W nocy z wtorku na środę w Osinach (pow. łukowski, woj. lubelskie) w polu kukurydzy spadł obiekt. Mieszkańcy mówią, że słyszeli eksplozję. Nikomu nic się nie stało.
MON: to rosyjski dron
Co spadło w Osinach? W trakcie popołudniowej konferencji szef MON i wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz przekazał, że to rosyjski dron wojskowy. Jak zaznaczył, badane były trzy wersje: drona, która wlatuje; drona, który jest dronem sabotażowym oraz drona, który może być dronem przemytniczym.
- Mamy do czynienia z prowokacją Federacji Rosyjskiej, z rosyjskim dronem. Mamy do czynienia w szczególnym momencie, kiedy trwają dyskusje o pokoju, kiedy jest nadzieja na to, że ta wojna (...) ma szansę się zakończyć. Rosja po raz kolejny prowokuje - powiedział Kosiniak-Kamysz w trakcie konferencji prasowej w Warszawie.
Szef MON zwrócił uwagę, że pierwszy raz dochodzi do takiej sytuacji z użyciem drona, choć naruszenia przestrzeni powietrznej wcześniej już miały miejsce na polskim terytorium. - Pokazuje to, że strategia Rosji w momencie kluczowym, w momencie, kiedy jest dyskusja o pokoju, w momencie, kiedy prezydent USA Donald Trump czyni wszystko, żeby do tego pokoju doprowadzić, a jest otwartość Ukrainy, żeby ten pokój zawrzeć, strategia prowokacyjna i wojna hybrydowa trwa - ocenił Kosiniak-Kamysz.
Szef MON: trwają odprawy służb
Minister poinformował, że odbył odprawę z najważniejszymi dowódcami. - Rozmawialiśmy ze wszystkimi służbami. Takie odprawy trwają w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, w Ministerstwie Obrony Narodowej. Jest współdziałanie wszystkich służb państwa ABW, SKW, Żandarmerii Wojskowej, policji, która pierwsza podjęła interwencję. Wszystkich naszych sojuszników, którzy też są na bieżąco informowani - wymienił.
Zapewnił, że MON jest też w kontakcie z szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego Sławomirem Cenckiewiczem, a także z premierem i MSZ. Dodał, że wicepremier Radosław Sikorski podejmie odpowiednie kroki dyplomatyczne.
Wicepremier zlecił także dowódcy operacyjnemu przygotowanie raportu w sprawie zdarzenia.
Systemy radiolokacyjne nie wykryły obiektu
Kosiniak-Kamysz podkreślił, że systemy radiolokacyjne nie wykryły naruszenia przestrzeni powietrznej. Jak mówił, w przeszukiwaniu terenu wokół "lokalizacji szczątków zniszczonego statku bezzałogowego" za pomocą śmigłowca czy dronów zaangażowani są m.in. dowódcy Wojsk Obrony Terytorialnej. Dodał, że w akcję zaangażowany jest też przedstawiciel Sztabu Generalnego WP i "Dowódca Generalny, który desygnuje wszystkie siły i środki".
W konferencji prasowej uczestniczył również gen. Dywizji Wojska Polskiego Dariusz Malinowski. Jak poinformował, ze wstępnej oceny wynika, że obiekt, który wybuchł to tzw. wabik. O tym, czym jest ten rodzaj drona wojskowego, piszemy w tvn24.pl.
Malinowski był pytany również, czy jest już pewne, że dron został wystrzelony przez stronę rosyjską. - Musielibyśmy zdecydowanie zapytać tych, którzy go odpalali, ale nie mamy takiej 100-procentowej możliwości określenia. Znamy miejsca, w których te typy dronów są odpalane i są to miejsca na terytorium Rosji - odpowiedział.
- Na pewno wiemy, że jest to silnik dostępny na wszystkich rynkach, Made in China. Na pewno wiemy, że znajdowały się na pokładzie pewne systemy, które też są dostępne. I na pewno też wiemy, że ten ładunek, który był na pokładzie, nie był dużym ładunkiem. To nie była na pewno głowica bojowa - zaznaczył.
- Jedno jest pewne, Rosja się do tego nigdy nie przyzna, tak jak się nie przyznała do żadnych z ośmiu zdarzeń w Mołdawii, trzech zdarzeń w Rumunii, trzech zdarzeń na Litwie, dwóch zdarzeń na Łotwie, jednego zdarzenia w Bułgarii z dronami, już nie mówię o samolotach, o rakietach, nie przyzna się do tego Federacja Rosyjska - zauważył Kosiniak-Kamysz.
Apel ministra
Kosiniak-Kamysz zaapelował też o korzystanie ze zweryfikowanych, prawdziwych źródeł informacji, na przykład - jak dodał - pochodzących z MON.
- Posługiwanie się prawdziwymi informacjami, nie fake newsami, jest ważne z uwagi na odporność społeczną. Ta prowokacja ma na celu również zasianie niepewności i dezinformację, dlatego tym bardziej warto wsłuchać się w komunikaty, które są potwierdzone i są związane z rzeczywistością, a nie z inspiracją, prowokacją czy dezinformacją - podkreślił.
Autorka/Autor: os/lulu
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Supernak/PAP