Jak rodziła się polska transplantologia szpiku? "Wielu hematologów nie wierzyło w jej skuteczność"

szpik shutterstock_2041143614
Jak pobiera się szpik?
To była medycyna improwizowana, nadrabiana kompetencjami i przygotowaniem - tak o rozwoju polskiej hematologii mówi prof. Wiesław Jędrzejczak. To jego zespół 28 listopada 1984 roku dokonał pierwszego w kraju przeszczepu szpiku od dawcy spokrewnionego. Od tego czasu rodzima hematologia przebyła ogromną drogę - od improwizacji po dostęp do przełomowej terapii CAR-T.
Kluczowe fakty:
  • 28 listopada 1984 roku wykonano w Polsce pierwszy udany przeszczep szpiku od dawcy spokrewnionego.
  • Polska hematologia w ciągu ostatnich czterech dekad przeszła od improwizowanej medycyny do światowego poziomu, czego symbolem było w 1997 roku pierwsze udane przeszczepienie od dawcy niespokrewnionego oraz rozwój Krajowego Rejestru Dawców.
  • Dziś przełom wyznacza terapia CAR-T, stosowana w Polsce od 2019 roku. Nie zastępuje transplantacji, ale znacząco zwiększa możliwości leczenia najcięższych nowotworów krwi.
  • Więcej artykułów o podobnej tematyce znajdziesz w zakładce "Zdrowie" w serwisie tvn24.pl.

Historia przeszczepów szpiku na świecie rozpoczęła się w latach 50., gdy odkryto, że uszkodzony przez promieniowanie układ krwiotwórczy można odbudować komórkami dawcy. 28 listopada 1984 r. w ówczesnym Centralnym Szpitalu Klinicznym Wojskowej Akademii Medycznej wykonano pierwszy w Polsce i jeden z pierwszych w Europie udany allogeniczny przeszczep szpiku.

"Działaliśmy w fazie pionierskiej"

Jak wspomina prof. Wiesław Jędrzejczak, zabieg przeprowadzono w warunkach, które z dzisiejszej perspektywy nie przypominają współczesnej transplantologii. - Nie było leków przeciwwirusowych ani przeciwgrzybiczych, nie znano antygenów HLA klasy II, a typowanie opierało się wyłącznie na klasie I. Brakowało infrastruktury, sprzętu i izolacji. To była medycyna improwizowana, nadrabiana kompetencjami i przygotowaniem - mówi.

Pierwszy zabieg wykonano od dawcy spokrewnionego, ale - jak zaznacza profesor - światowe doświadczenia również były wówczas ograniczone. Choć pierwszy udany przeszczep w białaczce miał miejsce w 1971 r., a informację o przełomowej serii 100 takich przypadków opublikowano w 1977 r., przeszczepy od dawców niespokrewnionych wciąż pozostawały eksperymentalne.

- Działaliśmy w globalnej fazie pionierskiej. Wykonywaliśmy procedury, których nigdy wcześniej nie widzieliśmy. Wszystko opracowywaliśmy sami. Wcześniej ćwiczyliśmy na myszach i musieliśmy przeskalować te rozwiązania tysiąckrotnie - wspomina prof. Jędrzejczak.

"Udało się tylko dzięki zespołowi"

Funkcjonowanie w wojskowym szpitalu, mimo oficjalnych deklaracji o znaczeniu przeszczepów w razie konfliktu nuklearnego, nie wiązało się z realnym wsparciem. - Nie dostaliśmy etatów, sprzętu ani dodatkowego finansowania. Plany istniały, ale nikt nie ułatwiał ich realizacji. Udało się tylko dzięki zespołowi - podkreślił w rozmowie z PAP. Po wykonaniu dziewięciu zabiegów (trzech pacjentów poddanych temu zabiegowi żyje do dziś), zespół został rozwiązany, choć technologia była już opracowana.

