Szef MSZ Radosław Sikorski będzie podczas polskiej prezydencji czasem zastępować szefową unijnej dyplomacji Catherine Ashton, na przykład w Parlamencie Europejskim lub na międzynarodowych spotkaniach, zwłaszcza w sprawach związanych z demokratyzacją sąsiadów UE i w polityce obronności. Poinformował o tym sam Sikorski po spotkaniu - w formie wspólnego obiadu - z szefową unijnej dyplomacji Catherine Ashton w środę w Brukseli.
- Dokonaliśmy istotnych uzgodnień, jak współpracować w trakcie polskiej prezydencji w sprawach, za które odpowiedzialna jest nadal prezydencja rotacyjna i w tych, w których wysoka przedstawiciel będzie chciała, bym ją zastępował. Będą to generalnie sprawy związane z demokratyzacją w sąsiedztwie UE oraz ze sprawami bezpieczeństwa i obronności - powiedział dziennikarzom Sikorski.
Szef MSZ wyjaśnił, że w tych właśnie obszarach będzie zastępował wysoką przedstawiciel w debatach w Parlamencie Europejskim, na Radach UE z krajami stowarzyszeniowymi, a także w spotkaniach międzynarodowych, gdzie Ashton uzna, że to wpisuje się w ten zakres tematyczny, którym się podzielili.
Realizacja wcześniejszych uzgodnień
Aby ministrom spraw zagranicznych krajów sprawujących rotacyjną prezydencję powierzyć "specjalną rolę", uzgodniono już podczas prac nad Europejską Służbą Działań Zewnętrznych, którą kieruje Ashton.
Od wejścia w życie Traktatu z Lizbony bardzo ograniczyła się rola ministra spraw zagranicznych kraju pełniącego rotacyjną prezydencję, gdyż teraz to Ashton przewodniczy regularnym posiedzeniom szefów dyplomacji państw UE i to ona, a nie jak dotychczas prezydencja, zajmuje w imieniu UE stanowisko w sprawach z zakresu polityki zagranicznej.
Z drugiej strony Ashton, która jednocześnie pełni funkcję wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej, bezpieczeństwa i obronnej oraz jest wiceprzewodniczącą Komisji Europejskiej, kierując kilkutysięcznym korpusem dyplomatycznym, była wielokrotnie krytykowana, że nie pojechała w ten czy inny zakątek świata albo zbyt późno skomentowała różne światowe wydarzenia.
Odciążenie dla Ashton
Ashton od początku pozytywnie przyjęła pomysł, by korzystać z doświadczeń i wiedzy ministrów, wyjaśniając, że najważniejsze jest, by UE mówiła jednym głosem, "ale ten głos nie musi być zawsze mój".
- Musimy pomyśleć, jak lepiej wykorzystać mój czas, ale też 27 szefów dyplomacji, zarówno w grupach, jak i indywidualnie lub razem, by zajmować się tymi wszystkimi sprawami - mówiła niedługo po swej nominacji.
Źródło: PAP