Donald Trump oświadczył w środę, na pierwszej konferencji prasowej od prawie sześciu miesięcy, że niezweryfikowane informacje o zbieraniu przez Rosję kompromitujących go materiałów, to "fałszywe doniesienia" sfabrykowane przez jego przeciwników - "chorych ludzi, którzy stworzyli to g****".
Prezydent elekt oświadczył, że nie robi żadnych interesów z Rosją ani w Rosji. Powiedział, że nie wie, czy jego relacje z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem będą dobre, ale że ma taką nadzieję. Wcześniej w środę Trump zapewniał, że Rosja nigdy nie próbowała wywierać na niego nacisku. Skrytykował agencje wywiadowcze za doniesienia, jakoby Moskwa zebrała materiały, które go rzekomo kompromitują.
Dodał, że jego wcześniejszy komunikat na Twitterze, w którym zapytał o to, czy "żyjemy w nazistowskich Niemczech?" odnosił się do zaangażowania agencji wywiadowczych w publikowanie i rozpowszechnianie "sfabrykowanych informacji", a "jest to coś, co robiłyby nazistowskie Niemcy".
Trump: kamery są wszędzie
Na konferencji prasowej jeden z dziennikarzy zadał Donaldowi Trumpowi pytanie o to, czy po spotkaniach z szefami agencji wywiadowczych ws. ataków hakerskich na system wyborczy w USA przez Rosję, prezydent elekt może się zgodzić z wnioskiem, że Władimir Putin i jego otoczenie "chcieli mu pomóc" w wygraniu wyborów.
Trump nie odpowiedział na nie bezpośrednio, stwierdzając jednak, że "jeżeli Władimir Putin lubi Donalda Trumpa" to "uważa to za aktywa", jakie można wykorzystać w relacjach z Rosją. - Czy ktoś w ogóle wierzy w to, że Hillary Clinton byłaby ostrzejsza w relacjach z Putinem niż ja? - pytał retorycznie.
Zapytany o to, czy Moskwa mogłaby przeciwko niemu wykorzystać rzekomo niewygodne informacje z przeszłości, m.in. z jego wizyt w Moskwie i Petersburgu, o których w środę doniósł portal BuzzFeed, Trump powiedział, że "jako osoba publiczna" w czasie podróży zagranicznych "zawsze jest bardzo ostrożny i otoczony ochroniarzami".
Dodał, że przypomina wtedy swoim współpracownikom o tym, by "dobrze się zachowywali", bo w hotelach, jakie odwiedzają "na pewno są kamery", a nikt nie chciałby zobaczyć siebie "w telewizji dla dorosłych". Powiedział, że kamery w pokojach hotelowych i podobne praktyki dotyczą nie tylko Rosji, ale i innych krajów.
Wkrótce rozmowy z Meksykiem o murze?
W czasie konferencji prasowej prezydent elekt oświadczył też, że nie opublikuje swoich zeznań podatkowych. Powiedział, że "nie interesuje się nimi nikt poza reporterami".
Dodał, że kiedy obejmie prezydenturę, jego firmami zarządzać będą jego synowie Eric i Donald junior. Zapewnił, że jego firmy będą miały strukturę, która zapewni, iż on sam nie będzie miał wpływu na zarządzanie nimi.
Trump oświadczył też, że natychmiast po objęciu prezydentury 20 stycznia przystąpi do rozmów z Meksykiem w sprawie budowy muru na granicy między obu krajami, mającego zapobiegać nielegalnej imigracji. Zapowiedział szybkie rozpoczęcie budowy. Podkreślił, że "nie chce czekać rok czy półtora roku".
Podczas kampanii wyborczej Trump zapowiadał, że koszty budowy tego muru granicznego będzie musiał ponieść Meksyk.
Autor: adso / Źródło: PAP, TVN24 BiS, Reuters