Hiszpanka Mercedes Ylania Cardenas z Malagi od ponad miesiąca nie może wyjechać z Dubaju, bo nie chce się na to zgodzić jej były szef ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Powodem jest system kafala pozwalający na pełne kontrolowanie ludzi przyjeżdżających do pracy z zagranicy - podają hiszpańskie media.
33-letnia Mercedes Ylania Cardenas chciała odejść z pracy i za ostatnie zaoszczędzone pieniądze kupiła bilet powrotny do domu. Na lotnisku została jednak zatrzymana przez policję Zjednoczonych Emiratów Arabskich. - Powiedziano mi, że nie mogę wyjechać, gdyż były szef anulował moją wizę pracowniczą - opowiedziała Cardenas przez telefon dziennikowi "El Confidencial".
System kafala
Po przetrzymaniu pochodzącej z Malagi kobiety przez 14 godzin bez jedzenia zakomunikowano jej, że nie może wyjechać ze względu na prawo kafala. Jest ono współczesną formą niewolnictwa i wyzysku. System kafala (w języku arabskim: sponsoring) obowiązuje w większości państw Zatoki Perskiej. Pozwala na traktowanie pracowników, jakby byli własnością swoich pracodawców.
Pozwala m.in. pracodawcy na anulowanie wizy zagranicznego pracownika, a nawet na zatrzymanie jego paszportu w celu uniemożliwienia zmiany miejsca zatrudnienia. Zagraniczny pracownik potrzebuje zezwolenia na wjechanie czy wyjechanie z kraju, a także na opuszczenie miejsca zatrudnienia.
System kafala jest krytykowany przez organizacje broniące praw człowieka i Międzynarodową Organizację Pracy. Szacuje się, że na świecie ok. 3 mln osób pracuje w tym systemie i są to w większości ludzie pochodzący z krajów Azji Południowo-Wschodniej.
Zrezygnowała z pracy, chciała wrócić do Hiszpanii
33-letnia Cardenas przybyła w październiku do ZEA razem ze swoim partnerem, by podjąć pracę na luksusowym jachcie do wynajęcia, ale warunki zatrudnienia okazały się dalekie od oczekiwanych. - System lokalizacji, radio i stery jachtu były zepsute. Nie było wskaźnika paliwa ani głębokościomierza. Statek płynął na ślepo. To było bardzo niebezpieczne - opowiedziała Hiszpanka o swojej byłej pracy dziennikowi.
Oprócz tego bardzo trudne były same warunki bytowe - w kajucie brak wentylacji, kuchenki czy pralki, za to - jak stwierdziła - pełno karaluchów. Kiedy dodatkowo zerwała się kotwica i pracujący jako kapitan partner kobiety wezwał inspekcję, jacht został unieruchomiony, co nie spodobało się jego właścicielowi.
Pracodawca nie zgodził się na wyjazd kobiety z Dubaju
Po trzech dniach właściciel pojawił się z policjantami i prawnikami, którzy dali Cardenas i jej partnerowi 10 minut na opuszczenie statku. Kiedy udali się na lotnisko, aby powrócić do kraju, okazało się, że mężczyzna może polecieć, ale ona nie. Na wyjazd kobiety nie zgodził się jej były pracodawca.
- Jestem osłabiona, nie odżywiam się dobrze, gdyż znajduję się na ulicy, bez środków do życia, daleko od rodziny. Nikogo tutaj nie mam - powiedziała Cardenas, którą na razie przygarnęła rodzina latynoamerykańska. Jej partner robi, co może, aby wyciągnąć ją z Dubaju. Ostatnio też opowiedział prasie o pobycie w Emiratach.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock