Zarówno w ustaleniach "Czarno na białym" i OKO.press w sprawie afery hejterskiej, jak i w ujawnianych nagraniach byłego dyrektora Departamentu Funduszu Sprawiedliwości w Ministerstwie Sprawiedliwości Tomasza Mraza pojawia się wspólny punkt. To ten sam prywatny adres mailowy byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Czy lider Suwerennej Polski był informowany o planach szkalowania co najmniej jednego sędziego, i budzących kontrowersje dotacjach z Funduszu Sprawiedliwości?
W poniedziałek w "Czarno na białym" w TVN24 ukazał się reportaż "Prośba szefa", który ujawnił nowe fakty o aferze hejtereskiej. Jednocześnie portal OKO.press opublikował te ustalenia w wersji tekstowej.
Marta Gordziewicz z "Czarno na białym" i Mariusz Jałoszewski z OKO.press zdobyli dowody, które świadczą, że Zbigniew Ziobro, gdy był ministrem sprawiedliwości, był informowany o planach szkalowania co najmniej jednego sędziego przez grupę skupioną wokół ówczesnego wiceministra Łukasza Piebiaka, zwalczającą niezależnych sędziów sprzeciwiających się upolitycznieniu sądownictwa za rządów Zjednoczonej Prawicy.
Z ustaleń "Czarno na białym" i OKO.press wynika, że Łukasz Piebiak wysłał na prywatną skrzynkę Zbigniewa Ziobry mail, który otrzymał od zastępcy rzecznika dyscyplinarnego sędziów Przemysława Radzika - był to raport o planach przygotowania bliżej niesprecyzowanej publikacji, mającej zaszkodzić sędziemu Waldemarowi Żurkowi.
Mail został wysłany do Ziobry na prywatny adres mailowy, który zaczyna się od "poczta70".
"Napisała maila na prywatny mój mail, chyba w DW było poczta70"
Ten sam adres mailowy pojawia się w zapisach taśm Tomasza Mraza, które opublikowała w ubiegły piątek "Gazeta Wyborcza". To długa wymiana zdań między Mrazem, byłym wiceministrem sprawiedliwości Marcinem Romanowskim, a urzędniczką Urszulą D. Taśmy ujawniają, jak główni bohaterowie afery wokół Funduszu Sprawiedliwości szykowali się na działania prokuratury, w tym ewentualne przesłuchania i aresztowania.
CZYTAJ WIĘCEJ: Usuwanie maili "z połową Solidarnej Polski", pytania o żonę Ziobry. "Ja się wszystkiego wyprę"
Poniżej fragment zarejestrowanej rozmowy:
Urszula D.: Lepiej zastanówmy się, jak my odpowiemy, jak nas zapytają o Patrycję.
Tomasz Mraz: Ja miałem z nią kontakt tylko raz. Poza windami. Bo czasami ją spotykałem w windach. Ale pamiętam, że raz była taka, jak było z kamizelkami, to ona wtedy do mnie chyba napisała maila na prywatny mój mail, chyba w DW było poczta70, żeby wysłać listę szkół, do których poszły kamizelki. I żebyśmy potem je obdzwaniali, te szkoły, żebyśmy weryfikowali te szkoły, czy one są w stanie nam potwierdzić, że one dostały te kamizelki. To była też jakaś taka akcja. To był jedyny raz, kiedy miałem z nią kontakt. (Chodzi o kamizelki promujące Fundusz Sprawiedliwości - red.)
Oznaczałoby to, że Zbigniew Ziobro miał wiedzę o tym, które szkoły otrzymały kamizelki z Funduszu Sprawiedliwości.
Kamizelki z Funduszu Sprawiedliwości. O co chodzi?
W 2018 r. Fundusz Sprawiedliwości ogłosił konkurs na "przeciwdziałanie przyczynom przestępczości" dotyczący bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Do konkursu zgłosiła się tylko jedna organizacja - Fundacja Komitetu Obchodów Narodowego Dnia Życia - i to ona zgarnęła prawie całą dotację, ponad 24 milionów złotych.
Za te pieniądze chciała zorganizować ogólnopolską kampanię "Dobrze Cię widzieć". Twarzą kampanii został aktor Cezary Pazura, który występował w spotach reklamowych. Jednak głównym wydatkiem było rozdanie uczniom szkół podstawowych w Polsce kamizelek odblaskowych z logo Funduszu Sprawiedliwości.
Fundacja od początku miała jednak kłopot, bo terminy realizacja zadania były krótkie, a zamówienie ogromne. Do przetargu nikt się nie zgłosił, mimo tego że fundacja kilkukrotnie przekładała termin na zgłoszenia. W końcu po kilku miesiącach zrezygnowała z przetargu i zleciła dostarczenie kamizelek z wolnej ręki.
