Do sytuacji doszło kilka dni temu na opuszczonej budowie w Mirkowie. Przechodząca obok kobieta zauważyła w metalowej rurze skrajnie wychłodzonego, mokrego od śniegu kociaka.
"Maluch siedział tam co najmniej dwa dni bez szans na wydostanie się o własnych siłach. Pani, która zgłosiła nam kotka, próbowała mu pomóc tak, jak potrafiła - zsunęła do środka szalik, licząc, że kociak po nim wyjdzie, ale była sama, w pośpiechu do pracy. Na szczęście zadzwoniła do nas" - przekazuje Ekostraż.
Na miejsce przyjechała wolontariuszka wraz z ojcem. W ciągu kilkunastu minut udało im się wyciągnąć kota, ratując mu życie. Stan zwierzęcia jest bardzo poważny.
Pod opieką
"Maluszek jest bardzo wychłodzony, a poduszeczki łapek ma zaczerwienione, obrzęknięte i wyraźnie bolesne. To potwierdza, że musiał spędzić w tej zimnej, metalowej pułapce przynajmniej dwa dni" - relacjonuje Ekostraż.
Czworonóg jest ogrzewany w inkubatorze, otrzymuje kroplówki i walczy o życie pod opieką wolontariuszy.
Ekostraż przypomina, że w podobnych sytuacjach zawsze można wezwać straż pożarną, która ma sprzęt i doświadczenie, dzięki którym można szybko wyciągnąć zwierzę z pułapki.
Autorka/Autor: SK/ tam
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: EKOSTRAŻ