Prezydent-elekt podczas wyborów kilka razy mówił, że USA za dużo wydają na obronę innych państw, które powinny za to "płacić". Sugerował też wycofanie części sił z Korei Południowej. Jego wygrana w sposób oczywisty wywołuje więc pewne zaniepokojenie w Tokio i Seulu, które opierają swoje bezpieczeństwo na sojuszu z USA i parasolu jądrowym mocarstwa.
Japonia szybko reaguje
Zarówno premier Japonii jak i prezydent Korei zadzwonili w środę z Trumpem. Gratulowali mu zwycięstwa, ale też szukali gwarancji. Jak oznajmił rzecznik rządu w Tokio, podczas rozmowy telefonicznej Trump i Abe opowiedzieli się za wzmocnieniem tradycyjnego sojuszu amerykańsko-japońskiego i dalszym pogłębieniem współpracy. Premier Japonii zdecydował też, że 17 listopada poleci do Nowego Jorku na osobiste spotkanie z Amerykaninem.Podczas rozmowy nie poruszano kwestii związanych z przyszłością TPP, czyli Partnerstwa Transpacyficznego (Trans-Pacific Partnership) – wielostronnej umowy regulującej zasady handlu w regionie Azji i Pacyfiku, zawartej 5 października 2015 r. przez dwanaście krajów: Australię, Brunei Darussalam, Kanadę, Chile, Japonię, Malezję, Meksyk, Nową Zelandię, Peru, Singapur, Stany Zjednoczone i Wietnam.Wcześniej w środę, gdy stało się jasne, że kandydat republikanów wygrał wybory prezydenckie w USA, władze Japonii poinformowały o zamiarze wysłania do stolicy Stanów Zjednoczonych wysokich rangą urzędników, którzy mieliby się spotkać z urzędnikami tworzącymi przyszłą administrację w Białym Domu. Na czele delegacji stanął doradca premiera Shinzo Abego, Katsuyuki Kawai. Przedstawiciele Tokio mają wyjechać do Stanów Zjednoczonych na początku przyszłego tygodnia.- Przygotowywaliśmy się na to, aby móc odpowiedzieć na wszelkie zaistniałe sytuacje, ponieważ stanowisko na temat sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi pozostaje fundamentem naszej dyplomacji, niezależnie od tego, kto będzie przyszłym prezydentem - powiedział szef gabinetu premiera Yoshihide Suga.
Korea Płd. miała dostać zapewnienie
Natomiast podczas rozmowy prezydent Korei Południowej z Trumpem, miał on złożyć deklarację, że Stany Zjednoczone będą nadal zaangażowane w obronę Korei Płd. w ramach obecnego sojuszu. Tak twierdzi południowokoreańska agencja Yonhap.Prezydent Korei Południowej Park Geun Hie potwierdziła, że rozmowa z Donaldem Trumpem istotnie miała miejsce i że wykorzystała ją, by złożyć mu gratulacje z powodu zwycięstwa w wyborach. Prezydent nie podała jednak czego dotyczyła dyskusja. W trakcie kampanii prezydenckiej kandydat GOP Donald Trump sugerował wycofanie jednostek amerykańskich z Korei Południowej, jeśli Seul nie zwiększy swego udziału w finansowaniu ich dyslokacji. W bazach wojskowych w Korei Południowej stacjonuje 28 500 żołnierzy amerykańskich.
Autor: mk\mtom / Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Republic of Korea Armed Forces