Surowe prawo aborcyjne w Salwadorze. "Opuściłam syna, gdy miał cztery latka, gdy wyszłam, miał 14"

Źródło:
Reuters
Skazana za aborcję Teodora Vasquez wyszła na wolność w 2018 roku
Skazana za aborcję Teodora Vasquez wyszła na wolność w 2018 rokuReuters Archiwum
wideo 2/3
Skazana za aborcję Teodora Vasquez wyszła na wolność w 2018 rokuReuters Archiwum

Utrata dziecka, proces, wyrok: 30 lat więzienia za zabójstwo, czyli - według salwadorskiego prawa - aborcję. 39-letnia dziś Teodora Vasquez, która nigdy nie przyznała się do winy, spędziła w więzieniu ponad dekadę. Na wolności czekał na nią nastoletni syn, którego ledwo rozpoznawała, społeczny ostracyzm, bezrobocie i zupełnie obcy świat nowych technologii. Podobny los spotkał wiele innych kobiet w Salwadorze.

Życie Teodory Vasquez runęło w gruzach w 2008 roku, gdy usłyszała wyrok 30 lat więzienia za dokonanie aborcji. Kobieta od początku nie przyznawała się do stawianego jej zarzutu, twierdząc, że w 2007 roku zaczęła rodzić w łazience, a dziecko urodziło się martwe. Vasquez wyszła na wolność w 2018 roku po tym, jak Sąd Najwyższy Salwadoru złagodził jej wyrok.

Dwa wyroki

Salwador ma jedno z najsurowszych praw antyaborcyjnych na świecie, które całkowicie zakazuje przerywania ciąży, nawet jeśli stanowi ona zagrożenie dla życia matki. Przepisy, które zrujnowały życie wielu kobietom w tym kraju, obowiązują tam od 1998 roku. Wiele Salwadorek, które dokonały aborcji, zostało skazanych za umyślne zabójstwo obarczone karą od 30 do 50 lat pozbawienia wolności.

Według organizacji Citizen Group for the Decriminalization of Abortion (CFDA) od tego czasu ponad 180 kobiet w tym kraju zostało skazanych za przestępstwa związane z aborcją.

Ich problemy nie kończą się jednak wraz z opuszczeniem murów więzienia. Muszą zmierzyć się z nową rzeczywistością, znalezieniem pracy i stygmatyzacją społeczną w kraju zdominowanym przez katolików. To - zdaniem Vasquez - drugi wyrok wydany na całkowicie niewinne kobiety. To właśnie jemu 39-latka musi stawić czoła po ponad dekadzie spędzonej za kratkami.

- Państwo nas opuściło - stwierdza gorzko. - A wiele kobiet porzuca także ich własna rodzina - dodaje. Oprócz problemów systemowych po wyjściu z więzienia kobieta doświadczyła także osobistego dramatu. - Musiałam opuścić mojego syna, gdy miał cztery latka, gdy wyszłam z więzienia, miał 14 - mówi. Po tylu latach matka ledwo była w stanie rozpoznać własne dziecko.

Walka z systemem

Po wyjściu na wolność Vasquez założyła organizację non-profit Free Women El Salvador, która obecnie wspiera 26 kobiet zwolnionych z więzienia, pomagając im odbić się od dna. Wszystkie z nich twierdzą, że zostały oskarżone o wywołanie aborcji i niesłusznie skazane za morderstwo, choć w rzeczywistości poroniły lub ich dziecko zmarło w trakcie porodu.

Organizacja Vasquez ułatwia kobietom powrót do społeczeństwa, pomagając im w znalezieniu pracy, zapewniając stypendia i szkolenia, a także wsparcie psychologiczne i porady prawne. Większość z nich, podobnie jak Vasquez, trafiła do więzienia jako młode, samotne matki, wywodzące się z biednych wiejskich rodzin, bez wykształcenia. To na starcie stawia je na przegranej pozycji na salwadorskim rynku pracy, gdzie kobiety i tak są znacznie bardziej narażone na bezrobocie niż mężczyźni. W zeszłym roku stopa bezrobocia w Salwadorze wyniosła 6,3 procent. Odsetek kobiet bez pracy był dwukrotnie wyższy.

Reuters podkreśla również, że salwadorskie kobiety znacznie częściej zarabiają mniej. Według sondażu rządowego z 2021 roku średnia miesięczna pensja wśród mężczyzn w Salwadorze wynosiła 379 dolarów, podczas gdy przeciętna kobieta zarabiała o 54 dolary mniej.

Protest przeciwko skrajnie restrykcyjnym przepisom aborcyjnym w Salwadorze
Protest przeciwko skrajnie restrykcyjnym przepisom aborcyjnym w SalwadorzeReuters Archiwum

- Kryminalna przeszłość dodatkowo utrudnia sprawę – twierdzi Vasquez. - Kobiety po powrocie do ​​domu znajdują się w dramatycznej sytuacji. Podupadłe na zdrowiu, bez fachu w ręku i perspektyw zatrudnienia – opowiada rozmówczyni Reutersa. Dodaje, że wyzwaniem dla niej osobiście było zmierzenie się ze współczesną technologią po dekadzie spędzonej w celi. W zakładzie karnym nie miała nawet dostępu do komputera.

Po wyjściu z więzienia Vasquez zdecydowała się podjąć studia. Dziś jest dumną absolwentką wydziału informatyki. Przy wsparciu finansowym organizacji europejskich Free Women El Salvador pomogło swoim podopiecznym założyć własne biznesy, w tym piekarnię, firmę kosmetyczną, a nawet linię odzieżową. Organizacja oferuje także kobietom wsparcie w wysokości 100 dolarów miesięcznie, które mogą przeznaczyć na studia lub kursy pielęgniarstwa, rachunkowości, turystyki, czy właśnie informatyki.

"Przy braku perspektyw w ojczyźnie amerykański sen również kusi" – pisze Reuters. Vasquez powiedziała agencji, że dwie z jej podopiecznych dołączyły do dziesiątek tysięcy Salwadorczyków, którzy co roku próbują przekroczyć granicę Stanów Zjednoczonych.

Migranci na granicy USAReuters

Zaczynając od zera

36-letnia Maria del Transito Orellana wyszła na wolność w 2019 roku, po dziewięciu latach w więzieniu. Odsiedziała niespełna jedną trzecią wyroku.

- Musiałam zacząć od zera. Nie miałam nic, pieniędzy, ubrań. Straciłam wszystko - opowiada w rozmowie z Reutersem.

Zanim trafiła za kratki, pracowała jako pomoc domowa. - W więzieniach nie ma bogatych kobiet - przekonuje. Jak mówi, znalezienie pracy z wyrokiem w kartotece graniczy z cudem. Wszystkie rozmowy kwalifikacyjne, na jakie udało jej się umówić, kończyły się fiaskiem, gdy tylko wspomniała o swojej "kryminalnej" przeszłości. Nie chciano zatrudnić jej nawet w domu pogrzebowym, czy w zakładzie włókienniczym.

Z pomocą Orellanie przybyła organizacja Free Women El Salvador. Teodora Vasquez pomogła kobiecie założyć farmę nieopodal San Salvadoru, w której dziś hoduje 100 kurczaków. Orellana sprzedaje je miejscowym, zarabiając około 200 dolarów miesięcznie.

- Przeżywamy za absolutne minimum - żali się. - Mówię innym kobietom, by walczyły dalej. Nie możemy się poddawać - dodaje.

Autorka/Autor:momo/kg

Źródło: Reuters