Prezydent Iranu Hasan Rowhani oświadczył w niedzielę, że jego kraj jest gotów rozmawiać z Zachodem na temat irańskiego programu nuklearnego. Zastrzegł przy tym, że Teheran chce uznania przez państwa zachodnie prawa do wzbogacania uranu na swym terytorium.
- Irański naród jest gotowy na negocjacje i rozmowy z Zachodem - mówił Rowhani, przemawiając podczas defilady wojskowej z okazji upamiętnienia 33. rocznicy irackiej inwazji na Iran.
Jednocześnie zastrzegł, że Zachód musi zaakceptować "wszelkie prawa irańskiego narodu, szczególnie prawa nuklearne i do wzbogacania uranu na irańskim terytorium w ramach obowiązujących zasad międzynarodowych". - Jeśli (państwa zachodnie) zaakceptują te prawa, Iran jest gotowy na współpracę i razem możemy rozwiązywać problemy regionalne, a nawet globalne - podkreślił.
Przemówienie było transmitowane w irańskiej telewizji.
Prawo do atomu
Prezydent Rowhani zażądał, aby Stany Zjednoczone zrzekły się militarnego uderzenia na irańskie instalacje nuklearne. Możliwości takiej Waszyngton nie wyklucza, gdyby Teheran nie ustąpił w realizowaniu swych ambicji w zakresie pozyskiwania broni jądrowej. - Żaden kraj nie zaakceptuje (argumentów) wojny i dyplomacji na jednym stole - podkreślił irański prezydent.
Po raz kolejny powtórzył, że Iran "chce się rozwijać, ale nie zamierza budować broni jądrowej". Teheran konsekwentnie utrzymuje, że jego program nuklearny ma charakter wyłącznie cywilny.
W poniedziałek Hasan Rowhani udaje się do Nowego Jorku na sesję Zgromadzenia Ogólnego ONZ, gdzie we wtorek, w tym samym dniu co prezydent USA Barack Obama, ma wygłosić przemówienie. Kontrowersyjny program jądrowy Iranu będzie, oprócz konfliktu zbrojnego w Syrii, jednym z głównych tematów sesji.
Spotkania na najwyższym szczeblu
Na marginesie obrad ZO ONZ z Rowhanim ma spotkać się prezydent Francji Francois Hollande, żeby porozmawiać o ewentualnym "zaangażowaniu się Iranu w poszukiwanie transformacji politycznej w Syrii". Teheran jest sojusznikiem prezydenta Syrii Baszara el-Asada, który od dwu i pół roku zwalcza rebelię w swym kraju, a Paryż popiera syryjską opozycję.
Podczas parady z okazji rocznicy wybuchu wojny iracko-irańskiej z lat 1980-88 irańska armia zaprezentowała m.in. 30 pocisków balistycznych typu Sejil Ghadr o zasięgu 2 tysięcy kilometrów.
Agencja AFP zwraca uwagę, że po raz pierwszy Iran pokazuje publicznie tak dużą liczbę pocisków balistycznych, mogących teoretycznie dosięgnąć Izraela, a także amerykańskich baz wojskowych w regionie.
- Przez ostatnie 200 lat Iran nigdy nie zaatakował innego kraju. Obecnie siły zbrojne Islamskiej Republiki Iranu i władze nie dokonają żadnej agresji w regionie, lecz zawsze z determinacją i zwycięsko będą stawiać opór agresorom - mówił podczas defilady prezydent Rowhani.
Autor: pk//kdj / Źródło: PAP