegająca na przyjmowaniu leków przed potencjalnym kontaktem z wirusem. W Polsce preparaty te są dostępne na receptę, jednak PrEP nie jest refundowany, a pacjenci mogą napotykać trudności z ich zakupem ze względu na niewystarczające dostawy do aptek. Nad kwestią refundacji trwają obecnie prace komisji sejmowej, chociaż, biorąc pod uwagę obecną sytuację finansową NFZ, szanse na jej szybkie wprowadzenie są raczej niewielkie - mówi Izabela Pazdan.
W czerwcu tego roku amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zatwierdziła lenakapawir, czyli profilaktykę przedekspozycyjną w formie zastrzyków, które przyjmuje się jedynie co sześć miesięcy. Europejska Agencja Leków zatwierdziła ten preparat w sierpniu. W Europie pozostaje on jednak na razie niedostępny.
- Afryka jest jedynym kontynentem, gdzie liczba zakażeń HIV spada. W Polsce i w innych - bogatszych - państwach zakażeń przybywa. Działania systemowe są oczywiście potrzebne, ale ludzie muszą też zacząć brać odpowiedzialność za swoje zdrowie. Profilaktyka HIV jest prosta. Po pierwsze, należy stosować prezerwatywy, a po drugie - PrEP, czyli profilaktykę przedekspozycyjną, a w razie potrzeby - profilaktykę poekspozycyjną. Nie za wszystko w zakresie HIV/AIDS możemy winić politykę Trumpa - podkreśla Izabela Pazdan.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/YURI GRIPAS / CNP POOL