Rozmawiamy z Jarosławem Gowinem o rzeczach merytorycznych, ale te rzeczy merytoryczne mogą doprowadzić do tego, że drogi w Zjednoczonej Prawicy na trwałe się rozejdą – mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 w piątek prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Dodał, że "dość często" rozmawia z liderem Porozumienia.
Kluby PSL, Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, koła Polska 2050 i Polskie Sprawy, a także niektórzy przedstawiciele Porozumienia poparli kandydaturę Marcina Wiącka na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich. - Tak, podpisałem się pod tą kandydaturą – przyznał Jarosław Gowin. Przekonywał jednocześnie, że "nie jest to żadna wolta". Szef klubu PiS Ryszard Terlecki poinformował, że kandydatką PiS na RPO jest senator Lidia Staroń.
Najpierw kandydatura na RPO musi zyskać poparcie posłów, ale później musi ją także zaakceptować Senat. Będzie to już piąte podejście do wyboru następcy Adama Bodnara.
"Miano zjednoczenia nie będzie już możliwe do przypisywania do właśnie tego obozu"
Zapytany w "Faktach po Faktach" w piątek o to, czy będzie powrót do rozmów z Jarosławem Gowinem w sprawie zmian u władzy, prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz odpowiedział, że on tych rozmów nie przerwał, więc nie musi do nich wracać.
- Ja z Jarosławem Gowinem rozmawiam dość często. Rozmawialiśmy o Krajowym Planie Odbudowy, teraz rozmawiamy o Rzeczniku Praw Obywatelskich, rozmawiamy również o podatkach, które chce wprowadzić pan premier Morawiecki – mówił Kosiniak-Kamysz. Dodał, że w niektórych kwestiach mają "wspólnotę poglądów z Jarosławem Gowinem".
Zapewnił, że rozmawiają o "rzeczach merytorycznych". - Ale te rzeczy merytoryczne mogą doprowadzić do tego, że drogi w Zjednoczonej Prawicy na trwałe się rozejdą i miano zjednoczenia nie będzie już możliwe do przypisywania właśnie do tego obozu, który jeszcze rządzi – stwierdził.
- To jest coś złego, że ludzie ze sobą rozmawiają? Wpadliśmy w taką patologię w polityce, że rozmowa dzisiaj to jest coś po prostu nagannego, a polityka jest dialogiem, a nie monologiem – dodał Kosiniak-Kamysz.
Przypomniał, że wcześniej Gowin wspólnie z opozycją był przeciwny zniesieniu limitu 30-krotności składek na ZUS w poprzedniej kadencji. - Te doświadczenia w zatrzymaniu głupot już mamy, chciałbym, żeby one były bardziej kreacją pozytywnych zdarzeń, a nie tylko zatrzymywaniem głupot – mówił gość TVN24.
"To jest taka gruba kreska, którą odkreślamy te animozje wzajemne"
Na pytanie, czy mamy teraz w Polsce rząd mniejszościowy, odpowiedział, że "na pewno nie mamy stabilnego poparcia dla wszystkich pomysłów rządzących".
Ocenił, że "czymś niezwykłym" jest to, że udało się zjednoczyć opozycję oraz parlamentarzystów Porozumienia w sprawie jednej kandydatury na RPO.
- Po tych ostatnich doświadczeniach z Funduszem Odbudowy i czasami tymi mocnymi kuksańcami pomiędzy partiami opozycyjnymi to jest to na pewno szansa na pójście do przodu. Uważam, że to jest taka gruba kreska, którą odkreślamy te animozje wzajemne, które wynikały z braku solidarności przy Funduszu Odbudowy i idziemy do przodu – mówił Kosiniak-Kamysz.
"Takie rozmowy są przed nami"
Prezes PSL komentował też wybór Karola Nawrockiego, który został w piątek powołany przez Sejm na stanowisko prezesa Instytutu Pamięci Narodowej większością 248 głosów. "Za" byli wszyscy biorący udział w głosowaniu posłowie koalicji rządzącej oraz Konfederacji. Nawrocki zdobył poparcie także 3 posłów Kukiz'15, 1 członka koła Polskie Sprawy oraz dwójki posłów niezrzeszonych. Przeciw głosowały KO, Lewica, koło Polska 2050, a także większość posłów KP-PSL, z wyjątkiem trzech posłów: Marka Sawickiego, Piotra Zgorzelskiego oraz Jacka Tomczaka, którzy poparli kandydaturę Nawrockiego.
