Prezydent USA nie pozostawia wątpliwości - po zamachu bombowym w Kabulu nie ma zamiaru siadać do rozmów z afgańskimi talibami. Donald Trump przyznał, że pomysł odwołania zaplanowanego na niedzielę spotkania z radykałami i przedstawicielami władz Afganistanu wyszedł wyłącznie od niego. - Te rozmowy są martwe - ocenił we wtorek Trump.
Wypowiadając się przed Białym Domem dla prasy przed wylotem na wiec wyborczy w Karolinie Północnej, prezydent podkreślił, że sam zdecydował o odwołaniu spotkania, zaplanowanego pierwotnie na minioną niedzielę po tym, jak talibowie przyznali się do samobójczego zamachu bombowego w Kabulu. W ataku, do którego doszło w zeszłym tygodniu, zginęło 13 osób, w tym żołnierz USA.
- To był mój pomysł. Z nikim tego nie omawiałem. Kiedy dowiedziałem się, że zabili jednego z naszych żołnierzy i 12 innych niewinnych ludzi, uznałem, że nie mogę się z nimi spotkać - zaznaczył.
- Te rozmowy są martwe - podkreślił, zapytany o stan negocjacji z przywódcami talibów.
O odwołaniu spotkania Trump poinformował w sobotę na Twitterze. Napisał wówczas, że odwołuje rokowania pokojowe, oskarżając talibów o chęć "wzmocnienia własnej pozycji przetargowej w negocjacjach" za pomocą aktów terroru. Według jego słów prezydent Afganistanu Aszraf Ghani i delegacja talibów zdążyli już wówczas przybyć do USA.
Afgańscy talibowie ostrzegli we wtorek, że jeśli Stany Zjednoczone zrezygnują z rozmów na temat wycofania swych żołnierzy z Afganistanu, jak zadecydował prezydent USA Donald Trump, to walki będą kontynuowane.
Pomysł spotkania z talibami na krótko przed rocznicą zamachów terrorystycznych w USA z 11 września 2001 roku ściągnął na Trumpa falę krytyki - przypomniało internetowe wydanie dziennika "The Hill".
Zawieszone rozmowy pokojowe
W niedzielę amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo mówił, że rozmowy w sprawie przywrócenia pokoju w Afganistanie zawieszono, a USA będą wywierać nacisk na prowadzących działania zbrojne talibów, zapewniając militarne wsparcie afgańskim siłom rządowym. Zaznaczył, że będzie tak do czasu, aż Waszyngton dostrzeże istotne ustępstwa ze strony talibów.
- Chcielibyśmy stamtąd wyjść, ale zrobimy to we właściwym czasie - powiedział prezydent USA, odnosząc się do kwestii ewentualnego wycofania części 14-tysięcznego kontyngentu w Afganistanie.
USA zakończyły działania bojowe w tym kraju w 2014 roku. Od tego czasu pozostaje tam 20 tysięcy żołnierzy amerykańskich i z innych krajów NATO. Zajmują się szkoleniem i wspieraniem armii afgańskiej walczącej z talibami.
Talibowie kontrolują prawie połowę terytorium Afganistanu. Ocenia się, że obecnie są najsilniejsi od czasu inwazji USA w 2001 roku.
Autor: asty,mart//now / Źródło: PAP