- Osoby doświadczające paraliży sennych często nie mają pojęcia, co je spotkało, a przy tym nie opowiadają rodzinie i lekarzom o swoich widzeniach, bo boją się, że zostaną uznane za chore psychicznie - mówi badaczka zachodniego ezoteryzmu dr Karolina Maria Hess. Tymczasem, by poradzić sobie z tym zaburzeniem, trzeba przede wszystkim zrozumieć, czym jest.
- Pamiętam, że bardzo długo męczyłem się tej nocy, zasnąłem dopiero po wielu godzinach przewracania się z boku na bok. Gwałtownie wybudził mnie dźwięk tłuczonego szkła. Chciałem sprawdzić, co się stało, ale nie mogłem się poruszyć, chociaż ze wszystkich sił próbowałem. Byłem przerażony i miałem problemy, by złapać powietrze - opowiada 38-letni Grzegorz, szef kuchni w Bristolu (Anglia). - W pewnym momencie poczułem, że opuszczam swoje ciało, zacząłem unosić się w powietrzu. W dole widziałem siebie leżącego na łóżku, a wokół cztery postacie bez twarzy.
Klaudia ma 27 lat, jest barmanką, urodziła się w Łodzi. Gdy zaczęła widzieć zaginionych ludzi, których znała z filmów i seriali, była przerażona. Ataki przytrafiały się jej coraz częściej, nawet kilka razy w miesiącu, i były intensywniejsze.
Anna, 32-letnia redaktorka z Warszawy, widziała zdumiewająco jasne źródło światła, które wydobywało się z narożnika pokoju, i przezroczystego psa, który biegał po jej łóżku. - Byłam tak przerażona, że gdy w końcu mogłam mówić, zaczęłam się modlić. Za drugim razem czułam ogromny ucisk na klatce piersiowej, jakby leżał na mnie potężny głaz, a za trzecim razem widziałam skrzyżowane dłonie nad głową - wspomina. Wszystko zaczęło się kilka miesięcy po śmierci taty, z którym była bardzo związana.
Żadna z tych osób nie jest ani opętana, ani nawiedzana przez duchy. Żadna nie była też pod wpływem jakichkolwiek substancji zmieniających świadomość. Wszystkie za to doświadczyły paraliżu sennego.
Czym jest? Skąd się bierze? I jak sobie z nim radzić?
To się dzieje w stadium REM
Chociaż sen jest nam wszystkim niezbędny do życia, mało kto wie, jak on przebiega. A składa się z następujących po sobie pięciu etapów tworzących cykl, którego kilkukrotne powtórzenie się w ciągu nocy jest konieczne, by człowiek mógł wypocząć.
Ostatnim etapem cyklu jest stadium snu REM (na powyższej grafice oznaczony jest numerem 5), podczas którego doświadczamy najbardziej realistycznych i rozbudowanych snów. Co ciekawe, w tym samym czasie następuje fizjologiczne porażenie mięśni niemal całego ciała (wyjątek stanowią m.in. mięśnie sterujące procesem oddechowym). Pozostajemy w stanie unieruchomienia, aby nie reagować na intensywne obrazy senne i nie zrobić sobie krzywdy.
Zdarza się, że w tym stadium tak bardzo gwałtownie odzyskujemy świadomość, że ciało nie zdąży wrócić do pełnej sprawności i przez kilkanaście sekund, a czasami nawet przez kilka minut pozostajemy sparaliżowani. Właśnie wtedy mówimy o paraliżu sennym, znanym również jako paraliż przysenny czy porażenie przysenne, które klasyfikowane jest jako zaburzenie snu.
Jak dużo osób dopada paraliż senny? Okazuje się, że przynajmniej raz w życiu doświadczyło go 7,6 proc. światowej populacji. W 2011 roku w swojej pracy "Lifetime prevalence rates of sleep paralysis: a systematic review" ogłosili to Brian A. Sharpless i Jacques P. Barber ze Stanów Zjednoczonych. Obaj profesorowie przeprowadzili badanie na grupie 36533 osób i chociaż jego wyniki pochodzą sprzed ponad dekady, to do dziś wśród ekspertów uważane są za szczególnie wiarygodne.
W Polsce paraliż senny nie jest już tematem tabu, ale wciąż mówi się o nim niewiele. Na Zachodzie sytuacja wygląda nieco inaczej m.in. dzięki celebrytom. Swoimi doświadczeniami podzieliła się choćby Kendall Jenner, która w 12. sezonie reality-show "Keeping Up with the Kardashians" wyznała:
- Jestem przerażona paraliżem sennym, boję się iść spać, bo wciąż mi się przytrafia.
Piosenkarka Zara Larsson kilka lat temu opowiedziała BBC o zaburzeniu: - O mój Boże, to takie straszne. Budzisz się i dosłownie nie możesz się ruszyć. Twój mózg jest aktywny, ale twoje ciało jeszcze się nie obudziło. (…) Często tego doświadczam, gdy jestem zestresowana lub gdy mam dużo na głowie.
Do doświadczeń z paraliżem przyznali się też m.in. gwiazdor filmów Marvela Tom Holland i wokalistka Sophie Ellis-Bextor.
Mroczne halucynacje
- Kilka miesięcy temu zmarł mój tata. To był dla mnie ogromny cios, bardzo to przeżyłam, wciąż nie potrafię przestać o nim myśleć. Zdarzało się, że wieczorem jechałam do niego na cmentarz, żeby sobie pogadać - opowiada Anna z Warszawy. - Od jego śmierci trzy razy doświadczyłam paraliżu sennego. Za pierwszym razem widziałam przerażająco jasne źródło światła, które wydobywało się z narożnika mojego pokoju, i przezroczystego psa, który biegał po moim łóżku. Byłam tak przerażona, że gdy w końcu mogłam mówić, zaczęłam się modlić. Za drugim razem czułam ogromny ucisk na klatce piersiowej, jakby leżał na mnie potężny głaz, a za trzecim razem widziałam skrzyżowane dłonie, które latały mi przed oczami. Gdy kończyły się epizody, mówiłam: "tato, już wystarczy". Nadal mam w sobie dużo stresu związanego z jego śmiercią, ale teraz jest już lepiej, od ostatniego epizodu minęło trochę czasu.
Badania potwierdzają to, o czym mówi Anna. Epizody bardzo często wzbogacane są o różnego rodzaju halucynacje. Najczęściej to omamy słuchowe, wizualne albo dotyczące odczucia obecności drugiej osoby.
Nierzadko związane są też z ruchem, takim jak m.in.: unoszenie się, spadanie, latanie, wirowanie czy OBE (out of body experience), czyli odczucie wyjścia z własnego ciała. Zdarza się też, że osoba doświadczająca paraliżu sennego jednocześnie doznaje kilku typów halucynacji, które - choć nie są niebezpieczne dla zdrowia - dla większości osób stają się przerażającym doświadczeniem.
Skąd biorą się omamy podczas paraliżu sennego? Tłumaczy to dr Aleksandra Wierzbicka, neurolożka w Zakładzie Neurofizjologii Klinicznej i Ośrodku Medycyny Snu Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie: - Halucynacje, podobnie jak zwiotczenie mięśni, są objawem nieodpowiedniego przejścia ze stadium snu REM, w którego trakcie najintensywniej przeżywamy marzenia senne, do stanu czuwania (stadium snu, w który przechodzi osoba po wybudzeniu - red.). Mechanizm powstawania omamów i snów jest niemal taki sam; z tą różnicą, że halucynacji doświadczamy już po częściowym odzyskaniu świadomości, więc wydają nam się one bardzo realistyczne.
Halucynacje mają zwykle bardzo mroczny charakter. Naukowcy nie są do końca zgodni, dlaczego tak się dzieje. Istnieje kilka hipotez na ten temat, spośród których największą popularnością cieszy się ta, według której decydujący wpływ ma wysoki poziom lęku związany z przeżywaniem paraliżu przysennego.
