Z punktu widzenia militarnego to absolutnie nie ma żadnego sensu. Natomiast istnieje oczekiwanie w elicie rosyjskiej, że ta wojna będzie dla Ukrainy toczyła się dużo większym kosztem - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Sławomir Dębski. Odniósł się do serii rosyjskich ataków rakietowych na ukraińskie miasta i sytuacji na Kremlu.
W poniedziałek doszło do zmasowanego rosyjskiego ataku na szereg ukraińskich miast. Rosyjskie pociski uderzyły między innymi w Kijów, Zaporoże oraz w miasta obwodów dniepropietrowskiego i mikołajowskiego.
Dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Sławomir Dębski mówił we wtorek w "Rozmowie Piaseckiego", że "to był atak rakietowy oddany salwą, czyli w jednym momencie kilkadziesiąt rakiet zostało wystrzelonych". - Cel był taki, żeby zmylić, czy utrudnić pracę ukraińskiej obronie przeciwrakietowej. Część z tych pocisków została w ogóle wystrzelona, żeby zająć obronę rakietową pracą - dodał.
Jego zdaniem "to ma być pokaz nowego etapu".
Dębski powiedział, że "z punktu widzenia militarnego to absolutnie nie ma żadnego sensu". - Natomiast istnieje oczekiwanie w elicie rosyjskiej, że ta wojna będzie dla Ukrainy toczyła się dużo większym kosztem, że atakowana będzie infrastruktura, mosty, atakowane będą połączenia kolejowe. To, że do tej pory armia rosyjska w ograniczonym zakresie tę infrastrukturę krytyczną ukraińską atakowała, jest powodem do zmieniania kolejnych dowódców - mówił.
Dodał, iż "uważa się, że oni są nieskuteczni, ponieważ wojna na Ukrainie toczy się dla społeczeństwa ukraińskiego i dla Ukrainy zbyt lekko".
Dyrektor PISM powiedział, że "taki atak, jak na Kijów, może jest spektakularny, ale z punktu widzenia potrzeb militarnych to jest marnowanie amunicji". - Żadnych celów militarnych się nie osiąga, mobilizuje się ukraińskie społeczeństwo, a zwłaszcza żołnierzy do stawiania skutecznego oporu i mobilizuje się Zachód do dostarczania nowego sprzętu. Głupota - ocenił.
Putin "się osłabia"
Dębski został zapytany, czy to, co dzieje się wokół Putina, w jakikolwiek sposób może sygnalizować, że dni, tygodnie, miesiące są policzone, czy jednak jest mocno osadzony w swoim fotelu.
- Putin się osłabia, to jest jasne. Jego prestiż, autorytet budowany jest od 20 lat. Putin dochodził do władzy z hasłem, że odbuduje Rosję, postawi na nogi i przywróci prestiż Rosji jako globalnego supermocarstwa. Żadna z tych obietnic się nie spełniła - mówił.
Dodał, że "Rosjanie widzą, że nie udaje się nawet podporządkować Ukrainy, nie udaje jej się złamać". - Dla niego wojna i przebieg wojny z Ukrainą jest mocno związany z jego pozycją i autorytetem jako przywódcy Rosji - podkreślił.
Pytany, czy to może wróżyć przewrót pałacowy, Dębski powiedział: - Myślę, że Juliusz Cezar też był zaskoczony tym, że Brutus go zaatakował.
- Natomiast schemat jest znany. Tu nie jest żadna technologia rakietowa potrzebna, jakieś studia nad nią, żeby się zorientować, co się może wydarzyć. W pewnym momencie elita wokół Putina może zdecydować, że jej przyszłość będzie wyglądała lepiej bez Putina niż z Putinem - mówił dyrektor PISM.
Zaznaczył, że "Putin zdaje sobie z tego sprawę". - To jest jeden z najlepiej strzeżonych, chronionych przywódców na świecie. W każdej autokracji sposób zmiany władzy jest od czasów starożytności bardzo dobrze, modelowo rozpisany - dodał.
Dębski został zapytany o ewentualne rozmowy pokojowe. - Tak długo, jak nie zmienią się cele tej wojny (…), a została wywołana przez Putina po to, żeby zniszczyć państwowość ukraińską i eksterminować naród ukraiński, czyli zniszczyć jego tożsamość, istnienie, tak długo każde zawieszenie broni będzie oznaczało jedynie czas dla armii rosyjskiej do odbudowania się, wzmocnienia i ponowienia ataku - powiedział.
- Ta wojna będzie trwała tak długo, jak Putin utrzymuje się u władzy - ocenił.
Dyrektor PISM: widać było, że Putin stracił szacunek
Dyrektor PISM odniósł się także do reakcji Chin i Indii na poniedziałkowe ataki w Ukrainie. Oba kraje do tej pory unikały bezpośredniego potępienia rosyjskiej inwazji.
Dębski ocenił, że "to robi wrażenie na Kremlu". - Przy okazji ostatnich spotkań, w których Putin spotykał się między innymi z przywódcą Chin, widać było, że stracił szacunek. To jest dla niego rzecz z całą pewnością przykra - powiedział.
Mówił, że podczas spotkania na szczycie Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SzOW) w Uzbekistanie "mowa ciała tak zwanych sojuszników, przynajmniej politycznych Putina, była dość jednoznaczna".
- Po pierwsze nie są zadowoleni ze sposobu, w który Rosja włożyła nogę do wiadra ukraińskiego. To im z całą pewnością utrudnia ich własną politykę. Rosja rozmawia z nimi o pożyczeniu, udostępnieniu, zakupieniu amunicji precyzyjnej, której Rosjanom brakuje - powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24