Kosiniak-Kamysz zapytany, czy były prowadzone rozmowy dotyczące ewentualnego poparcia opozycji dla Nawrockiego w zamian za poparcie prof. Wiącka na kandydata na RPO, odpowiedział, że on by "takich rozmów nie wykluczył, ale one są przed nami". - Kluczowy jest Senat – powiedział. - Tu bez poważnych rozmów ze strony PiS-u na temat i Rzecznika Praw Obywatelskich i szefa IPN to żadna kandydatura nie uzyska akceptacji. PiS musi zrozumieć jedno, że nie ma monopolu w tej kadencji na władzę, nie ma monopolu na Senat i oczekujemy poważnego potraktowania naszego kandydata na Rzecznika Praw Obywatelskich – dodał.
Mówiąc o głosach "za" ze strony trzech posłów jego ugrupowania, stwierdził, że to dzisiejsze głosowanie to "było bardziej osobiste poparcie". - Decyzja polityczna, która będzie bardzo ważna przed nami, przed naszym klubem, w trakcie posiedzenia Senatu, bo to jest finał tego. Teraz nie podejmowaliśmy decyzji politycznej, znakomita większość klubu głosowała przeciwko – stwierdził.
"Moim zdaniem tu nie należy mieć wątpliwości"
Władysław Kosiniak-Kamysz skomentował też słowa ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, który powiedział, że to opozycja odpowiada za zablokowanie wyborów kopertowych i to ona powinna odpowiadać w tej sprawie przed Trybunałem Stanu, a nie premier. - Jeżeli rządzący chcieliby postępować fair wobec naszych rodaków, wobec obywateli Rzeczypospolitej, wobec ich bezpieczeństwa, to w momencie niekontrolowanego rozprzestrzeniania się choroby zakaźnej wprowadziliby stan klęski żywiołowej – ocenił lider ludowców.
- Jeżeli tego nie uczynili, działali niezgodnie z interesem obywateli. Działali na szkodę ich bezpieczeństwa, zdrowa i życia. Nie podjęli stosownych działań. Działali również niezgodnie z prawem, bo nie przyjęli ustawy, która dawała możliwość przeprowadzenia wyborów kopertowych, a podejmowali decyzje tak, jakby ta ustawa obowiązywała – mówił.
Stwierdził, że "rządy PiS należy rozliczyć", a jako pomysł na to podał powołanie Komisji Prawa i Sprawiedliwości. - Miałaby dotyczyć całych lat rządów PiS – doprecyzował.
Dodał, że gdyby doszło do zmiany władzy, zagłosowałby za wnioskiem dotyczącym postawienia premiera Mateusza Morawieckiego przed Trybunałem Stanu. - To się zdarza po raz pierwszy w historii, żeby urzędujący premier miał skierowany do prokuratury wniosek z Najwyższej Izby Kontroli o złamanie ustaw, złamanie zasad demokratycznego państwa prawa. Moim zdaniem tu nie należy mieć wątpliwości – ocenił.
"Takie sytuacje jak pandemia koronawirusa mogą się powtarzać"
Gość TVN24 przyznał również, że należałoby opublikować raport w sprawie reakcji rządu na pandemię w Polsce. Jako powody podał "zaniedbania i niepodjęte decyzje, jak brak wprowadzenia stanu klęski żywiołowej", ale również "brak przygotowania państwa polskiego na moment jakiejkolwiek pandemii". - My nie mieliśmy planów pandemicznych, a jeżeli one były, to dlaczego nie zostały wdrożone? – pytał Kosiniak-Kamysz.
- Polityka, szczególnie w czasie pandemii, powinna być oparta o fakty i o dowody, tak jak medycyna – ocenił. - Nie może się kierować prognozą społeczną, tylko aktualnymi danymi – dodał.
Stwierdził, że taki raport "miałby swoją gigantyczną skuteczność nie po to, żeby komuś dokuczyć". - To nawet nie chodzi o personalia, tylko o to, że takie sytuacje jak pandemia, czy jakiś rodzaj wojny biologicznej, czy katastrof biologicznych, w najbliższych latach niestety według wielu perspektyw mogą się powtarzać i na te sytuacje musimy być przygotowani – powiedział. - To ma cel taki oddający prawdę, ale też cel przygotowanie na przyszłość – mówił lider PSL.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24