Decyzja prokuratury o śledztwie w sprawie Małgorzaty Manowskiej daje mi poczucie, że państwo polskie działa tak, jak powinno - powiedział w TVN24 Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, sędzia Trybunału Stanu. Dodał, że ma "dwie hipotezy" dotyczące tego, dlaczego Manowska nie zwołuje posiedzenia Trybunału Stanu, co jest przedmiotem sprawy i podstawą zarzutów o obstrukcję ze strony sędziów. Gość "Rozmowy Piaseckiego" mówił też o wycofaniu przez premiera Donalda Tuska kontrasygnaty pod podpisem prezydenta, uznając, że to "karkołomna koncepcja".
Prokuratura Krajowa wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez Małgorzatę Manowską, przewodniczącą Trybunału Stanu i pierwszą prezes Sądu Najwyższego. Chodzi o niezwołanie posiedzenia pełnego składu Trybunału w terminie wynikającym z przepisów - wyjaśniła prokuratura. Stało się to po zawiadomieniu sędziów TS.
Jednym z zawiadamiających był mecenas Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, sędzia Trybunału Stanu. We wtorek był gościem "Rozmowy Piaseckiego" w TVN24.
Pytany, czy decyzja prokuratury daje mu satysfakcję, odparł: - Daje mi poczucie, że polskie państwo działa tak, jak powinno wtedy, kiedy funkcjonariusz publiczny nie przestrzega prawa.
Zapewniał, że wniosek o zwołanie posiedzenia był pełny, zawierał ustalony porządek obrad i "wszystko było tak, jak wymaga tego regulamin i ustawa o Trybunale Stanu". - Wniosek, który złożyliśmy, jest formalnie prawidłowy, dlatego że - po pierwsze - pochodził od osób uprawnionych, a po drugie - liczba osób, które się podpisały, to była liczba wystarczająca. Po trzecie - był projekt porządku obrad. Co jest istotne, nie ma przepisu, który obliguje nas do tego, abyśmy sporządzali uzasadnienie - zaznaczył.
CZYTAJ WIĘCEJ: Jest śledztwo w sprawie pierwszej prezes Sądu Najwyższego
Rosati: mam dwie hipotezy
Powiedział, że ma "dwie hipotezy" dotyczące tego, dlaczego Manowska odmawia zwołania posiedzenia. - Jedna to jest taka, że z przyczyn absolutnie dla mnie kompletnie niezrozumiałych ktoś postanowił postawić na swoim. Tutaj oczywiście myślę o pani Manowskiej. To jest jakieś takie siłowanie się, próba pokazania, kto jest osobą wiodącą - mówił Rosati.
- A druga sprawa, która moim zdaniem pobrzmiewa, biorąc pod uwagę dotychczasowe wypowiedzi i działania pani Manowskiej, to jest rozpaczliwa próba zachowania posiadanych kompetencji - dodał.
Jak powiedział mecenas "pani Manowska dzisiaj ma doskonały moment, żeby zwołać to posiedzenie i trzymać kciuki, że być może to wpłynie na ocenę jej postępowania w kontekście postępowania prowadzonego przez prokuraturę".
Rosati: poczucie braków konkretu i "niepoważna" propozycja "czynnego żalu"
Rosati - mówiąc też o spotkaniu przedstawicieli środowiska prawniczego z premierem i ministrem sprawiedliwości w sprawie przywracania praworządności - zaprezentowane przez nich założenia do projektu dotyczącego sędziów powołanych po 2018 r. ocenił jako koncepcję. Zwrócił uwagę, że na razie nie ma projektu ustawy.
- Budzi to we mnie takie poczucie niedosytu i budzi to we mnie poczucie braku konkretów. My w świecie prawniczym lubimy konkrety. To spotkanie to był moment potwierdzenia tego, że patrzymy wszyscy w tym samym kierunku. Tylko my w tym samym kierunku patrzymy od sześciu, siedmiu lat - stwierdził.
W sprawie statusu sędziów powołanych przez upolitycznioną KRS zwrócił uwagę, że w Polsce, "żeby sprawować zaszczytny urząd sędziego, trzeba legitymować się taką bardzo ważną przesłanką ustawową - to nieskazitelny charakter". - Osoba pełniąca urząd sędziego musi mieć nieskazitelny charakter. (...) Udział w procedurach niekonstytucyjnych nie pozwala na zachowanie nieskazitelnego charakteru - powiedział Rosati.
- Oczekuję wyjaśnienia, jak będzie wyglądała sytuacja, jeżeli chodzi o nieskazitelny charakter osób, które brały udział w nielegalnej procedurze - dodał.
Jednocześnie Rosati dopytywany o propozycję wprowadzenia instytucji "czynnego żalu" ocenił, że jest ona "kompletnie niepoważna". - Nie można upokarzać ludzi bez względu na to, co zrobili. To jest coś, co się nie mieści w kanonach XXI wieku. Patrząc z perspektywy natury adwokackiej, absolutnie nie wyobrażam sobie, aby ktoś był zmuszany do jakiegoś czynnego żalu - powiedział Rosati.
Rosati o wycofaniu kontrasygnaty: koncepcja mocno karkołomna
Rosati mówił też o wycofaniu przez premiera Donalda Tuska kontrasygnaty, której - jak sam mówił - błędnie udzielił. - Konstytucja nie przewiduje takiej możliwości. To znaczy konstytucja o kontrasygnacie mówi tylko tyle, że premier, kiedy tę kontrasygnatę daje, to bierze odpowiedzialność polityczną za akt prezydenta - wyjaśnił mecenas.
- Ta koncepcja z artykułem 54 prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (na który powołał się premier - red.) jest mocno karkołomna - ocenił.
Zdaniem Rosatiego "w tych okolicznościach sięganie po takie rozwiązanie może być uznane za opcję atomową". - A zawsze trzeba szukać rozwiązań proporcjonalnych do sytuacji, którą chcemy obronić albo którą chcemy w jakikolwiek sposób zakończyć - dodał.
Rosati: w aktach jawnych nie ma żadnych tajemnic państwowych
Rosati odniósł się też do sprawy Pawła Rubcowa, oficera GRU podającego się za hiszpańskiego dziennikarza, który przed opuszczeniem Polski w ramach wymiany więźniów między Zachodem a Rosją otrzymał dostęp do materiałów ze śledztwa.
- Miał prawo (do wglądu do akt - red.) i skorzystał. Pamiętajmy, że jest prawo do obrony. Mamy prawo znać materiały i dowody, które zostały przeciwko nam zebrane - wskazywał mecenas.
- Ale odczarujmy jedną rzecz. W aktach jawnych jest to, co dotyczy działalności osoby, przeciwko której toczy się postępowanie. Tam nie ma żadnych tajemnic państwowych. Proponuję ochłodzić tę dyskusję - dodał.
Źródło: TVN24, PAP