- Wyobrazić sobie mogę wszystko, ale fiasko szczytu byłoby bardzo niekorzystne dla Unii - powiedział w "Faktach po Faktach" szef MSZ Radosław Sikorski. Jego zdaniem brak porozumienia przez kłótnię o "parę miliardów euro byłby nieodpowiedzialny". Sikorski dodał, że w Brukseli trzeba negocjować, "zachowując życzliwość" dla krajów, które wpłacają do UE najwięcej.
Zapytany o kilkukrotne przekładanie rozpoczęcia szczytu przez przewodniczącego Rady Europejskie, Sikorski uznał, że "to może być dobra wiadomość". - Herman Van Rompuy próbuje wypracować kompromisową propozycję po to, by - gdy szczyt się zacznie - położyć ją na stół - przewidywał szef polskiej dyplomacji.
Polska "chce zyskać, a nie wpłacać"
Jego zdaniem lepiej by było, gdyby w czasie brukselskiego szczytu "Rada Europejska przegłosowała rozwiązanie zaproponowane przez jej przewodniczącego", a nie negocjowała przy stole z 27 krajami na raz.
Sikorski przypomniał, że Polska stoi "w pozycji państwa, które chce uzyskać, a nie wpłacać". - Pamiętajmy, że Unia w zeszłym roku nie zanotowała wzrostu gospodarczego. Mamy silną presję państw-płatników netto. - Wiemy, że po raz pierwszy w historii UE ten budżet będzie mniejszy od poprzedniego - uczulał.
Ostatni budżet, w którym Polska więcej zyska?
Jednocześnie uznał, że jeżeli premierowi Donaldowi Tuskowi uda się wrócić do Warszawy "z większą działką" dla Polski przy "mniejszym budżecie i większym zadłużeniu" Unii, będzie to "wielki sukces naszego kraju".
- Powinniśmy zachować życzliwość dla krajów, które wpłacają, bo to może ostatni budżet, w którym dostaniemy więcej niż wpłacimy - zaznaczył.
Sikorski powiedział, że "nie wolno mu spekulować o taktyce negocjacyjnej" polskiej delegacji, ale jego zdaniem wywiezienie z Brukseli kwoty mniejszej niż 300 mld euro Polsce "nie grozi". W związku z tym stwierdził, że nagłe stwierdzenie Jarosława Kaczyńskiego o tym, że Polska powinna wyjąć z UE 470 mld zł jest "niepoważne". - On (Kaczyński - red.) mógł przekonać swojego sojusznika w PE (Davida Camerona - red.) do zmian i to mu się nie udało. Licytowanie kosmicznymi liczbami tego faktu teraz nie zmieni - podsumował Sikorski.
Szef MSZ przypomniał, że mówiąc o budżecie UE "trzeba pamiętać o proporcjach". - To będzie poniżej 1 proc. PKB Unii - stwierdził. Dodał równocześnie, że w tej chwili toczy się spór o 30 mld euro, "a więc promile tej kwoty".
- UE kosztuje brytyjskiego podatnika netto ok. 150 funtów rocznie. Sam brytyjski rząd twierdzi, że korzystanie z wolnego rynku to korzyści 1-3 tys. funtów. (...) Trzeba jednak pamiętać, że mówimy o realnych pieniądzach, realnych wpłatach. To nie jest teatr - zwrócił uwagę.
Parlament Europejski będzie wetował?
Zdaniem Sikorskiego, jeżeli budżet będzie zawierał wysokie cięcia, to ostatnie zdanie w jego kwestii przypadnie Parlamentowi Europejskiemu. Ta instytucja zapowiedziała, że "mało ambitnego budżetu" nie zaakceptuje. Dlatego szef polskiej dyplomacji "oczekuje" wystąpienia Martina Schulza - jego przewodniczącego.
- Sytuacja w Europie jest nadal "krucha" i dobry budżet Wspólnoty to będzie "pozytywny sygnał wysłany rynkom". (...) Wyobrazić sobie mogę wszystko, ale fiasko szczytu byłoby "bardzo niekorzystne" dla Unii - zakończył szef polskiej dyplomacji.
Autor: adso//kdj / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24