Pierwszą pacjentką prof. Jędrzejczaka, skierowana do jego zespołu przez prof. Urszulę Radwańską z myślą o przeszczepie, była sześcioletnia dziewczynka z zespołem Diamonda-Blackfana. - To była sytuacja graniczna: miała 60 transfuzji, a w ich wyniku początki marskości wątroby. Na świecie wykonano wcześniej tylko jeden taki przeszczep - zaznaczył profesor. Zabieg zakończył się sukcesem, a pacjentka żyje do dziś i nie wymaga transfuzji. Do ośrodka nie trafiali wówczas chorzy dorośli, bo - jak zaznacza prof. Jędrzejczak - wielu hematologów zajmujących się dorosłymi pacjentami nie wierzyło w skuteczność tej metody.

W tamtym czasie w ostrych białaczkach szanse przeżycia były minimalne. W chorobach wrodzonych, takich jak ta u pierwszej pacjentki, przeszczep był jedyną możliwością ratunku. Dziś - jak wskazał profesor - w ostrej białaczce szpikowej wyleczyć można około 50 proc. chorych, choć procedura wciąż jest obciążona ryzykiem i wymaga dobrego stanu ogólnego pacjenta. - Najstarszy mój pacjent miał 76 lat i przeszedł przeszczep od dawcy niespokrewnionego z dobrym skutkiem - dodał.

"Kiedy otworzyliśmy pojemnik z komórkami, panowała cisza"

13 lat po pionierskim zabiegu prof. Jędrzejczaka, prof. Jerzy Hołowiecki przeprowadził w Katedrze i Klinice Hematologii i Transplantacji Szpiku w Katowicach pierwszy udany przeszczep od dawcy niespokrewnionego u Urszuli Jaworskiej. Szpik przyleciał z Holandii nocą, podczas śnieżycy, samolotem rejsowym.

- Kiedy otworzyliśmy pojemnik z komórkami, panowała cisza. Wszyscy wiedzieliśmy, jak wysokie jest ryzyko i jak niewiele czasu mamy - wspomina lekarz. Zabieg się udał, a pacjentka została później jedną z najważniejszych propagatorek dawstwa szpiku w Polsce. Jeszcze jako pacjentka została fundatorem-założycielem Fundacji Urszuli Jaworskiej. "To właśnie te doświadczenia walki o własne życie zadecydowały o powstaniu fundacji, która od 1997 roku aktywnie pomaga chorym na nowotwory, chorym na białaczkę, SM, WZW C, prowadzi akcje edukacyjno-informacyjne w mediach oraz propacjenckie zmiany systemowe w ochronie zdrowia. Organizacja przez wiele lat była również największym pod względem liczby zarejestrowanych osób Bankiem Dawców Szpiku Kostnego w Polsce. To dzięki osobistemu zaangażowaniu Urszuli Jaworskiej i całego zespołu fundacji idea dawstwa szpiku stała się w Polsce tak popularna. Rejestr fundacji obecnie zrzesza ponad 11 tysięcy dawców szpiku" - czytamy na stronie internetowej prowadzonej przez nią organizacji.

"Najlepsze lata dopiero przed nami"

Na przełomie lat 90. i 2000. polska hematologia zaczęła doganiać Zachód: powstały izolowane sale, laboratoria, a grupa PALG ujednoliciła leczenie białaczek w całym kraju. Młody polski rejestr dawców rozwinął się do jednej z największych baz na świecie, zamykając symbolicznie historię rozpoczętą przeszczepem dla Urszuli Jaworskiej.

Dziś kolejny przełom wyznacza terapia CAR-T, oparta na modyfikowaniu genetycznym limfocytów pacjenta. W Polsce po raz pierwszy sięgnięto po nią w 2019 roku w Klinice Hematologii i Transplantologii Szpiku Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. - To rewolucja inżynierii komórkowej - przejście od maszyny do pisania do programowania - podkreślił prof. Hołowiecki.

Choć CAR-T nie zastąpi całkowicie przeszczepów, staje się dla nich partnerem - umożliwia leczenie nawrotów i przygotowanie pacjentów do transplantacji w lepszym stanie. Polska, jak wskazał profesor, "już uczestniczy w światowej ekstraklasie", prowadząc własne badania i pracując nad produkcją akademicką komórek CAR-T.

- Patrząc z perspektywy czterech dekad - od improwizowanych przeszczepów po terapie genetyczne - jestem pewien, że najlepsze lata hematologii dopiero przed nami - podsumował prof. Hołowiecki.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: