Na murawę Stade de Lyon wybiegnie 22 piłkarzy, ale wszystkie światła wycelowane są tylko w dwie gwiazdy Realu Madryt. Kto będzie górą - Walijczyk Gareth Bale czy Portugalczyk Cristiano Ronaldo? Który z nich wprowadzi swoją reprezentację do finału Euro 2016?
Zmierzą się w środę o godzinie 21. Dla Walii to wydarzenie historyczne, pierwszy półfinał wielkiej imprezy. Portugalia w roku 2004, w turnieju organizowanym u siebie, dotarła do meczu o złoto. I uległa w nim Grecji.
- To nie będzie walka dwóch graczy, tylko dwóch narodów, 11 mężczyzn z Walii przeciw 11 mężczyznom z Portugalii - zapowiada teraz Bale. To on został najdroższym piłkarzem w dziejach, kiedy za 85 milionów funtów trafił do Realu z Tottenhamu. Za CR7 madrycki gigant zapłacił Czerwonym Diabłom 80 milionów.
Teraz, przed tak ważnym pojedynkiem, przypominane są spięcia między dwoma gwiazdami.
Mają frajdę
W 2015 roku Ronaldo wściekł się na Bale’a, gdy ten w dogodnej sytuacji nie podał mu piłki. Media donosiły o konflikcie, a Carlo Ancelotti, wtedy trener Realu, wyjawił ostatnio w dokumencie BBC, że obydwaj piłkarze są i byli bliskimi kolegami.
Walijczyk to potwierdza. - Oczywiście, że dobrze się dogadujemy i mamy frajdę, grając w jednej drużynie. On jest fantastycznym zawodnikiem, każdy wie, na co go stać. Przed meczami Realu zawsze rozmawiamy o tym, co my możemy zrobić jako zespół. Nigdy nie przejmujemy się rywalami - mówi Bale.
Na Walijczyków mało kto stawia. Tak jest przed spotkaniem z Portugalią, tak było od początku turnieju. Nie przejmują się tym. Nie pękają. - Od pierwszego meczu powtarzamy, że nie przyjechaliśmy tu na wakacje. Przyjechaliśmy, bo mamy robotę do wykonania. Na końcu tej drogi jest triumf w finale - zapowiada walijski as.
Nie musi wyskakiwać na kolację
Ronaldo już wcześniej był pytany, czy w szatni Realu jest miejsce na przyjaźń. Portugalczyk odpowiedział, przywołując właśnie Walijczyka. - Nie muszę wyskakiwać z Balem na wspólną kolację, by rozumieć się z nim na boisku - przekonywał. - Kiedy byłem w Manchesterze United, wygraliśmy Ligę Mistrzów, a niektórym piłkarzom, na przykład Giggsowi, Scholesowi czy Ferdinandowi, mówiłem tylko „część”. To, co dzieje się poza pracą, nie ma znaczenia.
Autor: rk / Źródło: sport.tvn24.pl