Przesmyk suwalski to jedyna lądowa droga łącząca Litwę, Łotwę i Estonię z pozostałymi państwami NATO. Granica polsko-litewska liczy 104 kilometry, ale w linii prostej między jej skrajnymi punktami jest około 65 kilometrów. Na tej szerokości przez granicę wiedzie kilkanaście szlaków drogowych, w tym dwa o statusie dróg krajowych, linia kolejowa i linia wysokiego napięcia. Intensywny ruch panuje także w przestrzeni powietrznej nad przesmykiem.
Sojusz Północnoatlantycki, czyli NATO powstał na mocy traktatu waszyngtońskiego z 1949 roku. Po zakończeniu zimnej wojny przystępowały do niego kolejne państwa dawnego Układu Warszawskiego, czyli bloku wschodniego. W 1999 roku członkami NATO zostały Polska, Czechy i Węgry. W 2004 roku przystąpiło siedem kolejnych państw, tym trzy kraje bałtyckie: Litwa, Łotwa i Estonia. W tym samym roku i Polska, i Litwa stały się członkami Unii Europejskiej.
Jedyne połączenie lądowe między Litwą a Polską, a tym samym między państwami bałtyckimi a pozostałymi członkami NATO i UE to granica polsko-litewska. Liczy ona około 104 kilometrów. Na północny zachód od niej znajduje się obwód kaliningradzki, rosyjska eksklawa nad Bałtykiem, na południowy wschód – Białoruś, która wraz z Rosją tworzy obecnie tak zwane Państwo Związkowe, a pod względem wojskowym jest coraz bardziej związana z Zachodnim Okręgiem Wojskowym Rosji. Ostatnio udostępniła Moskwie swoje terytorium do dokonania agresji przeciwko Ukrainie.
Największym miastem przy granicy polsko-litewskiej są Suwałki, liczące niecałe 70 tysięcy mieszkańców. Granica biegnie łukiem wygiętym na północny wschód. Między stykiem granic Polski, Rosji i Litwy a trójstykiem polsko-litewsko-białoruskim w linii prostej jest około 65 kilometrów.
Ruch lotniczy nad przesmykiem suwalskim
Ten pas ma strategiczne znaczenie przede wszystkim dla ruchu lądowego, ale w ostatnich miesiącach wzrosła jego rola także dla pasażerskiego ruchu lotniczego. Odkąd 24 lutego Rosja zaatakowała Ukrainę, nad tym ostatnim państwem nie latają samoloty cywilne. Już wcześniej, w maju 2021 roku większość linii pasażerskich zaczęła omijać Białoruś. Stało się to po tym, jak reżim Alaksandra Łukaszenki zmusił do lądowania w Mińsku pasażerski samolot, na pokładzie którego znajdował się opozycyjny dziennikarz Raman Pratasiewicz i jego partnerka Sofia Sapiega.
Od tego czasu nad przesmykiem suwalskim odbywają się rejsy łączące państwa bałtyckie lub Finlandię na przykład z Grecją, Turcją lub Egiptem, popularnymi kierunkami turystycznymi. Przez granicę polsko-litewską, omijając obwód kaliningradzki, wiodą też trasy lotnicze łączące Wilno z zachodnią Europą.
Pod Suwałkami, w rejonie Szypliszek, znajduje się także wojskowy radar dalekiego zasięgu. Należy do sieci posterunków radiolokacyjnych, które są rozstawione wzdłuż granic państw wschodniej flanki NATO, w tym Polski.
Przez przesmyk suwalski biegnie LitPol Link, czyli jedyne połączenie elektroenergetyczne między państwami bałtyckimi a Polską i resztą UE i NATO.
Przesmyk suwalski - kolej
Największe znaczenie przesmyk suwalski ma jednak w transporcie lądowym – zarówno drogowym, jak i kolejowym. Przez granicę biegnie jedna linia kolejowa. Jest ona jednotorowa i niezelektryfikowana. Po polskiej stronie graniczną stacją są Trakiszki, po litewskiej – Szostaków (lit. Šeštokai). Po litewskiej stronie bez przesiadki, po torach o standardowym rozstawie, można dojechać do Kowna, potem trzeba się przesiąść na inny pociąg. Na całej długości kolei litewskich 115 kilometrów torów jest w rozstawie standardowym, stosowanym na przykład w Polsce. Prawie 1800 kilometrów to tory w rozstawie rosyjskim.
Po polskiej stronie granicy ze stacji Trakiszki można dojechać do Suwałk. Stamtąd szlak wiedzie albo do Białegostoku przez Augustów i Sokółkę po jednotorowej, niezelektryfikowanej linii, albo na Mazury, do Olecka, również po jednym torze i bez trakcji elektrycznej. Ta linia od ponad dekady nie jest wykorzystywana w ruchu pasażerskim. Jeżdżą nią tylko pociągi towarowe.
Przesmyk suwalski - drogi
Jeśli chodzi o transport drogowy, to przez przesmyk suwalski biegnie kilkanaście szlaków. Tylko dwa z nich po polskiej stronie mają status dróg krajowych. Wiodą one na Litwę przez Budzisko (droga krajowa numer 8) i Ogrodniki (droga krajowa numer 16). Obie drogi wprawdzie rozszerzają się w pobliżu granicy, ale przez większość swego biegu na Suwalszczyźnie są po prostu szosami z jedną jezdnią i dwoma pasami ruchu – po jednym w każdym kierunku.
