To był czas Anity Włodarczyk. Nad ranem polskiego czasu w Rio de Janeiro zabrzmiał Mazurek Dąbrowskiego, na maszt wciągnięto biało-czerwoną flagę, a medal wręczyła jej Irena Szewińska. Pojawiły się łzy wzruszenia.
Anita w poniedziałek została mistrzynią olimpijską w rzucie młotem. Zanim wygrała konkurs, pobiła rekordy - olimpijski i świata. Konkurencję zdeklasowała. Sześć metrów przewagi nad wicemistrzynią to jak nokaut.
"Wyjątkowe chwile"
Na koniec dnia przyszedł czas na wisienkę na torcie, medalową koronację. Mistrzynię udekorowała mistrzyni. Złoto Anicie wręczyła Irena Szewińska. Na twarzy kulomiotki pojawiły się łzy. - To wyjątkowe chwile. Od takiej mistrzyni odebrać medal olimpijski, w dodatku złoty, to coś niesamowitego. Hymn? Jak hymn. Nie pierwszy raz był grany. Ale przyjemna chwila. Gdy stałam na podium, to pomyślałam, że warto było trenować i się poświęcać - opowiadała później rekordzistka świata. Jej złoto to piąty polski medal zdobyty w Rio de Janeiro. Wcześniej złoto wywalczyły wioślarki Magdalena Fularczyk-Kozłowska i Natalia Madaj w dwójce podwójnej, brąz ich koleżanki Monika Ciaciuch, Agnieszka Kobus, Maria Springwald i Joanna Leszczyńska w czwórce podwójnej oraz kolarz Rafał Majka w wyścigu ze startu wspólnego, a w sobotę wicemistrzem olimpijskim został dyskobol Piotr Małachowski.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl