- Radosław Sikorski wskazał, że "kolejne polskie rządy zabiegały" o zniesienie Rady NATO-Rosja, a "teraz stało się faktem".
- Szef MSZ był pytany o spór o nominacje ambasadorskie z prezydentem Karolem Nawrockim. Przyznał, że "liczył na lepszą współpracę" z głową państwa.
- Mówiąc o wojnie w Ukrainie, Sikorski zaznaczył, że "Stany Zjednoczone nie płacą już prawie nic" i to Europa powinna mieć większe zdanie w sprawie rozmów pokojowych.
Wicepremier i minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski poinfomował w środę po spotkaniu szefów MSZ Sojuszu Północnoatlantyckiego w Brukseli, że decyzją sekretarza generalnego NATO Marka Ruttego "nie istnieje już Rada NATO-Rosja i nie istnieje tak zwany 'Akt Stanowiący' Rady NATO-Rosja".
- To jest coś, o co kolejne polskie rządy zabiegały, a teraz stało się faktem. To były instytucje tworzone w czasach, gdy wydawało się, że bezpieczeństwo europejskie można tworzyć z Rosją. Te czasy, decyzjami rosyjskimi o inwazjach, minęły. Dzisiaj tworzymy bezpieczeństwo europejskie przeciwko Rosji i znalazło to wreszcie swój instytucjonalny wyraz - zaznaczył w rozmowie z dziennikarzami.
Rada NATO-Rosja powstała w 2002 roku, a "Akt Stanowiący o podstawach wzajemnych stosunków, współpracy i bezpieczeństwa" podpisano podczas szczytu NATO w Paryżu w 1997 roku.
Sikorski: liczyłem na lepszą współpracę z prezydentem Nawrockim
Sikorski był pytany, czy otrzymał odpowiedź od prezydenta Karola Nawrockiego w sprawie nominacji ambasadorskich. Szef MSZ w odpowiedzi zaprzeczył. Dodał, że 40 wniosków o nominacje ambasadorskie zostało złożonych zgodnie z prawem. Podkreślił, że kandydaci przeszli pełną procedurę, przewidzianą przez - jak mówił - "PiS-owską ustawę". Wymaga ona m.in. zatwierdzenia kandydata przez Konwent Służby Zagranicznej, w którym znajduje się przedstawiciel prezydenta.
Minister przyznał, że "liczył na lepszą współpracę z prezydentem Nawrockim". - Odbyliśmy spotkanie, wydawało się, że sprawy idą w dobrą stronę - dodał. Przypomniał, że poprzedni prezydent Andrzej Duda podpisał około 20 nominacji, a prezydent Nawrocki do tej pory żadnej.
- Nie mam ani jednego podpisu i jeszcze są oskarżenia jego doradców, jakobym to ja blokował porozumienie - mówił szef MSZ.
Sikorski o kandydaturze Najdera na ambasadora USA
Argumentując wysunięcie kandydatury Jacka Najdera na polskiego ambasadora w USA, szef MSZ zaznaczył, że to "zawodowy dyplomata". - Niech to świadczy o mojej intencji powrotnej profesjonalizacji polskiej służby zagranicznej. Odziedziczyłem resort, w którym większość dyplomatów na szczeblu ambasadora była spoza służby zagranicznej, była partyjna. Przywracam profesjonalizm polskiej służby zagranicznej - podkreślił Sikorski.
- Pan ambasador Jacek Najder jest nie tylko ambasadorem tytularnym, (czyli posiada - red.) najwyższy stopień dyplomatyczny, ale ma w pełni podpisaną nominację od prezydenta Andrzeja Dudy i już poprzednio był ambasadorem, służąc różnym rządom. To jest osoba o najwyższym profesjonalizmie, państwowiec, który byłby równie lojalny wobec wszystkich ośrodków władzy - kontynuował.
Z opublikowanego we wtorek listu Sikorskiego do Nawrockiego wynika, że szef MSZ zaproponował na stanowisko ambasadora RP w USA Jacka Najdera, obecnego stałego przedstawiciela Polski przy NATO. Obecnie polską placówką dyplomatyczną w Waszyngtonie kieruje Bogdan Klich jako chargé d'affaires.
"Stany Zjednoczone nie płacą już prawie nic"
Minister był też pytany, czy jego zdaniem Polska jest wystarczająco informowana o rozmowach dotyczących pokoju w Ukrainie. Odparł, że ważnym elementem dyskusji ministrów państw NATO była kwestia podziału obowiązków i kosztów między USA a europejskich sojuszników. Jak dodał, sam wskazywał na spotkaniu, że od pierwszego roku pierwszej kadencji prezydenta USA Donalda Trumpa europejskie państwa NATO podwoiły wydatki na obronność.
- W Hadze (na szczycie NATO - red.) zobowiązaliśmy się do końca dekady podwoić (te wydatki - red.) ponownie, co jeśli się stanie, będzie oznaczało, że w liczbach absolutnych będziemy wydawać mniej więcej tyle, co Stany Zjednoczone,. A my mamy przecież tylko zobowiązania regionalne do obrony Europy, a nie obecność wojskową na całym świecie. Więc jeśli wypełnimy to, co trzeba, to ten podział obowiązków już będzie sprawiedliwy - mówił Sikorski.
Dodał, że "w kontekście wojny w Ukrainie to wygląda zupełnie inaczej".
- To my, Europa, płacimy za tę wojnę, zarówno jeśli chodzi o funkcjonowanie państwa ukraińskiego, jak i jeśli chodzi o finansowanie obrony Ukrainy. Stany Zjednoczone nie płacą już prawie nic. To jest nie tylko PURL, ten mechanizm kupowania uzbrojenia (dla Ukrainy - red.). To jest także chociażby program Starlink, w dużej większości finansowany przez Polskę - kontynuował.
- Ten, kto płaci, powinien też mieć wpływ na decyzje - ocenił.
Szef NATO o mechanizmie PURL
Sekretarz generalny Sojuszu Mark Rutte po spotkaniu poinformował, że dwie trzecie państw członkowskich NATO zadeklarowało udział w finansowaniu uzbrojenia dla Ukrainy w ramach programu PURL. Chodzi o uruchomiony w sierpniu mechanizm PURL, w ramach którego kraje NATO finansują zakupy broni i amunicji z amerykańskich zapasów, a następnie przekazują tę broń Ukrainie.
Rutte przekazał, że do inicjatywy dołączą również Australia i Nowa Zelandia, które będą pierwszymi partnerami NATO spoza Sojuszu wspierającymi ten mechanizm. - Sojusznicy i partnerzy zadeklarowali już ponad cztery miliardy dolarów - powiedział.
Szef NATO liczy na to, że państwa Sojuszu udzielą w 2026 roku Ukrainie wsparcia o wartości jednego miliarda dolarów miesięcznie.
Autorka/Autor: sz/akr
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wiktor Dąbkowski/PAP