|

Gangi, bezprawie, a trener nigdy nie był w kraju

Mają to, piłkarze Haiti jadą na mundial
Mają to, piłkarze Haiti jadą na mundial
Źródło: PAP/EPA
Sytuacja w kraju jest dramatyczna - głód, przemoc, przestępstwa - na chwilę radości, choć tyle, ludzie pozwolić mogli sobie dzięki piłce nożnej. Haiti zagra w mundialu - po raz drugi w historii. Grupowi rywale wylosowani zostaną już dziś, 5 grudnia. Kiedy Haiti debiutowało, ponad pół wieku temu, Polska szans nie dała mu absolutnie żadnych, co dla TVN24+ wspomina Grzegorz Lato, który tam był. Był i strzelał gole. Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • Haiti ostatni raz na mundialu grało w 1974 roku.
  • Wtedy dotkliwie przekonało się o sile reprezentacji Polski.
  • Tamten mecz, zakończony zwycięstwem Biało-Czerwonych 7:0, wspomina dla TVN24+ Grzegorz Lato.
  • Przyszłoroczne mistrzostwa świata w piłce nożnej odbędą się na boiskach Stanów Zjednoczonych, Meksyku i Kanady.
  • Losowanie grup mundialu w piątek w Waszyngtonie. Początek o 18.
  • Polska, żeby zagrać w turnieju finałowym, musi przejść jeszcze dwustopniowe baraże.
  • WIĘCEJ SPORTU W EUROSPORT.TVN24.PL  

19 listopada 2025, Curaçao.

Haiti wygrywa 2:0 z Nikaraguą. Stało się, zdobyło pierwsze miejsce w grupie C eliminacji CONCACAF, ma awans, po 52 latach przerwy Haiti znowu wystąpi w piłkarskich mistrzostwach świata.

Dlaczego z Nikaraguą grało w Curaçao, u wybrzeży Wenezueli, około 900 km od ojczyzny? Dlaczego rozgrywało tam wszystkie domowe mecze w eliminacjach?

Jak Haiti pokonało Polskę

Lato, Grzegorz Lato, wszędzie on, jeżeli chodzi o polski futbol. W pierwszym meczu Biało-Czerwonych w mundialu 1974, rozgrywanego na stadionach Republiki Federalnej Niemiec, argentyńskiego bramkarza pokonał dwukrotnie - wygrana 3:2 - do siatki trafił jeszcze Andrzej Szarmach. Mecz z Haiti, dla Polaków numer 2 w tamtej imprezie?

19 czerwca, Monachium, Stadion Olimpijski. Lato strzela na 1:0, w minucie 17. W 87. to on wynik zamyka, trafiając na 7:0. Do siatki trafiają także Kazimierz Deyna, Szarmach - on aż trzykrotnie - i Jerzy Gorgoń.

- Dwa gole? Tylko dwa strzeliłem - mówi Lato dzisiaj. - Przy pierwszym pomylił się obrońca, a ja już tam byłem. Przy drugim pięknie zacentrował Antek Szymanowski, główką, też pięknie, zgrał Szarmach. Mnie zostało trafić właściwie do pustej. Tak było, wszystko pamiętam.

Grzegorz Lato, MŚ 1974, mecz z Haiti
Grzegorz Lato, MŚ 1974, mecz z Haiti
Źródło: PAP/DPA

Czy Polacy o zespole Haiti coś wtedy wiedzieli? - Dużo, naprawę dużo, bo kilka tygodni wcześniej grała z nimi nasza młodzieżówka, mieliśmy nawet nagrania - wyjaśnia Lato.

Z tymi meczami młodzieżówki, meczami wyjazdowymi, sprawa jest ciekawa. Za encyklopedią "Biało-Czerwoni 1921-2018": "Egzotyczna wyprawa zaplecza kadry na Haiti dała nieoczekiwanie dwa oficjalne mecze w kategorii A; nasz rywal w pierwszym meczu zanotował niespodziewany sukces. PZPN zakontraktował, na życzenie rywala, mecz pierwszych reprezentacji, ale wysłał młodzieżówkę. Gospodarze konsekwentnie wyegzekwowali jednak umowę, a stosowny dokument podpisał Andrzej Kołtek, ówczesny wiceprezes PZPN. Oba mecze znalazły się na liście FIFA. Tym sposobem w roli prowadzącego zespół debiutował Andrzej Strejlau, a w roli kapitana - Jerzy Kasalik".

PZPN utrzymywał, że oba spotkania były nieoficjalne. Było, minęło, odległa przeszłość. Wyniki? 13 kwietnia 1974 roku Haiti pokonało Polskę 2:1 w Port-au-Prince - stolica i główny port kraju, ośrodek administracyjny departamentu Ouest, położony nad zatoką Gonave, nad Morzem Karaibskim. Dwa dni później, także w Port-au-Prince, triumfowała Polska, 3:1.

"Włosi z Haiti się męczyli, a my - brameczka za brameczką"

Już w mundialu Haiti pokonało bramkarzy dwóch grupowych rywali - Włoch i Argentyny - nie pokonało tylko Jana Tomaszewskiego. - Oni nam gola? Nie, nie, niemożliwe, nie było na to szans. My mieliśmy wtedy superobronę, Kaziu Górski na mistrzostwa wpuścił Władka Żmudę, obok niego Adaś Musiał, byli Jurek Gorgoń i Antek Szymanowski. To jak oni mieli nam strzelić? Po meczu trener Górski nic nie musiał mówić, awansowaliśmy do drugiej rundy. Żaden stres, byliśmy w takim gazie, że szliśmy po swoje. Włosi z Haiti się męczyli, a my - brameczka za brameczką - opowiada Lato.

Czytaj także: