Wielu ludzi, dotychczas biernych politycznie, ma dzisiaj czas i przygląda się światu. Wiarygodność liderów może znacząco spaść - mówił w TVN24 psycholog Jacek Santorski. Komentował zgromadzenie polityków PiS podczas obchodów 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej oraz wizytę prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego na cmentarzu, zamkniętym w tym czasie dla innych obywateli.
W czasie zakazu zgromadzeń przedstawiciele rządu 10 kwietnia pojawili się na uroczystościach rocznicy katastrofy smoleńskiej. Zgromadzenie to nazwano "realizowaniem obowiązków służbowych". Dzień później Polacy, którzy sami nie w każdym przypadku mogą odwiedzić bliskich na cmentarzach, zobaczyli w mediach zdjęcia prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego, który na warszawskie Powązki wjechał limuzyną.
Takie zachowania mogą "boleć i wkurzać"
Odnosząc się do tych wydarzeń, psycholog Jacek Santorski tłumaczył we "Wstajesz i weekend" w TVN24, że w psychologii biznesu coraz większą wagę odgrywa tak zwane autentyczne przywództwo. - Żeby pozwolić sobie być sobą w roli lidera, trzeba być kimś. "Być kimś" to między innymi oznacza, żeby być spójnym. Ludzie podświadomie rozliczają z tego, czy ich władza jest zadekretowana, czy wynika z ich charakteru - tłumaczył. Dodał przy tym, że "brak spójności jest dostrzegany przez wszystkich".
Santorski podkreślił, że jeśli przechodzimy z biznesu, firmy do polityki, to w tym momencie zaczyna działać zjawisko racjonalizacji. - Możemy sobie racjonalizować, mając wstępne założenie, że przywódca ma swoje racje i powody, że może on miał prawo tak zrobić - wyjaśnił.
- Bardzo wielu ludzi, dotychczas biernych i obojętnych politycznie, ma dzisiaj czas i przygląda się światu. W związku z tym wiarygodność i notowania takich liderów mogą znacząco spaść. Z drugiej strony ich wyznawcy sobie to zracjonalizują - tłumaczył gość TVN24.
Santorski powiedział, że takie zachowania mogą "i boleć, i wkurzać". - Jest to pewnie nikomu niepotrzebne, zwłaszcza w tej sytuacji i w tych warunkach - dodał.
"Potrzeba wyjścia jest nam biologicznie, psychologicznie i duchowo potrzebna"
Psycholog mówił dalej - w kontekście obostrzeń związanych z rozprzestrzenianiem się koronawirusa - o zjawisku tak zwanej gorączki kabinowej. Wytłumaczył, że polega ona na tym, że osoby nagle odizolowane od świata, gdy przebywają dłużej ze sobą, popadają właśnie w taki stan.
- Tam są elementy irytacji, letargu, rzeczywistego podniesienia temperatury ciała. Jest to badane przez naukowców, okazuje się, że ludzie różnie na to reagują, mają na to różną odporność - powiedział.
- Podstawowa wskazówka wyzwolenia z tego zaburzenia to doprowadzenie, aby ktoś mógł wyjść na zewnątrz - powiedział. - Ta potrzeba wyjścia jest nam biologicznie, psychologicznie i duchowo potrzebna - zaznaczył. W związku z tym, jak mówił Santorski, potrzebne jest stałe objaśnianie zarządzonych obostrzeń. - Może się okazać, że jeżeli umiem tak wyjść z domu, żeby ominąć wszystkie możliwości spotkania innych ludzi, to być może sam na własną odpowiedzialność mógłbym ten spacer zrobić - powiedział gość TVN24.
Źródło: TVN24