W Afganistanie talibowie przejmują kolejne miasta i tereny, ofensywa szybko postępuje. W TVN24 o sytuacji w Kabulu mówiła mieszkająca tam polska dziennikarka Jagoda Grondecka. - Atmosfera w stolicy jest bardzo minorowa. Panuje coś w rodzaju złowrogiej ciszy przed burzą, bardzo duże napięcie, lęk, niepewność - relacjonowała.
W Afganistanie błyskawicznie postępuje ofensywa talibów. Bojownicy talibscy, którzy walczą z afgańskim rządem i chcą narzucić surową wersję rządów islamskich (szariatu), przejmują kolejne prowincje i miasta. Na początku lipca z Afganistanu wycofała się większość wojsk USA.
Czytaj więcej: Tak talibowie opanowywali afgańskie prowincje i miasta
W Kabulu "złowroga cisza przed burzą"
O sytuacji w Afganistanie mówiła w piątek w "Faktach po Faktach" w TVN24 Jagoda Grondecka, dziennikarka, korespondentka "Krytyki Politycznej", która mieszka w Kabulu.
- Atmosfera w stolicy jest bardzo minorowa. Panuje coś w rodzaju złowrogiej ciszy przed burzą, bardzo duże napięcie, lęk, niepewność - relacjonowała.
Dodała, że "sytuacja w ciągu ostatnich kilku dni zmienia się tak dynamicznie, że ciężko jakkolwiek przewidzieć, co wydarzy się w ciągu następnych kilku dni". - Nikt nie spodziewał się, że ofensywa talibów będzie postępowała w takim tempie. Wiele osób stara się teraz wyjechać z kraju, ale w tym momencie państwa w regionie i te, które mają ambasady w Kabulu, nie są skore do wydawania Afgańczykom wiz. Wiele osób ma poczucie, że utknęło w pułapce - mówiła dziennikarka.
Grondecka wyjaśniała, że "talibowie najpierw zajmowali przede wszystkim tereny wiejskie, małe miasteczka i bardzo często mieszańcy z tych obszarów uciekali do dużych miast, do stolic prowincji". - Potem talibowie zaczęli w błyskawicznym tempie przejmować te miasta, co znowu zmusiło mieszkańców, żeby uciekali. Ci, którym się udało, przybyli do Kabulu. Z Kabulu nie mają już dokąd uciec - podkreśliła.
"Można było spodziewać się takiego rozwoju sytuacji"
Doktor Patrycja Sasnal, kierowniczka Biura Badań i Analiz w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych, stwierdziła, że "można było spodziewać się takiego rozwoju sytuacji". - Umowa Donalda Trumpa z talibami z ubiegłego roku zakładała wycofanie amerykańskie w ciągu 15 miesięcy, a talibowie nie dawali nic w zamian - powiedziała.
- Jeżeli będzie kryzys humanitarny, jeżeli będzie oblężenie Kabulu, być może - tak jak było w Libii w 2011 roku - jakaś międzynarodowa koalicja się zawiąże. Siła negatywnych emocji międzynarodowej opinii publicznej będzie taka, że zmusi Amerykanów i być może część Europejczyków do jakiejś interwencji - mówiła Sasnal.
Źródło: TVN24