Świat obiegły zdjęcia jednego z bojowników opozycji, który najwyraźniej "wyzwolił" słynną paradną czapkę Muammara Kaddafiego. Mężczyzna mówi, że jej zdobycie nie było trudne. - Po prostu wszedłem do jego pokoju - mówi Al-Winda w rozmowie z reporterką telewizji Sky News. - Pomyślałem sobie: "O mój Boże, jestem w pokoju Kaddafiego, o mój Boże!" - wspomina Libijczyk.
Na zdjęciach i nagraniach widać, że Al-Winda stojący przed domem Kaddafiego w kompleksie Bab al-Aziziya, ma na sobie nie tylko złoto-czerwono-szarą czapkę, ale również niezwykle okazały złoty łańcuch i złote "coś włochatego" zakończone kitą.
Wyzwolenie ozdób
Nowy właściciel ozdób dyktatora mówi, że walczył z lojalistami od czterech miesięcy. - Jestem dumny z tego momentu, na który Libijczycy czekali 42 lata - mówi Al-Winda. Do Trypolisu dotarł z gór na zachodzie kraju, które od początku rebelii opierały się wojsku. W poniedziałek był jednym z pierwszych, którzy wdarli się do domu dyktatora na terenie kompleksu rządowego.
Pytany przez reporterkę mężczyzna mówi, że zdobycie ozdób Kaddafiego nie było trudne. - Po prostu wszedłem do jego pokoju. Do sypialni Kaddafiego - mówi Al-Winda i dodaje, że był to dla niego szok. Jak dodaje, zdobyczną czapkę zamierza podarować ojcu, ponieważ "wycierpiał sporo z powodu polityki Kaddafiego".
W obliczu powszechnej radości i świetowania, rebeliant przyznaje, że ma mieszane uczucia. - Niestety wielu moich przyjaciół zginęło. Oni powinni być teraz tu ze mną - mówi Al-Winda. - Teraz powinniśmy zapomnieć o przeszłości. Powinniśmy podjąć właściwe kroki i współpracować jako Libijczycy - dodaje opozycjonista paradujący w czapce Kaddafiego.
Źródło: tvn24.pl