- Około jedna czwarta osób z nadciśnieniem ma problem z nadnerczami, które wytwarzają zbyt dużo aldosteronu, hormonu regulującego poziom soli w organizmie.
- Nadprodukcja aldosteronu może prowadzić do wielu chorób. Jakich?
- Brytyjscy naukowcy opracowali dziesięciominutowe badanie, które może usprawnić leczenie milionów osób z nadciśnieniem o podłożu hormonalnym. Na czym ono polega?
- Więcej artykułów o podobnej tematyce znajdziesz w zakładce "Zdrowie" w serwisie tvn24.pl.
Według szacunków specjalistów około jedna czwarta osób z nadciśnieniem ma problem z nadnerczami. Wytwarzają one zbyt dużo aldosteronu, hormonu regulującego poziom soli w organizmie. Nadprodukcja aldosteronu, która podnosi ciśnienie krwi poprzez zatrzymywanie zbyt dużej ilości soli w organizmie, może prowadzić do stanu zwanego pierwotnym aldosteronizmem, który zwiększa ryzyko chorób serca, udaru mózgu i chorób nerek.
Szybka i precyzyjna diagnoza bez inwazyjnych procedur
Niestety, takie zaburzenia trudno rozpoznać - konieczne jest wykonanie wielu badań, w tym uciążliwej procedury pomiaru poziomu aldosteronu we krwi. Aby podjąć decyzję o leczeniu, do każdej z żył nadnerczowych - z dostępu wewnątrznaczyniowego przez pachwinę - wprowadza się cewnik. Przez tę niewielką rurkę lekarze pobierają próbkę krwi aby zmierzyć poziom aldosteronu. Cewnikowanie żył nadnerczowych pomaga lekarzom określić, czy problem dotyczy tylko jednego nadnercza, czy obu. Badanie to nie zawsze jest dokładne i rzadko jest oferowane, ponieważ niewiele szpitali dysponuje wiedzą specjalistyczną umożliwiającą przeprowadzenie tej skomplikowanej procedury.
Nowe, szybkie badanie może usprawnić leczenie milionów osób z nadciśnieniem o podłożu hormonalnym - informuje "New England Journal of Medicine" (NEJM). Badanie trwające 10 minut, które opracowali naukowcy z UCL University College London (UCL), ujawnia nadaktywność nadnerczy niewidoczną w konwencjonalnych badaniach i pokazuje dokładnie, gdzie wytwarzany jest nadmiar aldosteronu.
Zaproponowane przez naukowców badanie wykorzystuje tomografię PET-CT, która tworzy szczegółowe obrazy 3D (tomografia komputerowa, TK) części ciała i mapuje akumulację niewielkiej ilości radioaktywnego znacznika wstrzykniętego do żyły pacjenta (tomografia emisyjna pozytonowa, ang. positron emission tomography, PET). Kluczowe znaczenie ma nowy związek znacznikowy, który wiąże się z enzymem produkującym aldosteron - syntazą aldosteronu. Znacznik ten jest bardzo selektywnie wychwytywany przez części nadnerczy, które wytwarzają za dużo aldosteronu - na uzyskanym obrazie obszary te są jaśniejsze.
Brytyjskie odkrycie może zmienić praktykę kliniczną
W swoim liście badawczym do NEJM naukowcy opisali, jak 17 pacjentów zostało przeskanowanych podczas pierwszego na świecie zastosowania tej techniki w UCLH. Zespół znalazł źródło nadprodukcji aldosteronu u każdego pacjenta i nie zaobserwował żadnych skutków ubocznych. Zdaniem twórców nowego badania ułatwi ono podjęcie decyzji o najlepszym podejściu terapeutycznym, np. usunięciu nadnercza produkującego zbyt dużo aldosteronu lub zastosowaniu nowych leków blokujących produkcję tego hormonu. - Czekaliśmy na taki test od wielu dekad. To brytyjskie odkrycie zmieni diagnostykę nadmiaru aldosteronu jako ważnej i dotychczas ukrytej przyczyny nadciśnienia tętniczego u wielu naszych pacjentów. Daje ono ogromny potencjał, aby całkowicie zmienić sposób, w jaki stawiamy tę diagnozę i umożliwić nam zapewnienie naszym pacjentom lepiej ukierunkowanego leczenia - zaznaczył prof. Bryan Williams, kierownik Katedry Medycyny na UCL i kierownik kliniczny badania, cytowany w informacji prasowej. - Po raz pierwszy udało nam się zwizualizować tę chorobę. Widzimy, jak pojawia się ona na skanie. Intensywność sygnału odzwierciedla poziom nadprodukcji aldosteronu. Może to pozwolić nam w przyszłości precyzyjniej celować w te obszary nadprodukcji - dodał profesor Williams. Zespół rozpoczyna obecnie badanie kliniczne fazy 2, aby zebrać wystarczające dane do zatwierdzenia testu do rutynowego stosowania klinicznego w brytyjskiej państwowej opiece medycznej (NHS). Szacuje się, że w Wielkiej Brytanii nadciśnienie ma ponad 14 milionów osób (około jedna trzecia dorosłych).
Czym grozi nieleczone nadciśnienie?
Pisaliśmy niedawno w tvn24.pl, że nieleczone nadciśnienie może prowadzić do zmian strukturalnych i funkcjonalnych kluczowych narządów, takich jak serce, mózg, nerki, oczy i naczynia krwionośne (zarówno makro i mikrokrążenie). - Jeśli subkliniczne, czyli utajone, powikłania narządowe nie są leczone, mogą przejść od postaci bezobjawowej do objawowej, prowadząc ostatecznie do nagłych zdarzeń sercowo-naczyniowych jak udar mózgu lub zawał serca. Każda zaś redukcja skurczowego ciśnienia tętniczego o 5 mmHg obniża ryzyko zdarzeń sercowo-naczyniowych o 10 procent - tłumaczyła w rozmowie z tvn24.pl dr n. med Aneta Kosiorek, kardiolożka.
Ekspertka wskazała, że wytyczne z 2024 roku nadal, bez zmian, definiują nadciśnienie, kiedy wartość skurczowego ciśnienia wynosi (równe bądź większe) 140 mmHg lub rozkurczowego ciśnienia (równe bądź większe) 90 mmHg, bez rozróżniania ciśnienia według stopni. - Wprowadzono wtedy nową kategorię ciśnienia określanego jako "podwyższone". Wtedy skurczowe ciśnienie wynosi 120-139 mmHg lub rozkurczowe wynosi 70-89 mmHg, ale zwłaszcza gdy ciśnienie wynosi 130-139/80-89 mmHg - dodała kardiolożka.
Autorka/Autor: Anna Bielecka/ap
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock