Podczas kuligu zginęła 15-letnia dziewczyna. Po trwającym kilka miesięcy śledztwie prokurator postawił jej ojcu zarzut spowodowania ciężkiego wypadku komunikacyjnego.
Do ośmiu lat więzienia grozi mężczyźnie, który zorganizował kulig, w trakcie którego zginęła jego 15-letnia córka. - poinformował media we wtorek prokurator Sławomir Karmowski z Prokuratury Okręgowej w Elblągu.
Do tragicznego wypadku doszło w styczniu w miejscowości Adamowo w pobliżu Elbląga (Warmińsko-Mazurskie). 40-letni kierowca renault trafic ciągnął na sznurku za samochodem trzy worki foliowe, a na nich sześć osób, po dwie na każdym.
Taki kulig jest wbrew prawu
Na zakręcie ostatnia para wypadła z drogi i uderzyła w drzewo. Obrażeń doznały dwie nastolatki. 15-latka, która doznała ciężkich obrażeń głowy, zmarła w szpitalu. Druga z dziewcząt miała złamaną rękę i stłuczenia głowy. Prokuratora rejonowa w Elblągu, prowadząca postępowanie w sprawie wypadku, zleciła opinię biegłym. Otrzymała ją teraz - przekazał Karmowski.
Podał, że 22 lipca Adam K. usłyszał zarzuty dotyczące spowodowania ciężkiego wypadku komunikacyjnego, w którym dwie osoby zostały poszkodowane. Mężczyzna, który jest ojcem 15-latki przyznał się do winy - podał prokurator. Dodał, że za ten czyn grozi kara do ośmiu lat więzienia.
Jak podawała wcześniej elbląska policja 40-latek w chwili wypadku był trzeźwy. Jego stan psychiczny początkowo nie pozwalał na przesłuchanie go.
Grozi grzywna
Policja wskazywała, że przepisy ruchu drogowego kategorycznie zabraniają ciągnięcia za pojazdem osoby na nartach, sankach, wrotkach lub innym podobnym urządzeniu. Organizacja takiego kuligu jest wykroczeniem, za które kierowca może zostać ukarany 500-złotowym mandatem i punktami karnymi przez policjanta lub jeszcze wyższą grzywną przez sąd.
Źródło: TVN24 Pomorze/PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24