Taka szerokość jezdni bierze się po prostu z ukształtowania terenu. Drogi wiodą bowiem między pagórkami i jeziorami, raz po raz napotykając na wąskie przesmyki. Gdyby NATO musiało szybko przerzucić wojska przez granicę, nie byłoby łatwo. Z drugiej strony – jak przed laty tłumaczył niżej podpisanemu jeden z polskich emerytowanych generałów – nie jest to także teren, który ułatwiałby natarcie Rosjanom, gdyby chcieli tam wkroczyć, szczególnie po litewskiej stronie granicy.
Prócz wymienionych dwóch dróg krajowych przez granicę polsko-litewską wiedzie kilkanaście dróg lokalnych. Na dziesięciu z nich polska Straż Graniczna jest gotowa w razie potrzeby przywrócić kontrolę graniczną, zniesioną po tym, jak pod koniec 2007 roku i Polska, i Litwa znalazły się w strefie Schengen. To już drogi o ograniczonej przydatności z wojskowego punktu widzenia. Niejednokrotnie po jednej stronie granicy jest asfalt, po drugiej – droga szutrowa. Prawie wszędzie znajdują się znaki wskazujące na ograniczenie dopuszczalnej masy całkowitej pojazdów do 8, 10 lub 20 ton. Co to znaczy z wojskowego punktu widzenia? Masa całkowita kołowego transportera opancerzonego Rosomak przekracza 20 ton, posowieckich czołgów Wojska Polskiego T-72 i PT-91 Twardy – wynosi poniżej 50 ton, a czołgów zachodnich, np. najnowszych wersji Leoparda 2 lub M1A2 Abrams – powyżej 60 ton.
Wojsko Polskie i siły NATO w pobliżu przesmyku suwalskiego
Po polskiej stronie najbliżej granicy z Litwą znajduje się garnizon w Suwałkach, gdzie stacjonuje 14. Pułk Przeciwpancerny. Podstawową bronią jednostki są jednak samobieżne wyrzutnie przeciwpancernych pocisków kierowanych 9P133 Malutka na podwoziu BRDM-2. To konstrukcja sowiecka pamiętająca jeszcze lata 60. XX wieku. Z powodu starzenia się sprzętu i braku nowego suwalska jednostka w 2010 roku została zredukowana do poziomu dywizjonu (dla porównania w oddalonym o 90 kilometrów Węgorzewie stacjonuje pułk złożony z czterech dywizjonów artylerii). Jednak w 2019 roku szef MON Mariusz Błaszczak, który podkreśla, że jego priorytetem jest odbudowa jednostek na wschodzie kraju, podpisał decyzję przeformowującą dywizjon z powrotem w pułk. W planach wojska jest zakup dla suwalskiej jednostki kilkudziesięciu niszczycieli czołgów, ale umowa nie została do tej pory podpisana. W 2020 roku żołnierze z Suwałk otrzymali wyrzutnie przeciwpancernych pocisków kierowanych Spike-LR.
90 kilometrów na południowy zachód od Suwałk, na poligonie koło Orzysza stacjonuje z kolei batalionowa grupa bojowa NATO, która na co dzień współpracuje z 15. Brygadą Zmechanizowaną w Giżycku. Grupa bojowa NATO liczy nieco ponad tysiąc żołnierzy, w tym prawie 800 Amerykanów. W skład jednostki wchodzą też Brytyjczycy (kompania rozpoznawcza), Rumuni (bateria przeciwlotnicza) i Chorwaci (w przeszłości bateria artylerii rakietowej, obecnie kilku oficerów w sztabie). Podstawą grupy bojowej jest batalion amerykańskiej piechoty zmotoryzowanej na kołowych transporterach opancerzonych Stryker.
To pojazdy stosunkowo lekko opancerzone i uzbrojone, za to szybkie. Batalionowa grupa bojowa NATO jest więc jednostką, która może w krótkim czasie zareagować na zagrożenie, na przykład na przesmyku suwalskim, dokąd ma ponad godzinę drogi.
Przed Suwałkami była Fulda
Samo pojęcie "przesmyk suwalski" zostało spopularyzowane przez generała broni Bena Hodgesa, który w latach 2014-18 dowodził amerykańskimi siłami lądowymi w Europie. Angielska wersja, czyli "Suwałki gap", jest nawiązaniem do terminu "Fulda gap", który funkcjonował w czasie zimnej wojny. Określano w ten sposób dwa korytarze nizin, przez które wiodła najkrótsza droga z NRD w kierunku Frankfurtu nad Menem i Zagłębia Ruhry, gdzie wojska Układu Warszawskiego mogły starać się o uchwycenie przeprawy przez Ren.
Dlatego w rejonie miasta Fulda w Hesji, po obu stronach granicy między RFN a NRD, skoncentrowane były znaczne siły NATO i Układu Warszawskiego, a planiści wojskowi obu stron szykowali się do wielkiej bitwy pancernej, w której mogły się rozstrzygnąć losy III wojny światowej. W czasie zimnej wojny po stronie NATO za obronę przesmyku Fuldy odpowiadał V Korpus US Army. Jego dowództwo zostało reaktywowane w 2020 roku i mieści w Fort Knox w Kentucky. Wysunięte stanowisko dowodzenia korpusu znajduje się od 2021 roku w Poznaniu. Polski generał dywizji, aktualnie Adam Joks, zajmuje też stanowisko zastępcy dowódcy V Korpusu w sztabie w Fort Knox.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Łukasz Paweł Szczepański/Shutterstock