Piątek, 23 lipca Właścicielem kładki nad trakcją kolejową w Dąbrowie Górniczej, na której 9 lipca zginął człowiek, są PKP Polskie Linie Kolejowe - ustalił po trzytygodniowym śledztwie śląski inspektorat budowlany. PKP jest jednak innego zdania.
Andrzej Adamczyk, ojciec mężczyzny który zginął na kładce, nie może pogodzić się z tragedią. Jest mu tym trudniej, że nadal nie został ukarany nikt odpowiedzialny za śmierć jego syna.
Prokuraturze trudno jednak postawić komukolwiek zarzuty, bo wciąż nie wiadomo, do kogo obiekt należy. - Żeby komuś postawić zarzuty, będziemy musieli ustalić indywidualnego sprawcę. Nie możemy całemu PKP postawić zarzutów, musi być osoba za to odpowiedzialna - wyjaśnia także Tomasz Małuch z Prokuratury Rejonowej w Dąbrowie Górniczej.
PKP: kładka Skarbu Państwa
Śląski Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego twierdzi, że właścicielem kładki są Polskie Koleje Państwowe Polskie Linie Kolejowe. Jan Spychała z Inspektoratu powołuje się na zgromadzony w śledztwie materiał dowodowy.
PKP PKL zaprzecza: - Kładka nie widnieje na naszym stanie środków trwałych. W księdze wieczystej, na której położona jest kładka, jest wpisany Skarb Państwa - mówi przedstawicielka spółki Jolanta Michalska. Mimo wszystko koleje postanowiły skontaktować się z rodziną Marcina i wysłały jej listowne kondolencje.
Prokuratura: Zarzutów nie może usłyszeć całe PKP
Pan Adamczyk jest zadowolony z gestu PKP, ale podkreśla, że najważniejsze jest dla niego wymierzenie sprawiedliwości. By to się jednak stało potrzeba czasu. Prokuratura zapowiada, że cały czas będzie w tej sprawie prowadzić śledztwo.
- Z pewnością będziemy się posiłkować materiałami, które są zgromadzone przez inspektora. Mam nadzieję, że teraz kiedy zwrócimy się ponownie i uzyskamy te materiały, które będą nas interesować. Na pewno pomogą nam w określeniu i ustaleniu właściciela kładki - mówi Tomasz Małuch.