- Osoba, która budzi się w nocy i orientuje się, że nie może się nawet minimalnie poruszyć, jest śmiertelnie przerażona. Umysł więc, tworząc halucynacje, czerpie z naszych lęków, a nie uroczych wspomnień - mówi dr Paulina Wróbel-Knybel, psychiatrka prowadząca badania nad paraliżem sennym w I Klinice Psychiatrii, Psychoterapii i Wczesnej Interwencji Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
CZYTAJ TAKŻE: ŻYCIE W CIĄGŁYM LĘKU: CZY USNĘ? >>>
W Egipcie dżiny, w Stanach UFO
Nie ma jednego schematu doznawania paraliży sennych. Łączy je unieruchomienie ciała, jednak halucynacje są bardzo zróżnicowane. Co ciekawe, ogromny wpływ na ich treść mają uwarunkowania kulturowe.
Mówi o tym dr Karolina Maria Hess, adiunktka w Katedrze Porównawczych Studiów Cywilizacji Uniwersytetu Jagiellońskiego, badająca alternatywną duchowość i zachodni ezoteryzm. - Porażenia przysenne zdarzają się na całym świecie, bo to kwestia biologiczna, ale już treść halucynacji jest zwykle uwarunkowana przez wierzenia religijne, kulturę czy kontekst społeczno-polityczny. W Egipcie ludzie relacjonowali, że widzą dżiny, w Kambodży duchy zmarłych, we Włoszech wiedźmy, w Polsce zmory, a w Stanach Zjednoczonych UFO - opowiada badaczka.
Do Egiptu jeszcze wrócimy, ale teraz cofnijmy się w przeszłość, bo paraliż senny towarzyszy ludziom nie od dziś.
- W Europie mamy mnóstwo doniesień ze średniowiecza dotyczących widzeń demonów, czarownic. Istnieje chociażby wiele relacji ówczesnych mnichów o nocnych atakach sił nadprzyrodzonych, których opis jest na tyle dokładny, że pozwala nam zakładać, iż doświadczali oni paraliży przysennych - mówi dr Karolina Maria Hess z UJ. - Możemy postawić tezę, że halucynacje związane z przeżywaniem epizodów są odpowiedzialne za kreację szeregu postaci mitycznych, legend, zjaw i duchów, występujących w różnych kulturach. Nocne zjawy są obecne też w polskiej kulturze, czego przykładem jest wiersz Bolesława Leśmiana "Dusiołek" - dodaje.
Co ciekawe, w zachodnim kręgu kulturowym powoli zmienia się typ treści halucynacji. - Coraz rzadziej wierzymy w różnego rodzaju siły magiczne czy nadprzyrodzone, bo staramy się racjonalizować otaczającą nas rzeczywistość. Na naszą wyobraźnię bardzo silny wpływ natomiast ma popkultura w postaci filmów czy seriali. Dlatego w Stanach Zjednoczonych coraz częściej osoby doświadczające paraliży sennych relacjonują, że odwiedzili ich obcy, w Europie ten trend jest również zauważalny - mówi dr Hess.
Pamiętacie Klaudię, 27-letnią barmankę? Doświadcza porażeń sennych, odkąd pamięta. I wygląda na to, że media mają wpływ na ich przebieg. - Interesuję się bardzo tematyką kryminalną. Uwielbiam filmy dokumentalne o głośnych i niewyjaśnionych zaginięciach ludzi, śledzę też tego typu sprawy na bieżąco w mediach. Przerażające jest to, że wiele razy podczas paraliży widziałam te zaginione osoby, a innym razem dawały mi wskazówki, gdzie mam ich szukać - opowiada.
Nic nadprzyrodzonego, ale...
