- Rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek zaapelował do Naczelnej Rady Lekarskiej o opracowanie zasad i metodyki postępowania w zakresie lekarskiego obowiązku zawiadomienia o przestępstwie zgwałcenia.
- Niejasność regulacji może wpływać na decyzje pacjentów dotyczące zgłaszania się po pomoc i w efekcie mogą jej nie otrzymać.
- W wyniku braku wytycznych dochodzi do paradoksu: szpital publiczny ma obowiązek zawiadomić organy ścigania o każdym przypadku przemocy seksualnej, a prywatny gabinet - nie.
- Więcej artykułów o tematyce zdrowotnej znajdziesz w tvn24.pl
"Brak jasnych wytycznych prowadzi do wątpliwości w praktyce stosowania przepisów oraz różnicuje sytuacje osób, które zgłaszają się po pomoc medyczną po doświadczeniu przemocy seksualnej - w zależności od tego, czy pomoc jest udzielana w publicznej, czy prywatnej jednostce ochrony zdrowia" - napisał Rzecznik Praw Obywatelskich w piśmie opublikowanym we wtorek na stronie internetowej RPO.
Ofiary mogą unikać wizyt u lekarza
Jak tłumaczy Marcin Wiącek, brak jasnych zasad informowania organów ścigania powoduje, że zarówno pacjent, jak i lekarz funkcjonują w stanie niepewności prawnej, co może zniechęcać osoby pokrzywdzone do szukania pomocy medycznej. Zdaniem RPO niejasność regulacji może wpływać na decyzje pacjentów dotyczące zgłaszania się po pomoc. "Obawa przed automatycznym wszczęciem postępowania karnego - zwłaszcza w sytuacjach, gdy pacjent nie jest na to gotowy - może prowadzić do unikania wizyt lekarskich. Ma to nie tylko wymiar medyczny, lecz także społeczny, bo osoby po przemocy seksualnej mogą nie otrzymać świadczeń i wsparcia, których pilnie potrzebują (np. tzw. tabletek dzień po, badań na choroby przenoszone drogą płciową)" - podkreślił. Zdaniem Wiącka lekarz, który podczas kontaktu z pacjentem poweźmie informację o tym, że doświadczył on przemocy seksualnej (albo podejrzewa, że osoba była sprawcą przemocy seksualnej, np. z uwagi na charakter obrażeń), znajduje się w sytuacji kolizji dwóch wartości: poszanowania tajemnicy lekarskiej oraz obowiązku zawiadomienia o przestępstwie.
Lekarzom grozi kara w obu przypadkach
Rzecznik Praw Obywatelskich przypomniał, że za ujawnienie tajemnicy lekarskiej lekarzowi grozi odpowiedzialność karna do dwóch lat pozbawienia wolności. Z kolei - jak wskazał - za niezawiadomienie o przestępstwie grozi lekarzowi odpowiedzialność karna z art. 240 par. 1 k.k., za przestępstwo zagrożone karą do trzech lat pozbawienia wolności. Dodatkowo, jeżeli kierujący np. publicznym szpitalem czy publicznym ośrodkiem zdrowia nie zawiadomi o zgwałceniu (przestępstwie ściganym z urzędu), wówczas grozi mu odpowiedzialność karna za przestępstwo niedopełnienia obowiązków służbowych z art. 231 k.k. Dodał, że przepisy prawa karnego materialnego wprowadzają obowiązek zawiadomienia o przestępstwie w sytuacjach wskazanych w art. 240 par. 1 k.k. Oznacza to, że lekarzowi grozi odpowiedzialność karna za niezawiadomienie przykładowo o zgwałceniu zbiorowym (art. 197 par. 3 pkt 1 k.k.), zgwałceniu w związku z wykorzystaniem bezradności osoby, jej choroby psychicznej lub upośledzenia umysłowego albo ograniczenia możliwości rozpoznania znaczenia czynu lub pokierowania swoim postępowaniem (art. 198 k.k.) oraz obcowaniu płciowym lub wykonaniu innych czynności seksualnych z osobą małoletnią poniżej lat 15 (art. 200 par. 1 k.k.). Podkreślił, że oznacza to, iż szpital publiczny ma obowiązek zawiadomić organy ścigania o każdym przypadku przemocy seksualnej, a prywatny gabinet - nie. "Prowadzi to do sytuacji, w której osoba po doświadczeniu przemocy seksualnej jest traktowana inaczej, w zależności od tego, czy stać ją na prywatną opiekę medyczną, czy korzysta z publicznej ochrony zdrowia" - zaznaczył. RPO zaproponował, aby wyraźnie wskazano w ustawie, że tajemnica lekarska ustępuje obowiązkowi zawiadomienia w przypadkach z art. 240 k.k., stworzono jednolite wytyczne dla lekarzy - jak postępować z ofiarą i z podejrzanym sprawcą, ujednolicono zasady, niezależnie od tego, czy świadczenie jest prywatne, czy publiczne oraz poszanowano autonomię osoby, która doświadczyła przemocy seksualnej w przypadkach zgwałcenia w typie podstawowym (art. 197 par. 1 k.k.) oraz innych, niewymienionych w art. 240 par. 1 k.k., tak by mogła sama zdecydować, czy chce zainicjować postępowanie karne.
"Duży problem ze zgłaszaniem"
Według szacunków Fundacji Feminoteka co piąta Polka doświadczyła przemocy fizycznej ze strony partnera. Z kolei około 80 procent sprawców przemocy seksualnej to bliscy - obecni lub byli partnerzy. - W Polsce mamy duży problem ze zgłaszaniem (przypadków przemocy), ponieważ wiele kobiet boi się i nie ufa instytucjom - podkreśla Joanna Gzyra-Iskander.
Przemocy, również seksualnej, doświadczają też mężczyźni. Z najnowszego raportu fundacji Sexed.pl i Uber Polska na ten temat wynika, że co dziesiąty Polak przyznał, że padł ofiarą takiej formy agresji. Jak się okazuje, to mężczyźni częściej stosują przemoc wobec mężczyzn: fizyczną (18 proc. vs. kobiety 15 proc.) i emocjonalną (53 proc. vs. kobiety 42 proc). Ale sprawczyniami agresji są również kobiety.
Przemocowcy kontrolują i zniewalają tak, że osoby doznające przemocy boją się już nawet uciekać. Dlatego Fundacja SEXEDPL przypomina, że przez cały rok, od poniedziałku do piątku od 10 do 22, działa antyprzemocowa linia (numer telefonu 720 720 020).
Numer, pod którym czekają eksperci gotowi pomagać, ma też Feminoteka: 888 883 388 (pn.-pt. 11-19).
Całodobowo działa Niebieska Linia - Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie: 800 120 002.
Możesz zadzwonić też, jeśli masz wątpliwości, gdzie kończy się żart, a zaczyna przemoc.
Autorka/Autor: ap/pwojc
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock