Pytona królewskiego, węża zbożowego, dwa gekony lamparcie, trzy agamy brodate, żółwia żółtolicego i kota odebrali policjanci i inspektorzy TOZ Wrocław z mieszkania w stolicy Dolnego Śląska. Jednym z właścicieli zwierząt był mężczyzna nieprawomocnie skazany za pastwienie się nad kotami, kurami i szczurami.
W lipcu 2015 roku Damian P. został skazany na 2 lata bezwzględnego więzienia za znęcanie się nad zwierzętami. Mężczyzna miał też zapłacić 4 tys. złotych nawiązki na rzecz wrocławskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami i dostał 10-letni zakaz posiadania zwierząt. Wyrok był jednak nieprawomocny. Od decyzji sądu P. się odwołał. Rozprawa zaplanowana jest na 4 maja.
Kolejne zgłoszenie o znęcaniu się...
Okazuje się, że pod koniec kwietnia śledczy dostali informację o tym, że w mieszkaniu zajmowanym przez P. i jego kolegę zwierzętom znowu dzieje się krzywda.
- 27 kwietnia zostaliśmy poproszeni przez policję o pomoc w przeprowadzeniu interwencji. Mieliśmy zabrać wszystkie zwierzęta, jakie będą się tam znajdować - relacjonuje Marta Strzelczak z zarządu wrocławskiego TOZ.
... i odebrane zwierzęta
W mieszkaniu w bloku znaleziono pytona królewskiego, węża zbożowego, dwa gekony lamparcie, trzy agamy brodate, żółwia żółtolicego, kota i zwierzęta akwariowe. Wszystkie oprócz rybek i kraba zostały skonfiskowane.
- Na posiadanie pytona trzeba mieć odpowiednie dokumenty. Nie przedstawiono nam ich. Terraria były zaniedbane, walały się po nich folie i sreberka, którymi zwierzęta mogły się zadławić. Były pełne odchodów, miały przesuszony torf, żarówki nie działały, a zwierzaki były wyziębione - wylicza Strzelczak. I dodaje, że mimo takiego stanu terrariów kondycja gadów i płazów była "w miarę dobra".
Kot był w dużo gorszej kondycji. Nie miał książeczki zdrowia, za to miał zaniedbane dziąsła i tylko kilka zębów. Nie mógł też jeść. - Przez zapalenie dziąseł nie mógł przyjmować pokarmów, a jego opiekunowie podawali mu suchą karmę. Był apatyczny, odwodniony i pozbawiony sierści - opowiada inspektor TOZ. Dlaczego? Jak tłumaczył Wojciech M., lokator mieszkania, mężczyźni sierść musieli ogolić, bo była posklejana. - Niemożliwe, by sierść była posklejana z brudu tak, by nie dało się tego wyczyścić - uważa Strzelczak.
Zabili papugę?
W mieszkaniu nie znaleziono natomiast żadnych papug. O tym, że mężczyźni mieli znęcać się nad ptakami napisała "Gazeta Wrocławska". Z ustaleń dziennikarzy wynikało, że papuga miała zostać oklejona taśmą, a następnie wyrzucona przez balkon z pierwszego piętra. Ptaki miały denerwować swoich właścicieli ciągłym ćwierkaniem. - Do mieszkania weszliśmy kilka dni po tym zdarzeniu, nie było ani akcesoriów, ani ptaków. Taśma, którą było oklejone zwierzę, była przyklejona na pralkę, w której kiedyś P. wyprał kota - opowiada wolontariuszka TOZ.
Wszystkie odebrane z wrocławskiego bloku zwierzaki przebywają obecnie pod opieką TOZ. Za nimi także wizyty u biegłych sądowych, którzy oceniali ich stan.
Skazani za pranie kota w pralce
W ubiegłym roku Damian P. został uznany za winnego znęcania się nad zwierzętami. Sąd uznał, że mężczyzna pastwił się nad kotami, kurami i szczurami. Jego kolega Wojciech M. został skazany za zacieranie śladów i utrudnianie postępowania na 6 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata. W tym czasie miał być też dozorowany przez kuratora sądowego. Problem w tym, że wyrok się nie uprawomocnił, a mężczyznom przysługiwało odwołanie.
W tamtej sprawie świadkowie zeznawali: Damian już kiedyś zabił kota. "Wrzucił go do pralki, włączył wirowanie. Martwego trzymał potem w worku na balkonie, sąsiedzi skarżyli się, że smród po całej okolicy idzie" - zanotowano w aktach sprawy. I dalej: innego przytrzasnął wersalką. Weterynarz nie był w stanie pomóc. Zwierzę trzeba było uśpić. "Wielokrotnie uwalniałem koty z różnych miejsc do których chował je Damian. On w ogóle traktował koty jak przedmioty: jak sprzątał w mieszkaniu, to i je "sprzątał", zamykając w łóżku, szafkach. Miał też szczura, którego zagłodził" - zeznawał jeden ze znajomych mężczyzny.
P. miał się chwalić swoimi "sukcesami". Kolegom opowiadał, że miał fretkę. Ta go jednak denerwowała więc związywał jej nogi taśmą klejącą.
Zwierzęta odebrano z jednego z bloków we Wrocławiu:
Autor: tam/r / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TOZ Wrocław