Gdy Klaudia zaczęła widzieć zaginionych ludzi, których znała z filmów i seriali, była przerażona. Ataki przytrafiały się coraz częściej, nawet kilka razy w miesiącu, i były intensywniejsze. Ustały, kiedy uświadomiła sobie, co tak naprawdę ją spotyka. - Po wielu latach doszłam do wniosku, że nie przydarza mi się nic paranormalnego, a widzenia są tylko wytworem płatającej mi figle wyobraźni. Odkąd to zrozumiałam, epizody przytrafiają mi się dużo rzadziej - może dwa razy w roku, i nie są tak straszne jak wcześniej, zwykle pozbawione są omamów, jestem sparaliżowana, mam poczucie, jakbym nie była w swoim ciele, ale czekam spokojnie i to mija - mówi.
- Dla wielu pacjentów zwiotczenie ciała i halucynacje są tak potwornym przeżyciem, że panicznie boją się ponownego ataku, chcą go uniknąć, więc nie kładą się spać. To jednak błędne koło, bo wysoki poziom lęku zwiększa prawdopodobieństwo wywołania epizodu i sprawia, że są one jeszcze częstsze i dłuższe - mówi psychiatrka dr Wróbel-Knybel. I podkreśla:
- Osoby doświadczające porażeń przysennych powinny zrozumieć, że są one powszechne, niegroźne dla zdrowia i przede wszystkim niemające nic wspólnego z siłami nadprzyrodzonymi.
Okazuje się jednak, że nie jest to takie łatwe. Dr Karolina Maria Hess podkreśla, że omamy wiążą się z tak silnymi emocjami, że część osób, nawet gdy dowiaduje się, że spotkało je rozpoznane medycznie zaburzenie snu, odrzuca naukę. - Uważają, że ich epizod był tak wyjątkowy, że nie chcą dopuszczać do siebie argumentów racjonalnych. Rozumieją, czym jest paraliż senny, ale halucynacje, które im się przytrafiły, są zgodne chociażby z ich głęboko zakorzenionymi wierzeniami religijnymi, stają się więc bardzo ważnym elementem budowania ich postrzegania świata - tłumaczy badaczka z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Wróćmy na chwilę do Egiptu. To właśnie w tym kraju badania przeprowadził uznawany za jednego najwybitniejszych specjalistów od paraliżu sennego na świecie dr Baland S. Jalal z Wydziału Psychologii na Uniwersytecie w Cambridge. W Egipcie powszechnie uważa się, że za paraliż senny odpowiadają duchy - dżiny. Wielu Egipcjan polewa się więc przed snem wodą i czyta Koran, bo wierzy, że to zapewni im bezpieczeństwo. Naukowiec twierdzi, że to właśnie interpretacja paraliżu sennego jako zjawiska nadprzyrodzonego i głęboko w umyśle zakorzeniony lęk przed nim doprowadziły w Egipcie do tego, że doświadcza go aż 44 proc. populacji kraju. Dla porównania - w Niemczech, gdzie porażenie jest interpretowane jako zjawisko psychologiczne i badani rzadziej zgłaszają lęk z nim związany, paraliżu sennego doświadcza 2,35 proc. populacji.
Wciąż słyszę, że coś sobie wymyślam
Grzegorz, szef kuchni pracujący dziś w Bristolu w Anglii, doświadczył paraliżu sennego po raz pierwszy, gdy miał 23 lata. To był 2008 rok. Jak wspomina, znalezienie wtedy wiarygodnych informacji po polsku było niemal niemożliwe. - To cały czas jest zaburzenie, o którym nikt nie mówi nawet w gronie znajomych, ale 15 lat temu nie było nawet szans, by dowiedzieć się czegoś na ten temat z internetu. Myślałem, że jestem chory psychicznie. Od najbliższych słyszałem i wciąż słyszę, że coś sobie wymyślam i mam przestać opowiadać głupoty. Nie ma sensu, żebym o tym opowiadał, bo nikt mi nie wierzy. Przez jakiś czas myślałem, żeby pójść do lekarza, ale w końcu się nie zdecydowałem, bo bałem się, że zostanę uznany za osobę chorą psychicznie - opowiada 38-latek.