CZYTAJ WIĘCEJ: 24 miliony dla zaprzyjaźnionej fundacji na kamizelki. Kampania się skończyła, fundacji też już nie ma
Kamizelki trafiły więc do szkół ze sporym opóźnieniem, ale z jednym wyjątkiem. W przetargu ogłoszonym przez fundację była mowa o produkcji kamizelek dla uczniów z całej Polski "z wyłączeniem uczniów szkół podstawowych woj. śląskiego". Skąd taki zapis, żeby akurat to województwo potraktować inaczej?
Za kilka tygodni odbywały się wybory samorządowe. Województwo śląskie to teren wyborczy Michała Wosia, polityka ówczesnej Solidarnej, dziś Suwerennej Polski, który w tamtym czasie był wiceministrem sprawiedliwości i w imieniu Ziobry odpowiadał za Fundusz Sprawiedliwości. Woś był "jedynką" do śląskiego sejmiku.
Jak ujawnił portal OKO.press, 15 października 2018 roku, czyli sześć dni przed wyborami, w Kuźni Raciborskiej, rodzinnym mieście Wosia, odbyła się z wielką pompą inauguracja kampanii "Dobrze Cię Widzieć". Wzięli w niej udział ówczesna minister edukacji Anna Zalewska, minister Zbigniew Ziobro, Cezary Pazura oraz oczywiście sam Woś. Politycy byli otoczeni przez dzieci, wszystkie ubrane w kamizelki z logo Funduszu Sprawiedliwości, choć - przypomnijmy - w tym czasie kamizelki dla uczniów z reszty Polski dopiero były w produkcji.
Rok później NIK skontrolowała zarówno przyznanie dotacji, jak i samą kampanię "Dobrze Cię Widzieć". Wyniki kontroli były miażdżące. Zdaniem NIK przyznanie dotacji "nie zostało poprzedzone rzetelną analizą wskazującą na zasadność przeprowadzenia tego rodzaju akcji", a ministerstwo nie przeprowadziło żadnych konsultacji z podmiotami zajmującymi się bezpieczeństwem w ruchu drogowym, np. z policją. NIK ustaliła także, że ministerstwo przyznało ponad 24 mln złotych fundacji, która "nie była w stanie wykazać doświadczenia w organizacji przedsięwzięć będących przedmiotem konkursu ofert" i dlatego dostarczenie kamizelek zostało zrealizowane kilka miesięcy po terminie.
20 października 2023, pięć dni po wyborach parlamentarnych, Fundacja Komitetu Obchodów Narodowego Dnia Życia została wykreślona z rejestru stowarzyszeń.
"Wynik decyzji, jaką podjąłem" vs. "nie uczestniczyłem w podejmowaniu tych czynności"
We wtorek Jakub Sobieniowski, reporter "Faktów" TVN, przypomniał archiwalną wypowiedź Zbigniewa Ziobry z 31 stycznia 2018 roku. Ówczesny minister był wtedy w Rabce-Zdroju, gdzie przekazywał strażakom sprzęt.
Ziobro przyznał, że to on decydował w tej sprawie. - To, że tutaj jesteśmy, jest oczywiście wynikiem decyzji, jaką podjąłem o przekazaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości na rzecz Ochotniczej Straży Pożarnej - powiedział.
26 marca 2024 roku, po tym jak śledczy przeszukali dom Ziobry, mówił on z kolei: - Każdy doskonale wie, że bezpośrednio decyzje, co do konkretnych spraw, które zapadały w Funduszu Sprawiedliwości, poza jedną, podejmowali moi podwładni.
- Ja nawet - w sensie dokumentacyjnym - nie uczestniczyłem w podejmowaniu tych czynności - przekonywał.
Patrycja Kotecka "była szarą eminencją w Ministerstwie Sprawiedliwości"
O ujawnionych taśmach mówił w TVN24 dziennikarz "Gazety Wyborczej" Wojciech Czuchnowski. Zwracał uwagę, że po raz pierwszy pojawia się w nich nazwisko Patrycji Koteckiej, żony Zbigniewa Ziobry.
- Uczestnicy tej rozmowy podkreślają, że trzeba zrobić wszystko, żeby nie wyszły te relacje z Patrycją Kotecką. (Była) dyrektorka tego funduszu (Urszula D.) wręcz mówi, że ona się wszystkiego wyprze, że ma nadzieję, że ich korespondencja na WhatsAppie nie zostanie przechwycona. Jest też zdanie mówiące o tym, że Patrycja Kotecka ingerowała w procesy przyznawania dotacji (z Funduszu Sprawiedliwości - red.) i że interesowała się różnymi szczegółami, że była szarą eminencją w Ministerstwie Sprawiedliwości - mówił Czuchnowski.
Zaznaczył przy tym, że Kotecka nie pracowała w MS. - Natomiast widać, że albo cieszyła się respektem, albo pracownicy po prostu się jej bali. Przyjmowali telefony w środku nocy. Tam pada takie zdanie, że "to Patrycja dzwoni do ciebie, a nie ty do Patrycji". Czyli ona była traktowana jako wszystko mogąca żona szefa - zauważył dziennikarz.
Źródło: TVN24, tvn24.pl, "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: Rafał Guz/PAP