"Pieniądze, jakich dotąd nikt nie używał" płyną do Mołdawii w jednym celu. Jutro historyczne wybory

Źródło:
PAP, tvn24.pl
Mołdawia przed wyborami prezydenckimi i referendum w sprawie UE
Mołdawia przed wyborami prezydenckimi i referendum w sprawie UE Reuters
wideo 2/7
Mołdawia przed wyborami prezydenckimi i referendum w sprawie UE Reuters

Kluczowym zagrożeniem dla uczciwych wyborów w Mołdawii są nielegalne pieniądze, które trafiają do kraju z Rosji - twierdzą eksperci w Kiszyniowie. W niedzielę mieszkańcy 2,5-milionowego kraju zmagającego się z problemem wspieranego przez Moskwę separatystycznego Naddniestrza, wybiorą prezydenta i wezmą udział w referendum w sprawie wpisania integracji z Unią Europejską do konstytucji.

Przed niedzielnymi wyborami oraz referendum władze w Kiszyniowie mówią o bezprecedensowej skali ingerencji w wybory, przede wszystkim poprzez gigantyczną kampanię kupowania głosów wyborczych. To "trening" także przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi, które zdaniem ekspertów będą mieć kluczowe znaczenie dla przyszłości kraju.

Kluczowe zagrożenie dla uczciwych wyborów

Według krajowych ekspertów w Mołdawii są ludzie, którzy "patrzą w stronę Rosji" i są podatni na rosyjskie narracje, ale to nie jest zagrożeniem dla kraju, zmagającego się z problemem separatystycznego, prorosyjskiego Naddniestrza, gdzie stacjonuje wojsko rosyjskie.

Kluczowym zagrożeniem dla uczciwych wyborów są nielegalne pieniądze, które trafiają do kraju z Rosji - twierdzą analitycy.

- To pieniądze, które nielegalnie trafiają do kraju, grają główną rolę. Ludzie są opłacani za głosowanie przeciwko Unii Europejskiej i demonstrowanie prorosyjskich poglądów. Ja bym to nazwał pragmatycznym sowietyzmem - powiedział Andrei Curararu z fundacji Watchdog.md.

- W Mołdawii jest część społeczeństwa, która tradycyjnie patrzy w stronę Rosji, jest podatna na propagandowe narracje, a nawet jest gotowa usprawiedliwiać wojnę. Jednak ci ludzie stanowią mniejszość. Zagrożeniem dla procesu demokratycznego i eurointegracji nie są podziały ideologiczne, lecz skala nielegalnej ingerencji w wybory - przekonuje z kolei Evghenii Ceban, komentator polityczny portalu Newsmaker.md.

Kiszyniów przed niedzielnymi wyborami DUMITRU DORU/PAP/EPA

CZYTAJ też: Setki osób szkolone z prowokacji i udziału w zamieszkach. "Nie dajcie się wciągnąć w pułapkę"

Sieci mołdawskich "aktywistów"

Według szacunków mołdawskiej policji tylko we wrześniu do sieci mołdawskich "aktywistów" prorosyjskich, werbowanych przez struktury ściganego w kraju oligarchy Ilana Sora (czyt. Szora) trafiło 15 milionów dolarów. Szacunki ekspertów mówią, że łącznie kwoty wydane na mieszanie w mołdawskich wyborach mogą być nawet dziesięć razy większe.

- Dokładnej skali nie jesteśmy w stanie ustalić, ale na pewno są to dziesiątki milionów dolarów. A takich pieniędzy dotąd nikt w mołdawskiej polityce nie używał, ani legalnie, ani nielegalnie - mówił Ceban.

Sieci "aktywistów" działają w internecie, na portalach społecznościowych. Rejestracja przez bot w Telegramie to 500 lejów czyli ok. 25 euro. Za stałą "współpracę" można dostać 3000 lejów miesięcznie - równowartość miesięcznej emerytury.

- Dla starszych ludzi mieszkających poza dużymi miastami to są niemałe kwoty, de facto dodatkowa emerytura. Tradycyjnie to właśnie emeryci są celem tych kampanii. Głosują sami i namawiają innych. A do tego tradycyjnie są zdyscyplinowaną grupą wyborców - tłumaczył Ceban.

CZYTAJ: Są coraz dalej od Rosji. 20 października podejmą wielką decyzję

Kiszyniów przed niedzielnymi wyborami DUMITRU DORU/PAP/EPA

Tradycja "prezentów wyborczych"

Ekspert przypomniał, że tradycja "prezentów wyborczych" nie jest w Mołdawii nowa i już w przeszłości politycy tacy jak Vladimir Plahotniuc (obecnie na wygnaniu) czy Sor sięgali skutecznie po takie metody, zwłaszcza w zakresie "wsparcia socjalnego". Nigdy jednak proceder nie miał takiej skali.

Dziennik "Ziarul de Garda" opublikował niedawno reportaż, w którym dziennikarka, używając zmienionego nazwiska, zapisała się do grupy aktywistów Sora. Dokładnie opisała, jak wygląda werbunek, organizowanie pracy przez "aktywistów" wyższego szczebla i jak potem rosyjskie ruble z kont w Rosji (zakładanych na fałszywe dane) można nielegalnie, przez "pośredników", przetransferować do Mołdawii.

W opisanym przez policję procederze miało być zaangażowanych ok. 130 tys. osób. Jakie przełożenie mogłoby to mieć na wybory w Mołdawii? Jak mówi Ceban, przy 1,5 mln głosujących to wystarczy, by w wyborach parlamentarnych przekroczyć próg wyborczy wynoszący 5 procent.

- Wynika z tego, że przez taki schemat można wprowadzić do parlamentu własną partię - zauważył Ceban.

Zdaniem Curararu "nie ma wątpliwości, że taki rodzaj ingerencji w wybory może wpłynąć na wynik wyborczy", a "schematy oddziaływania są przy tym tak liczne, że policja nie jest w stanie wszystkich ich wyśledzić".

Kiszyniów przed niedzielnymi wyborami DUMITRU DORU/PAP/EPA

CZYTAJ też: Miliony dolarów z Rosji na przekupywanie wyborców. Policja: przestępcy używają botów na Telegramie

Sentymenty odgrywają rolę poślednią

Z drugiej strony rozmówcy PAP są zgodni: w tym systemie sentymenty odgrywają rolę poślednią, kluczowe są finanse.

- Nawet sami aktywiści nie robią tego z przekonania, ale po prostu chcą zarobić. To imperium trzyma się na pieniądzach - ocenił Ceban.

20 października w Mołdawii odbędą się wybory prezydenckie, w których prezydent Maia Sandu, opowiadająca się za eurointegracją Mołdawii, będzie ubiegać się o reelekcję w rywalizacji z dziesięcioma innymi kandydatami. Sandu jest faworytką tych wyborów, choć zdaniem ekspertów może dojść do drugiej tury. Kolejni według poparcia kandydaci to popierany przez socjalistów były prokurator generalny Alexandr Stoianoglo oraz umiarkowanie prorosyjski Renato Usatii.

Równolegle z wyborami odbędzie się zainicjowane przez Sandu referendum, w którym Mołdawianie odpowiedzą na pytanie, czy eurointegracja powinna zostać wpisana do konstytucji jako cel strategiczny państwa.

Według władz w Kiszyniowie przed wyborami jeszcze intensywniejsze niż dotychczas stały się rosyjskie działania hybrydowe, mające na celu torpedowanie polityki prozachodniego rządu oraz przedstawiające UE w negatywnym świetle. Wśród nich wymieniane są kampanie informacyjne oraz mające bezprecedensową skalę nielegalne przesyłanie do kraju pieniędzy dla prorosyjskich aktywistów, polityków oraz przeznaczane na kupowanie głosów wyborców.

Autorka/Autor:tas/adso

Źródło: PAP, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: DUMITRU DORU/PAP/EPA