W Polsce o paraliżu sennym wciąż mówi się publicznie bardzo mało. Dr Karolina Maria Hess z UJ martwi się konsekwencjami. - Na Zachodzie funkcjonuje szereg książek, dzięki którym to zaburzenie snu zostało spopularyzowane, ale w Polsce tego typu opracowań nie ma. Niestety, świadomość społeczna na ten temat od wielu lat stoi w miejscu, co rodzi szereg problemów. Osoby doświadczające paraliży sennych często nie mają pojęcia, co je spotkało, a przy tym nie mówią rodzinie i lekarzom o swoich widzeniach, bo boją się, że zostaną uznane za chore psychicznie. Zaczynają szukać informacji w internecie, ale nie wpisują w wyszukiwarkę terminu "paraliż senny", bo go nie znają. Opisują za to swoje halucynacje i dowiadują się, że spotkało je coś nadprzyrodzonego. Mamy poważny problem, ponieważ wiele osób niepotrzebnie się męczy, przez to, że nie wie, z czym ma do czynienia - mówi ekspertka.
Studenci rekordziści
Tymczasem sprawa wydaje się banalnie prosta, gdy już mamy wiedzę. Jak podkreśla w rozmowie z tvn24.pl neurolożka dr Aleksandra Wierzbicka, paraliż senny jest zbadanym medycznie zaburzeniem snu, którego częstą przyczyną jest nieodpowiednia higiena snu. Chodzi m.in. o:
- niedobór snu
- nieregularne pory kładzenia się spać
- nieregularne pory budzenia się
- drzemki w ciągu dnia
- nieodpowiednie światło w sypialni
- późną porę posiłków.
Czynnikami zwiększającymi ryzyko występowania paraliżu sennego są również zaburzenia psychiczne związane ze stresem i lękiem. Szacuje się, że nawet 76 proc. pacjentów ze zdiagnozowanym zespołem stresu pourazowego (PTSD) doświadczyło paraliżu sennego. Narażone są również osoby obciążone bezdechem sennym, nadciśnieniem tętniczym, chorobą Wilsona (polega na nadmiernym gromadzeniu się miedzi w organizmie), zespołem niespokojnych nóg.
Dr Paulina Wróbel-Knybel od marca 2018 roku do końca listopada 2019 roku prowadziła badania nad wybranymi grupami, by potwierdzić, czy stres, lęk i objawy PTSD mają rzeczywiście wpływ na występowanie porażeń przysennych. Badaniami objęto 4274 osoby (2598 studentów, 831 strażaków, 172 pielęgniarki i położne, 174 policjantów, 108 nauczycieli i 391 osób tworzących grupę mieszaną pod względem wykonywanego zawodu). Wszystkich uczestników, którym zapewniono anonimowość, poproszono o wypełnienie zestawu kwestionariuszy.
- Rekordzistami okazali się studenci, spośród których aż 33,14 procent doświadczyło przynajmniej jednego epizodu paraliżu sennego. Są grupą szczególnie narażoną z kilku powodów: prowadzą niezdrowy styl życia, ich sen jest nieregularny, a ponadto mają wysoki poziom stresu, szczególnie w okresie sesji egzaminacyjnych. Współczynnik był bardzo wysoki również wśród pielęgniarek i położnych (27,91 procent), u których, jak wynikało z naszych badań, poziom lęku, stresu i objawów PTSD był na wysokim poziomie, a ponadto ich tryb pracy jest zmianowy, co bardzo negatywnie odbija się na higienie snu - opowiada Wróbel-Knybel.
Psychiatrka przyznaje też, że wyniki badań przyniosły niespodziewany rezultat. - W grupie strażaków również zaobserwowaliśmy związek paraliżu przysennego z objawami lękowymi, stresem oraz PTSD, czego się spodziewaliśmy, ponieważ ich praca jest bardzo niebezpieczna. Zaskakujące jednak było, że te objawy były mniej nasilone, a rozpowszechnienie paraliżu przysennego było znacznie niższe (8,7 procent) - relacjonuje dr Wróbel-Knybel. - Przypuszczam, że wynika to z faktu, że ta grupa zawodowa ma znacznie więcej czasu na odbudowanie się zarówno fizyczne, jak i mentalne: po 24-godzinnym dyżurze przysługuje im 48 godzin odpoczynku, dzięki czemu łatwiej jest zachować równowagę psychiczną. Nie bez znaczenia może być również to, że zanim zostaną przyjęci do służby, przechodzą badania psychologiczne, sprawdzające, czy mogą wykonywać tak obciążającą pracę. To nasuwa wniosek, że są bardziej odporni na stres niż populacja ogólna - opowiada o eksperymencie psychiatrka.
