Polski Ład to chaos i bałagan, który rząd ma na własne życzenie - powiedziała w TVN24 posłanka Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska. - Początek roku to pół biedy. Problem będzie, kiedy na koniec roku będzie to trzeba zamknąć rocznym rozliczeniem. Wtedy będzie płacz i zgrzytanie zębami - dodała. Powołała się w tej kwestii na rozmowy z księgowymi.
Wraz z początkiem roku wszedł w życie szereg zmian dotyczących podatków, nazwany przez Prawo i Sprawiedliwość Polskim Ładem. W poniedziałek w "Rozmowie Piaseckiego" o jego skutkach mówiła Paulina Hennig-Kloska, posłanka Polski 2050.
- Ja dostrzegam chaos i bałagan, który rząd ma na własne życzenie. Te wszystkie rzeczy które dzisiaj się dzieją, były zgłaszane podczas prac nad ustawą - powiedziała.
Jej zdaniem "ta ustawa bardzo komplikuje i tak skomplikowany system". - Dlatego my, jako Polska 2050, proponujemy radykalne uproszczenie, wprowadzenie w przyszłości jednolitej daniny - zadeklarowała.
Krytykowała też rząd za wprowadzenie tak znaczących zmian "na ostatnią chwilę". - Jeżeli chcemy wprowadzić jakiekolwiek zmiany podatkowe, do których muszą przygotować się księgowi, firmy, ludzie tworzący miejsca pracy, to muszą mieć oni na to przynajmniej półroczny okres - podkreśliła.
Hennig-Kloska: problem będzie, kiedy będzie trzeba to zamknąć rocznym rozliczeniem
Zdaniem Hennig-Kloski problemem jest też "sama jakość tej ustawy" i "brak jednoznacznych zapisów". - Jak mam jakieś wątpliwości przy czytaniu przepisów, to dzwonię do swojej księgowej i zazwyczaj ona mi udziela dość jednoznacznej informacji. Od pewnego czasu kończy słowami "tak mi się wydaje" - mówiła posłanka.
- Całe grupy księgowych szkoliły się razem z Polskiego Ładu, żeby jakoś przygotować się do 1 stycznia. I mówią jedno: początek roku to pół biedy. Problem będzie, kiedy na koniec roku będzie to trzeba zamknąć rocznym rozliczeniem. Wtedy będzie płacz i zgrzytanie zębami - dodała.
Jak mówiła posłanka, "stworzono program propagandowy, który miał dać PiS-owi wygraną i trzecią kadencję, a później próbowano do tego dodać rzeczywistość". - Spójrzmy na to w ten sposób. Największa wymierna korzyść z Polskiego Ładu dla osoby najniżej uposażonej to jest 153 złote miesięcznie przy pełnym etatowym zatrudnieniu i najniższej krajowej. To pięć procent uposażenia. W gruncie rzeczy inflacja na ten rok to blisko osiem procent. Cały ten urobek z Polskiego Ładu zostanie zjedzony przez inflację - komentowała.
Premier "zachowuje się dzisiaj tak, jakby nad jego głową wisiał toporek"
Hennig-Kloska powiedziała też, że premier Mateusz Morawiecki "zachowuje się dzisiaj tak, jakby nad jego głową wisiał toporek i wizja utraty stanowiska szefa rządu".
- Jest głównym ekonomistą rządu od sześciu lat. Najpierw był ministrem rozwoju, potem ministrem finansów, potem premierem. Uchodzi za wspaniałego ekonomistę, byłego prezesa banku. I nagle w czasach największego problemu i rozchwiania gospodarki zabiera mu się komitet ekonomiczny i wsadza się na jego miejsce Jacka Sasina. Człowieka, który zasłynął tym, że potrafi źle wydawać pieniądze, a nie zarabiać - oceniła.
Hennig-Kloska: jestem przekonana, że Hołownia będzie miał wpływ na decyzje przyszłego rządu
Posłanka komentowała też niższe niż oczekiwane wyniki Polski 2050 w sondażach. - Sytuacja w ostatnim roku na scenie politycznej była bardzo dynamiczna. Sytuacje kryzysowe wpływają na to, że ludzie stawiają na to, co bardziej znają. A ruch Polska 2050 jest ruchem młodym, za którym stoi wielu doświadczonych ludzi. Musi przekonać, że to doświadczenie niesie za sobą większą jakość i stabilizację - mówiła.
- Jestem przekonana, że Szymon Hołownia - i to jest nasz cel, też mój osobisty - będzie miał realny wpływ na decyzje, które będą zapadać w przyszłym rządzie. Walczymy o to, żebyśmy mogli realizować plan, który tworzymy - postawienie na jakość usług medycznych, na inwestycje w gospodarce, a nie konsumpcję i na poprawienie jakości życia - dodała.
Pytana, czy jej zdaniem dobrym pomysłem byłby start opozycji na jednej liście wyborczej, odparła: - Nikt dotychczas nie udowodnił tezy, która jest bardzo mocno głoszona - między innymi przez Donalda Tuska - że jedna lista opozycji wygra z PiS.
- Jedna lista opozycji sprawia, że odpływa nam wielu wyborców, którzy albo rozejdą się po kątach, albo nie pójdą na wybory, albo wrócą do PiS. Jedna lista musiałaby mieć miejsce, gdybyśmy mieli zmianę systemu wyborczego na okręgi jednomandatowe - zaznaczyła Hennig-Kloska.
Jej zdaniem "lepszy wariant" to start opozycji w dwóch blokach. Czas bliżej wyborów da nam odpowiedź, jak te bloki mogłyby wyglądać - powiedziała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24