Policyjni związkowcy chcą pilnych rozmów z rządem o podwyżkach dla służb mundurowych. Ostrzegają premiera przed masową ucieczką na emerytury oraz powtórzeniem się "psiej grypy" - protestu, który w 2018 roku sparaliżował policję.
Centrala Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów upubliczniła w piątek list swojego przewodniczącego Rafała Jankowskiego do premiera Mateusza Morawieckiego.
Powtórka z "psiej grypy"
Pismo z 7 września zostało opatrzone komentarzem biura prasowego tego największego związku zawodowego w policji.
"Jeśli odpowiedź premiera będzie negatywna albo w jej udzieleniu nastąpi nieuzasadniona zwłoka NSZZ Policjantów podejmie działania w ramach ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych (…) w przypadku nieosiągnięcia porozumienia doprowadzić może do powtórki scenariusza z roku 2018".
To nawiązanie do sytuacji z 2018 roku, gdy oddolny protest funkcjonariuszy policji rozlał się na cały kraj, a także na pozostałe formacje mundurowe: Straż Graniczną, Straż Pożarną, a nawet Służbę Więzienną. Stało się tak, choć ustawy odbierają funkcjonariuszom prawa do strajku. Sposobem na obejście przepisów były zwolnienia lekarskie, stąd też nazwa "psia grypa". Kulminacją protestu była wielka demonstracja jesienią 2018 roku, w której ulicami stolicy przeszło ponad 20 tysięcy funkcjonariuszy.
Rekordowe emerytury
Czego związkowcy oczekują od rządu? "Środowisko oczekuje, by w pierwszej kolejności zabezpieczono uposażenia przed utratą ich dotychczasowej wartości, co najmniej na poziomie realnej inflacji w roku 2022" - pisze przewodniczący Jankowski.
Zwraca również uwagę pułapkę, którą kryje w sobie dwukrotna rewaloryzacja rent i emerytur (w marcu i wrześniu), którą na przyszły rok zapowiedział już rząd.
"Jasne jest dla nas, że chodzi o głosy emerytów w przyszłorocznych wyborach do parlamentu. Ktoś nie przemyślał, jakie przyniesie to konsekwencje dla wszystkich służb mundurowych. A są takie, że wielu z nas będzie się po prostu opłacało przejść na emeryturę".
Wśród funkcjonariuszy krąży precyzyjna instrukcja, kiedy trzeba złożyć raport, by móc liczyć na dwie podwyżki emerytury. Dylemat, czy z tego skorzystać, mają funkcjonariusze, którzy przekroczą 15 lat służby, zyskując w ten sposób pierwsze prawa emerytalne. Według danych z Komendy Głównej Policji takie prawa nabyło już przynajmniej 20 tysięcy funkcjonariuszy spośród blisko 100 tysięcy wszystkich zatrudnionych w służbie.
- Każdego roku, w naturalny sposób, na emerytury odchodzi 3 do 4 tysięcy funkcjonariuszy. Niektórzy spodziewają się, że emeryturę wybierze 8, a pesymiści, że nawet 15 tysięcy ludzi. Tylko podwyżka pensji mogłaby ich zatrzymać - mówią nam związkowcy.
Dodatkowym problemem jest brak oferty dla policjantów, którzy mają między 10 a 20 lat doświadczenia. Młodzi funkcjonariusze (do 26. roku życia) korzystają z przywileju niepłacenia podatków. Natomiast dla najbardziej doświadczonych, którzy przekroczyli 20 i 25 lat służby, poprzednie protesty przyniosły specjalne dodatki w wysokości od 1100 złotych miesięcznie do 2,2 tysiąca złotych.
- Związki wraz z komendantem głównym mają pomysł na dodatek progresywny, który wypełniłby lukę. Jego koszt we wszystkich formacjach MSWiA to około 1,4 miliarda złotych - mówi nam oficer komendy głównej policji pragnący zachować anonimowość.
W piątek rzecznik rządu Piotr Müller, pytany o to, czy rząd podejmie rozmowy ze związkami zawodowymi służb mundurowych, stwierdził, że rząd zapozna się z postulatami. - Będziemy oczywiście o tym rozmawiać, natomiast na ten moment żadna decyzja co do zmian w tym zakresie nie została podjęta - odniósł się do oczekiwań związku. Jak mówił, w czasach rządu PiS "wynagrodzenia w tym obszarze zwiększyły się w znaczący sposób i tutaj w porównaniu też do innych obszarów sektora publicznego. Trzeba powiedzieć, że te wynagrodzenia są dużo większe niż w niektórych innych sferach sektora publicznego, jeżeli chodzi o wzrost tych wynagrodzeń przez poszczególne lata".
Problem służb specjalnych
Skutek, do jakiego może doprowadzić obecna sytuacja, jest określany przez mundurowych jako "kadrowy armagedon". Nie ogranicza się bowiem wyłącznie do formacji nadzorowanych przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, czyli Policji, Straży Granicznej i Pożarnej czy Służby Ochrony Państwa.
- Oceniam, że jeszcze szerzej to dotknie służby specjalne, od Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przez CBA po formacje wojskowe. Prócz bodźca finansowego tutaj dochodzi również obawa przed zmianą rządów po przyszłorocznych wyborach - mówi nam były funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - Nie zdziwię się, jeśli odejdzie nawet ponad 20 procent ludzi - dodaje.
Walka wewnątrz związków
Część z naszych rozmówców podkreśla, że nieprzypadkowo NSZZ Policjantów nagle zaostrzył swoje żądania wobec rządu. Wiążą to z maratonem wyborczym w związku, który zaczął się wiosną, a skończyć się ma jesienią.
- Najpierw struktury w komendach powiatowych i miejskich, później w wojewódzkich, a w finale wyłonione zostaną władze centralne. Szeregi policjantów coraz mniej ufają przewodniczącemu Jankowskiemu i żądają ostrzejszych rozmów z rządem - mówi nam jeden z działaczy związku.
Choć protest "psiej grypy" z 2018 roku rozpoczął się bez udziału związków, to gdy rozlał się na cały kraj, związki go wsparły, przejmując sterowanie. Przestraszony paraliżem policji rząd Prawa i Sprawiedliwości podpisał umowę ze związkowcami, która nie została jednak w pełni wykonana. Dlatego już w ubiegłym roku policjanci ponownie, organizując się za pomocą internetowych komunikatorów, zaczęli powtarzać akcję z masowymi zwolnieniami lekarskimi.
Ten oddolny protest wygasiło wtedy podpisanie kolejnego porozumienia z rządem przez przewodniczącego związków Rafała Jankowskiego. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zgodziło się na kolejną transzę podwyżek i dalsze korzystne dla policjantów zmiany emerytalne.
- Znów nie zostały w pełni postulaty spełnione. Stąd wielu z nas już nie ufa Jankowskiemu, jego ekipa może zostać odsunięta w wyborach - mówi tvn24.pl jeden z funkcjonariuszy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 (2018 r.)