Jak sobie pomóc? To proste
Dr Aleksandra Wierzbicka podkreśla, że chociaż paraliże senne są zwykle przerażającymi przeżyciami, to ich wyeliminowanie, w większości przypadków, nie jest trudne. - Obecny styl życia sprzyja atakom porażeń przysennych i rzeczywiście z roku na rok coraz więcej pacjentów zgłasza się do nas z tym zaburzeniem. Większość z nich doświadcza ich kilka razy w roku, raz na miesiąc, czasami kilka razy w miesiącu, bardzo rzadko częściej. Zaczynamy od zaleceń poprawy higieny snu, czyli przede wszystkim zwiększenia ilości snu do przynajmniej 7,5 godzin na dobę oraz spania w tych samych porach. Najczęściej zastosowanie tych zmian wystarczy, by znacząco zredukować występowanie epizodów - przekonuje neurolożka.
- Jeżeli jednak to nie pomaga, wprowadzamy leki przeciwdepresyjne, które hamują sen REM. Ustalane dawki są na bardzo niskim poziomie, dużo niższym niż przy zaburzeniach psychicznych, ale w przypadku paraliży sennych są wystarczające, by skutecznie wyeliminować ataki. Z tym zaburzeniem jesteśmy sobie w stanie stosunkowo łatwo poradzić, często jednak paraliże przysenne towarzyszą innym zaburzeniom, na przykład lękowym, a to wymaga już długotrwałej terapii - tłumaczy dr Wierzbicka.
Wspomniany dr Baland S. Jalal stworzył składającą się z kilku etapów terapię medytacyjno-relaksacyjną, która ma pomóc osobom doświadczającym paraliży sennych. Po pierwsze, pacjent musi uświadomić sobie, że dotknęło go zjawisko powszechne, które nie zagraża jego zdrowiu i życiu. Ponadto każdego dnia powinien ćwiczyć kierowanie swoich myśli na wybrane przez siebie pozytywne wspomnienie, np. odpoczynek nad morzem. W momencie ataku trzeba się na tym wspomnieniu skupić, korzystając przy tym ze wszystkich zmysłów, czyli w przypadku leżenia na plaży przypominać sobie nie tylko jej wygląd, ale również zapach bryzy morskiej, słony smak wody, szum fal.
Uczony z uniwersytetu w Cambridge uczula też pacjentów, by w żadnym wypadku nie walczyć z porażeniem ciała w trakcie epizodu, bo doprowadzi to do wydłużenia tego stanu i nasilenia lęku. Jego zdaniem najlepszym rozwiązaniem jest rozluźnienie się i spokojne czekanie na koniec paraliżu.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałabyś/chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc - zarówno dzieciom, jak i dorosłym.
Korzystałem z prac naukowych: 1. Denis, D., French, C. C., & Gregory, A. M. (2018). A systematic review of variables associated with sleep paralysis, Sleep Medicine Reviews; 2. Sharpless, B. A., & Barber, J. P. (2011). Lifetime prevalence rates of sleep paralysis: a systematic review. Sleep Medicine Reviews; 3. Jalal, B., & Hinton, D. E. (2013). Rates and characteristics of sleep paralysis in the general population of Denmark and Egypt. Culture, medicine, and psychiatry.
niedobór snu
nieregularne pory kładzenia się spać
nieregularne pory budzenia się
drzemki w ciągu dnia
nieodpowiednie światło w sypialni
późną porę posiłków.
Autorka/Autor: Jarosław Kocemba
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock