Rosja oskarżyła międzynarodową koalicję, na której czele stoją USA, że atakuje cywilów w Iraku. - Ataki te noszą wszelkie cechy zbrodni wojennych - oświadczył w sobotę wieczorem rzecznik ministerstwa obrony Rosji Igor Konaszenkow.
Konaszenkow powiedział, że według rosyjskiego rozpoznania w piątek koalicyjne lotnictwo, prowadzące w Iraku operacje przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu (IS), zaatakowało miejscowość Dakuk, położoną 50 km na południe od miasta Kirkuk, mimo że nie było tam bojowników IS.
Dziesiątki ofiar
Podczas tego ataku, jak stwierdził rzecznik resortu obrony Rosji, zginęły dziesiątki cywilów, w tym kobiety i dzieci. - Zbyt często koalicja atakuje wesela, pogrzeby, szpitale, posterunki policji i konwoje z pomocą humanitarną(...) Zaobserwowaliśmy, że ataki te noszą wszelkie cechy zbrodni wojennych - stwierdził Konaszenkow, nie podając żadnych konkretów.
Zachodnie agencje piszą, że informacji o ataku na Dakuk jak na razie nie potwierdziły niezależne źródła. Podkreślają, że Moskwa wystąpiła z zarzutami wobec kierowanej przez USA koalicji w momencie gdy sama znalazła się w ogniu ostrej krytyki za ataki swego lotnictwa w Syrii.
Hollande krytykuje Putina
Podczas niedawnego spotkania w Berlinie prezydent Francji Francois Hollande powiedział prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi, że rosyjskie naloty na Aleppo są zbrodnią wojenną. Syryjski reżim i wspierającą go Rosję za ataki na cywilów w Aleppo potępiła podczas ostatniego szczytu Unia Europejska. UE zagroziła także że rozważy "wszelkie dostępne opcje", jeśli naloty nie ustaną.
Autor: AG/kk / Źródło: PAP