Stan wyjątkowy obowiązuje od 2 września w części województw podlaskiego i lubelskiego. Prezydencki minister Andrzej Dera odpowiadał w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 na pytanie, dlaczego Andrzej Duda osobiście nie wytłumaczył decyzji w tej sprawie. Wskazywał, że przyczyny wprowadzenia stanu wyjątkowego zostały ogłoszone publicznie przez rząd, a "prezydent musiałby mówić to samo".
Prezydent Andrzej Duda wydał 2 września rozporządzenie o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w przygranicznym pasie z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego. Z takim wnioskiem zwrócił się do niego rząd. Rozporządzenie zostało tego samego dnia opublikowane w Dzienniku Ustaw i weszło w życie z dniem ogłoszenia. 6 września decyzję tę zaakceptował Sejm.
Andrzej Dera: w sprawie stanu wyjątkowego prezydent musiałby mówić to samo co rząd
Więcej o okolicznościach podjęcia decyzji prezydenta mówił w środę w "Rozmowie Piaseckiego" minister w jego kancelarii, Andrzej Dera. - Wszystko to się odbyło zgodnie z przepisami, prezydent zaakceptował go (stan wyjątkowy - red.), przesłał do parlamentu, parlament w ostatni poniedziałek zaakceptował wprowadzenie stanu wyjątkowego - zapewniał.
Na pytanie, dlaczego prezydent sam nie oznajmił i nie uargumentował swojej decyzji w tej sprawie, a zrobił to ustami swojego rzecznika, Dera odparł, że "sens wprowadzenia stanu wyjątkowego przedstawił rząd".
- Rząd wytłumaczył obywatelom, w tym momencie prezydent akceptuje lub nie akceptuje tego. W momencie, gdyby nie zaakceptował, to podejrzewam, że wtedy byłoby wystąpienie prezydenta i by powiedział, dlaczego tego nie akceptuje - mówił prezydencki minister.
Wskazywał, że za decyzją prezydenta stały "te same argumenty", które przytaczał rząd. - Rząd mówi, dlaczego chce wprowadzić stan wyjątkowy, tu nie trzeba już w tym momencie kalki, powtarzania tego. Przyczyny wprowadzenia stanu wyjątkowego zostały ogłoszone publicznie, prezydent musiałby mówić to samo - stwierdził Dera.
Dera: prezydent odbył konsultacje w sprawie wprowadzenia stanu wyjątkowego
Był też pytany, dlaczego Andrzej Duda nie zwołał w tej sprawie Rady Gabinetowej lub też Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
- Sprawa wprowadzenia stanu wyjątkowego była konsultowana przez pana prezydenta. Były spotkania, w których uczestniczyli wszyscy ci, którzy są odpowiedzialni za bezpieczeństwo naszego kraju - przekonywał gość TVN24.
Andrzej Dera o decyzji Komisji Europejskiej
Andrzej Dera odniósł się także do tego, że Komisja Europejska zwróciła się do unijnego Trybunału Sprawiedliwości o nałożenie kar finansowych na Polskę. Chodzi o niezastosowanie się do orzeczenia Trybunału, który w lipcu nakazał zawieszenie funkcjonowania tak zwanej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Komisja zdecydowała również o wszczęciu nowego postępowania wobec Polski.
Powiedział, że "nie patrzy na to jak na wojnę, tylko jak na poważny spór dotyczący tego, jak ma funkcjonować Unia Europejska, co chce zrobić, na podstawie jakich przepisów prawa i jak próbuje sobie podporządkować dziedziny, które nie są zapisane w traktacie".
- Chcielibyśmy, żeby Polska była traktowana w podobny sposób jak inne państwa, a nie żeby z przyczyn ideologicznych, przyczyn politycznych Polskę traktować inaczej, a takie jest odczucie w tej chwili, że niestety tak się dzieje – dodał.
Pytany, czy polski rząd postawi Komisję Europejską pod ścianą, odparł: - My nie będziemy stawiać pod ścianą Komisji Europejskiej.
- Nie chcemy wojny z Komisją Europejską, ale też musimy pokazać i pokazujemy, że chcemy być traktowani tak jak wszyscy inni, nie damy sobą pomiatać w Unii Europejskiej – powiedział Dera.
Dera o Izbie Dyscyplinarnej: tam się zrobił lekki bałagan
Odnosząc się do funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej, powiedział, że "mamy zapowiedź rządu, która wychodzi naprzeciw temu, czego oczekuje Komisja Europejska, że są przygotowywane zmiany".
Pytany, dlaczego w tej sprawie nie ma jeszcze złożonego projektu ustawy albo przez prezydenta, albo przez rząd, Dera odparł, że przygotowywanie zmian do przepisów prawa trwa. - Trzeba to zrobić mądrze i dobrze (…) Trzeba pouzgadniać, porobić rzeczy tak, żeby to było akceptowalne – dodał.
Prezydencki minister pytany, czy jest entuzjastą działania Izby Dyscyplinarnej w tym kształcie, w jakim funkcjonuje przez ostatnie lata, powiedział, że "bezwzględnie postępowania dyscyplinarne muszą istnieć". Dodał, że nie wyobraża sobie, żeby jakaś grupa zawodowa, tak jak w przypadku sędziów, była pozbawiona sądownictwa dyscyplinarnego.
Pytany, dlaczego prominentni politycy obozu władzy mówią o swoim rozczarowaniu działaniem Izby Dyscyplinarnej, prezydencki minister powiedział, że "ten model pokazał, że nie do końca jest to sprawny model". - Te procedury powinny być moim zdaniem szybsze, bardziej czytelne. Tam się zrobił, krótko mówiąc, lekki bałagan – ocenił. Dodał, że "nie funkcjonuje to wszystko tak jak powinno".
Na pytanie, czy będzie prezydencki projekt ustawy w sprawie Izby Dyscyplinarnej, odparł: - Zobaczymy w momencie, kiedy zostanie złożony. Dodał, że rząd zapowiadał, że jest przygotowywany projekt. - Są ustalenia pewne, nie będę tego ogłaszał w telewizji – powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24