Premier Benjamin Netanjahu przyznał, że jest świadomy obaw obywateli o następstwa przemocy związanej z wojną w Strefie Gazy i konfliktem z Hamasem, ale jest gotów zaakceptować to ryzyko. "Bycie zniszczonym ma większe konsekwencje dla bezpieczeństwa Izraela" - stwierdził. "Wolę mieć złą prasę niż dobry nekrolog" - dodał.
Premier Izraela, w wywiadzie dla magazynu "Time", odniósł się do wojny w Strefie Gazu i ataku Hamasu na Izrael z 7 października 2023 roku. Jak napisał magazyn, szef rządu od "10 miesięcy nie przeprosił za pozostawienie Izraela bezbronnym wobec ataku". "Jego jedynymi przeprosinami były wpis w mediach społecznościowych, obwiniający jego własnych szefów bezpieczeństwa o to, że nie udaremnili ataku" - czytamy w publikacji. Dlatego - napisała gazeta - pierwszym pytaniem w rozmowie było to, czy przeprosi.
"Przeprosić?" - zapytał Netanjahu. "Oczywiście. Bardzo mi przykro, że coś takiego się wydarzyło. Zawsze spoglądasz w tył i mówisz: czy mogliśmy zrobić coś, żeby temu zapobiec?" - dodał.
Netanjahu: stajemy w obliczu wojny nie tylko z Hamasem
Premier Izraela powtórzył, że okupowane terytoria palestyńskie Wschodniej Jerozolimy i Zachodniego Brzegu Jordanu są "częścią naszej ojczyzny". "Zamierzamy tam pozostać" - oświadczył, co - jak sygnalizuje amerykański magazyn - może oznaczać, że szansa na rozwiązanie dwupaństwowe oddala się jeszcze bardziej.
Jak zauważa "Time", polityk nadal nie przedstawił wiarygodnego planu zakończenia wojny ani wizji, w jaki sposób Izraelczycy i Palestyńczycy mogą pokojowo współistnieć. Zamiast tego przygotowuje się na eskalację konfliktu na jeszcze większej liczbie frontów: na północy z Hezbollahem w Libanie, w Zatoce Perskiej z Huti w Jemenie oraz przede wszystkim z Iranem.
"Stajemy w obliczu wojny nie tylko z Hamasem" - oznajmił Netanjahu. "Stajemy w obliczu (...) osi irańskiej i rozumiemy, że musimy się zorganizować, aby zapewnić sobie większą obronę" - dodał.
"Wolę mieć złą prasę niż dobry nekrolog"
W opinii "Time", jeśli wojna w Strefie Gazy przerodzi się w konflikt regionalny, konsekwencje dla Izraela i świata będą nieprzewidywalne. USA i Zachód ryzykują wciągnięciem w kolejne trudne wydarzenia na Bliskim Wschodzie. Izraelczycy coraz bardziej obawiają się, że wojna, rzekomo rozpoczęta w celu ratowania Izraela, zagraża mu. Jedną z ich najgłębszych obaw jest to, że spirala przemocy i obraz Izraela, jaki kształtuje ona dla kolejnych pokoleń, zaszkodzą przetrwaniu kraju i jego tożsamości.
Dla Netanjahu, który mówi, że prowadzi wojnę egzystencjalną, jest to ryzyko, którego jest świadomy, ale jednocześnie jest gotów je podjąć - ocenia "Time". "Bycie zniszczonym ma większe konsekwencje dla bezpieczeństwa Izraela" - stwierdził. "Wolę mieć złą prasę niż dobry nekrolog" - dodał.
Premier po raz kolejny wyraził sprzeciw wobec utworzenia niepodległego i suwerennego państwa palestyńskiego. Zapowiedział, że zezwoliłby Palestyńczykom na ograniczoną autonomię na okupowanych terytoriach, podczas gdy Izrael sprawowałby przede wszystkim kontrolę nad bezpieczeństwem.
"Chciałbym zobaczyć cywilną administrację prowadzoną przez mieszkańców (Strefy) Gazy, być może przy wsparciu partnerów regionalnych" - powiedział Netanjahu. "Demilitaryzacja prowadzona przez Izrael, cywilna administracja - przez Gazę" - wyjaśnił.
Rozmowa z premierem Izraela dla magazynu "Time" odbyła się 4 sierpnia w jego biurze w Jerozolimie.
Źródło: PAP, Time
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/HOTLI SIMANJUNTAK