Za wyjście z mieszkania mimo zakażenia koronawirusem czy spacer podczas obowiązkowej kwarantanny. Kwota kar nałożonych od początku pandemii COVID-19 przekroczyła już 21,5 miliona złotych - przekazał Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Łącznie ukarano blisko 4,5 tysiąca osób. Są tacy, którym udało się skutecznie odwołać od decyzji sanepidu. Zapadają też pierwsze wyroki w sądach.
W związku z pandemią COVID-19 sanepid kary nakłada między innymi za nieprzestrzeganie zasad kwarantanny. Są one wymierzane w drodze decyzji administracyjnej, najczęściej na podstawie informacji przekazywanych przez policję. Za złamanie kwarantanny sanepid może nałożyć nawet do 30 tysięcy złotych kary.
Podstawą prawną jest ustawa o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych. Dodatkową podstawą do wymierzania kar pieniężnych są znowelizowane przepisy ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi (art. 48a).
Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego przekazał, że od początku pandemii w Polsce Państwowe Inspekcje Sanitarne ukarały już 4 478 osób. Łącznie do zapłacenia mają 21 milionów 581 tysięcy 194 złote.
Tylko od 6 do 12 lipca kwota kar w Polsce wyniosła 341 tysięcy złotych. Przez ten tydzień ukarano 82 osoby.
Skuteczne odwołania
Od początku trwania pandemii wiele osób odwołało się od decyzji Państwowych Powiatowych Inspektoratów Sanitarnych. Jak przekazał we wtorek Jan Bondar, w 11 województwach w Polsce takich odwołań w ramach sanepidu było 1 156, z czego 917 decyzji uchylono.
Według danych z 11 województw wniesiono dwie skargi do sądu, z czego jedną uchylono, a jedną utrzymano.
Kary za łamanie zasad kwarantanny, a nawet spacer
Mieszkaniec powiatu gryfickiego (Zachodniopomorskie) na początku kwietnia został ukarany za "łamanie zasad kwarantanny". Karę dostał wysoką, bo aż 20 tysięcy złotych. Jak przekazała wtedy podkomisarz Anna Gembala z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie, mężczyzna nie wytłumaczył, dlaczego wychodził z mieszkania mimo obowiązującej go kwarantanny. Funkcjonariusze jednak nie zastali go pod wskazanym adresem kilka razy. - Każda osoba objęta kwarantanną domową musi być odpowiedzialna, by nie narażać innych na ryzyko. Niestety, nie wszyscy rozumieją powagę sytuacji - dodała Gembala.
Wysoką karę dostał też ksiądz ze Sromowiec Wyżnych (Małopolska). W Niedzielę Palmową odprawił mszę świętą, na której zjawiło się 60 osób. Policja złożyła zawiadomienie do sanepidu, a ten wymierzył duchownemu 10 tysięcy złotych kary. - Analizowaliśmy wszystkie możliwe przypadki i daliśmy najniższą karę - tłumaczyła Jolanta Bakalarz, dyrektorka Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Nowym Targu.
- Spotkałam się z koleżanką, z którą miałam przejść się naokoło sądu na spacer i porozmawiać - mówiła w maju "Faktom" TVN Ewa Jedynasiak. Twierdziła, że miały maseczki i rękawiczki. I dodała, że z konstytucją w ręku chciały przeciwstawić się temu, co rządzący robią z Sądem Najwyższym.
Według policji pani Ewa "bez uzasadnienia przemieszczała się pieszo, a następnie uczestniczyła w zgromadzeniu". Obie panie miały "nie stosować się do wydawanych poleceń". Zostały wylegitymowane. Interweniujący policjanci nałożyli na nie mandaty w wysokości 500 złotych. Kobiety mandatów nie przyjęły.
Później już na adres domowy Ewy Jedynasiak przyszło od Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego wezwanie do zapłaty. Kara za "nieprzestrzeganie nakazu przemieszczania się w odległości nie mniejszej niż dwa metry od siebie" wynosi 10 tysięcy złotych.
- Sprawa wraz z całą dokumentacją została w trybie odwoławczym przekazana przez Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w mieście stołecznym Warszawie do organu drugiej instancji, czyli do Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego - przekazała Joanna Narożniak, rzeczniczka prasowa Mazowieckiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego.
Część spraw rozpatrywana jest w sądzie, są pierwsze wyroki
Jednak nie tylko na karach finansowych się kończy. Równolegle niektórzy odpowiadają za złamanie zakazu w sądach. Zapadają już pierwsze wyroki.
Przykładem jest 60-latek z Białegostoku. Podczas robienia zakupów w lokalnym sklepie pochwalił się, że jest poddany kwarantannie. Pracownik od razu zadzwonił na policję. Potwierdziło się najgorsze. Nie tylko mężczyzna był na kwarantannie, ale przeprowadzony później u niego test na koronawirusa dał wynik pozytywny. Szybko okazało się, że nie pierwszy raz naruszył zasady kwarantanny. Wszystko działo się w kwietniu. Teraz, w lipcu, mężczyzna usłyszał już wyrok - rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i tysiąc złotych świadczenia pieniężnego.
Na finał w sądzie czeka również 52-latek z Pleszewa (woj. wielkopolskie). Był na kwarantannie i zamiast siedzieć w domu chodził do sklepu, głównie po alkohol. Okazało się później, że jest zakażony koronawirusem. W lipcu do sądu trafił już akt oskarżenia. 52-latkowi grozi osiem lat więzienia.
W Gdyni z kolei, mimo trwającej nadal epidemii COVID-19, postanowiono zorganizować imprezę na katamaranie. Żegluga Gdańska, która wynajęła statek mówi, że był to przewóz osób. Na stronie wydarzenia w mediach społecznościowych nie ukrywano się jednak z mówieniem wprost "impreza". Na pokładzie mogło być nawet 300 osób. Oprócz pasażerów byli DJ-e i alkohol.
- Jest dosyć bogata dokumentacja zdjęciowa, która wskazuje na to, że na tej imprezie wiele zrobiono, aby do ewentualnej transmisji zakażeń doszło - mówił Tomasz Augustyniak, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku.
Do tej pory badania potwierdziły, że 21 osób, które były na katamaranie ma koronawirusa. Na wyniki kolejnych sanepid nadal czeka. Stacja nadal poszukuje też reszty osób, które wzięły udział w rejsie 12 lipca tego roku.
I chociaż w tej sytuacji nie zapadły jeszcze żadne decyzje, gdyński sanepid wszczyna już postępowanie administracyjne "w związku z organizacją imprezy masowej".
- Jako inspekcja będziemy kierować wniosek do prokuratury z podejrzeniem popełnienia przestępstwa w tej chwili prawdopodobnie z art. 165 Kodeksu karnego - przekazał dyrektor WSSE w Gdańsku.
Zgodnie z tym artykułem "ten, kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób, powodując zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej, podlega karze. Jej wymiar może sięgnąć od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności".
W piątek takie zawiadomienie do prokuratury trafiło.
Siedem dni na zapłacenie
Decyzje o wymierzeniu kary administracyjnej dostarczają policjanci, ale mogą być też przesłane pocztą. Mają rygor natychmiastowej wykonalności, czyli trzeba ją zapłacić w ciągu siedmiu dni od odebrania na wskazany numer konta.
Można się odwołać w terminie 14 dni do Wojewódzkiego Państwowego Inspektora Sanitarnego. Jeśli podtrzyma decyzję o karze, kolejnym krokiem jest wojewódzki sąd administracyjny, a następnie Naczelny Sąd Administracyjny. Takie postępowania trwają jednak bardzo długo, a od kar naliczane są ustawowe odsetki. To bardzo ważne, bo odwołanie nie wstrzymuje rygoru zapłacenia kary. Do sanepidu można się jednak zwrócić o: odroczenie terminu wykonania kary; rozłożenie jej na raty; umorzenie w części lub całości; umorzenie odsetek za zwłokę w części lub całości.
Ulgi w wykonaniu administracyjnej kary pieniężnej § 1. Organ administracji publicznej, który nałożył administracyjną karę pieniężną, na wniosek strony, w przypadkach uzasadnionych ważnym interesem publicznym lub ważnym interesem strony, może udzielić ulg w wykonaniu administracyjnej kary pieniężnej przez: 1. odroczenie terminu wykonania administracyjnej kary pieniężnej lub rozłożenie jej na raty; 2. odroczenie terminu wykonania zaległej administracyjnej kary pieniężnej lub rozłożenie jej na raty; 3. umorzenie administracyjnej kary pieniężnej w całości lub części; 4. umorzenie odsetek za zwłokę w całości lub części.
Przedawnienie po pięciu latach
Kara może egzekwowana zgodnie z przepisami. Ustawa o postępowaniu egzekucyjnym w administracji określa, przy pomocy jakich środków organ egzekucyjny może dochodzić zaległych zobowiązań w trybie administracyjnym. Zgodnie z art. 1a pkt 12 lit. a ustawy środkami egzekucji administracyjnej należności pieniężnych są:
* egzekucja z pieniędzy, * egzekucja z wynagrodzenia za pracę, * egzekucja ze świadczeń z zaopatrzenia emerytalnego oraz ubezpieczenia społecznego, a także z renty socjalnej, * egzekucja z rachunków bankowych, * egzekucja z innych wierzytelności pieniężnych, * egzekucja z praw z instrumentów finansowych w rozumieniu przepisów o obrocie instrumentami finansowymi, zapisanych na rachunku papierów wartościowych lub innym rachunku, oraz z wierzytelności z rachunku pieniężnego służącego do obsługi takich rachunków, * egzekucja z papierów wartościowych niezapisanych na rachunku papierów wartościowych, * egzekucja z weksla, * egzekucja z autorskich praw majątkowych i praw pokrewnych oraz z praw własności przemysłowej, * egzekucja z udziału w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością, * egzekucja z pozostałych praw majątkowych, * egzekucja z ruchomości, * egzekucja z nieruchomości.
Przedawnienie następuje dopiero po pięciu latach.
§ 1. Administracyjna kara pieniężna nie może zostać nałożona, jeżeli upłynęło pięć lat od dnia naruszenia prawa albo wystąpienia skutków naruszenia prawa. § 2. Przepisu § 1 nie stosuje się do spraw, w przypadku których przepisy odrębne przewidują termin, po upływie którego nie można wszcząć postępowania w sprawie nałożenia administracyjnej kary pieniężnej lub stwierdzenia naruszenia prawa, w następstwie którego może być nałożona administracyjna kara pieniężna. § 3. Administracyjna kara pieniężna nie podlega egzekucji, jeżeli upłynęło pięć lat od dnia, w którym kara powinna być wykonana.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock