Prezydenci Turcji i USA, Recep Tayyip Erdogan i Donald Trump, uzgodnili w rozmowie telefonicznej, że podejmą wspólne działania w sprawie kontrolowanych przez dżihadystów z tzw. Państwa Islamskiego (IS) syryjskich miast Al-Bab i Ar-Rakka - podały źródła tureckie.
Według źródeł Trump i Erdogan zgodzili się, że będą "wspólnie działać" podczas operacji mających na celu odbicie bastionów IS w północnej Syrii: miast Al-Bab i Ar-Rakka.
Turecka armia i popierani przez nią syryjscy rebelianci przejęli zachodnie przedmieścia kontrolowanego przez tzw. Państwo Islamskie (IS) miasta Al-Bab na północy Syrii - poinformowali w środę przedstawiciele rebeliantów i Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka. W środę tureckie wojsko przekazało, że w wyniku walk zginęło dwóch żołnierzy tureckich, a 15 zostało rannych. W oświadczeniu podano, że w wyniku nalotów, ostrzałów artyleryjskich i starć zginęło również 58 bojowników IS.
Szef MSZ Turcji Mevlut Cavusoglu oświadczył, że tureckie siły specjalne wraz z syryjskimi rebeliantami poczyniły znaczące postępy w walce z dżihadystami z IS. Zapowiedział, że następnym celem ofensywy będzie miasto Ar-Rakka.
Szturmuje także armia reżimowa
Postępy w okolicy Al-Bab, ostatniego bastionu IS w prowincji Aleppo, poczyniła w ostatnim czasie także armia reżimu Baszara el-Asada. - Dzięki natarciu przeprowadzonemu minionej nocy, opór tzw. Państwa Islamskiego został złamany i ofensywa jest kontynuowana - powiedział agencji Reutera z tureckiego miasta Gaziantep przedstawiciel rebeliantów. Syryjskie siły rządowe posunęły się na odległość kilku kilometrów od Al-Bab, które jest położone 40 km na północny wschód od Aleppo. Osobna kampania prowadzona przez syryjską armię zwiększyła ryzyko walk z tureckimi siłami - ostrzega agencja Reutera. Także Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka, mające siedzibę w Wielkiej Brytanii, poinformowało, że tureccy żołnierze i popierani przez nich rebelianci z Wolnej Armii Syryjskiej przejęli wzgórze na zachodnich peryferiach miasta. - Nie wiemy, czy Państwo Islamskie będzie w stanie odbić te tereny, czy jest w stanie rozpadu - oświadczył dyrektor Obserwatorium Rami Abdel Rahman. Przedstawiciele rebeliantów twierdzą, że tureckie posiłki wysłano do tego rejonu przed około tygodniem.
Podczas 45-minutowej rozmowy we wtorek wieczorem Trump i Erdogan omawiali też problem stref bezpieczeństwa w Syrii, których utworzenia od dawna domaga się Turcja, a także kryzys uchodźczy i walkę z terroryzmem - poinformowały w środę źródła w pałacu prezydenckim w Ankarze.
Chcą ekstradycji Gulena
Według nich Erdogan zaapelował do USA, by nie wspierały kurdyjskiej milicji pod nazwą Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG) i pomogły Turcji w walce z ruchem muzułmańskiego kaznodziei Fethullaha Gulena. Turcja oskarża mieszkającego w USA Gulena o zorganizowanie próby puczu z lipca 2016 roku.
Tureckie źródła poinformowały też, że obaj prezydenci ustalili, iż w czwartek Turcję odwiedzi dyrektor CIA Mike Pompeo. Będzie to jego pierwsza zagraniczna wizyta po objęciu funkcji. Celem wizyty będą rozmowy na temat bojowników YPG i walki z ruchem Gulena.
Ankara domaga się od Waszyngtonu ekstradycji Gulena, a także tego, aby USA przestały wspierać YPG. Turcja uważa YPG za organizację terrorystyczną i przedłużenie zdelegalizowanej w kraju Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Z kolei USA traktują YPG jako ważnego sojusznika w walce z IS. Jednostki te odgrywają główną rolę w dowodzonej przez USA kampanii przeciwko IS w Syrii i kontrolują znaczne obszary na północy kraju, gdzie od początku konfliktu kurdyjskie ugrupowania wywalczyły sobie pewną autonomię. Według źródeł w Anakrze, wtorkowa rozmowa Erdogana z Trumpem odbyła się w "szczerej atmosferze". Obaj przywódcy podkreślali, że są sojusznikami. Trump miał powiedzieć Erdoganowi, że USA chcą rozwijać relacje z Turcją i blisko współpracować w kwestiach regionalnych.
Autor: kło\mtom / Źródło: PAP, Reuters