- Demonizowanie tej ustawy przez opozycję, nie ma nic wspólnego z rozwiązaniami proponowanymi w omawianych przepisach - zapewniał poseł Tomasz Zieliński z PiS. A członkowie opozycji kolejno wymieniali zagrożenia związane m.in. z centralizacją oświaty, osłabieniem roli rodziców, ideologizacją szkolnych programów. Po sejmowej debacie projekt tzw. lex Czarnek, wraca do komisji. Posiedzenie już w czwartek o godzinie 10.
W środę 12 stycznia w Sejmie posłanka PiS Teresa Wargocka złożyła sprawozdanie z ubiegłotygodniowego posiedzenia połączonych komisji edukacji oraz obrony. Posłowie zajmowali się projektem zmian w Prawie oświatowym, zakładającym przede wszystkim wzmocnienie roli kuratorów oświaty. Te przepisy, nazywane lex Czarnek, od wielu miesięcy krytykują związki zawodowe działające w oświacie, organizacje pozarządowe zrzeszone w koalicji Wolna Szkoła oraz korporacje samorządowe.
- Te zmiany nie uzyskały akceptacji opozycji, która chciałaby, żeby te zmiany nie były wprowadzone - przyznała Wargocka. Przekonywała jednak, że przepisy nie są zagrożeniem dla edukacji: - Szkoła nie ma ustawowo zapisanej autonomii. Mówimy jedynie o autonomii nauczyciela i ona jest nienaruszona. Wręcz przeciwnie, wiele działań ministerstwa w ostatnich latach dostarcza dodatkowych narzędzi, pomocy dydaktycznych. Żaden nauczyciel nie jest ograniczany w swojej autonomii - zapewniała.
W czasie posiedzenia komisji 4 stycznia ich członkowie - większością głosów posłów PiS - odrzucili wnioski opozycji o całkowite odrzucenie zmian (wniosek złożony przez Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk z Lewicy), wysłuchanie obywatelskie (Krystyna Szumilas z KO) oraz skierowanie do podkomisji (Piotr Borys z KO).
PiS: robimy to dla rodziców
Jedynym ugrupowaniem, które w całości popiera proponowane przez ministra Czarnka rozwiązania, jest PiS. Poseł tej partii Tomasz Zieliński mówił w środę: - Demonizowanie tej ustawy przez opozycję, nie ma nic wspólnego z rozwiązaniami proponowanymi w omawianych przepisach.
Twierdził też, że zmiany mają załatać luki w prawie. - Bardzo nielicznie, ale jednak występowały sytuacje, gdy dyrektor nie wykonywał zaleceń kuratora, a dyrektor szkoły niepublicznej uniemożliwiał przeprowadzenie kontroli - powiedział.
Najwięcej wątpliwości wśród krytyków ustawy budzi zapis o tym, że to kurator będzie podejmował ostateczną decyzję na temat tego, jakie organizacje pozarządowe będą mogły prowadzić zajęcia dla chętnych uczniów w szkołach. PiS tłumaczy, że ten przepis broni prawa rodziców do wychowywania dzieci. Choć przepisy zakładają, że kurator będzie mógł odmówić nawet wtedy, gdy wszyscy rodzice zgodzą się na udział dzieci w jakichś zajęciach, np. edukacji seksualnej.
Zieliński: - Żadna pozaszkolna organizacja, za wyjątkiem harcerskich, nie będzie mogła prowadzić zajęć z ich dziećmi bez ich wiedzy.
Opozycja: odbieracie rodzicom prawa
Krystyna Szumilas z KO, była minister edukacji, o proponowanych zmianach mówiła: - To ręczne sterowanie szkołą przez polityków i odebranie rodzicom prawa do wychowywania.
Powiedziała, że Sejm, debatując nad tymi przepisami, decyduje, "czy szkoła będzie odpowiadała na potrzeby dzieci, czy będzie wychowywała ludzi zniewolonych, podporządkowanych, podatnych na propagandę partii rządzącej?". Posłanka cytowała też ustawę z 1961 roku, twierdząc, że przepisy z PRL przypominają rozwiązania proponowane przez Czarnka.
- Uważacie, że lepiej od rodziców wiecie, jak oni mają wychowywać swoje dzieci - zwracała się Szumilas do posłów PiS.
W podobnym tonie wypowiadała się w imieniu Lewicy Dziemianowicz-Bąk. - Lex Czarnek to zagrożenie dla uczniów i to o nich, młode Polki i Polaków, chce się dziś upomnieć - komentowała. Mówiła o tym, że szkoła powinna być miejscem, gdzie dziecko jest otoczone opieką i profesjonalnym wsparciem, "pomaga rozwiązywać problemy i rozwijać marzenia". A ministrowi Czarnkowi zalecała, by zamiast walczyć z edukacją seksualną, zajął się ubóstwem dzieci.
Dariusz Klimczak z Koalicji Polskiej ocenił, że ustawa "cofa polską edukację o trzy dekady". Przypominał też wypowiedź małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak, która szczepionki nazwała "eksperymentem". - Tak chcemy żeby wyglądała szkoła? Po to zwiększamy kompetencje kuratorów, by wychowywać kolejne pokolenia antyszczepionkowców? - pytał Klimczak. I dodał, że w reformie "nie chodzi o nadzór pedagogiczny, a polityczny". Pytał też, co się stało z projektem prezydenta Andrzeja Dudy, który w kwestii zajęć dodatkowych chciał dać większe prawa rodzicom i nie mieszał w to kuratora. - Dziś sprawdzałem i ten projekt nawet opinii rządu nie ma - wytykał Klimczak.
Artur Dziambor z Konfederacji: - Ta ustawa jest czymś przeciwnym do tego, do czego powinniśmy dążyć, czyli żeby szkoły ze sobą konkurowały. Mówicie "rodzice decydują", ale u was to pusta fraza. W tych przepisach nie rodzice decydują.
Dziambor powiedział też, że "minister edukacji staje się dyktatorem polskiej szkoły". I zwracał się do PiS: - Czy chcecie, żeby taką władzę kiedyś przejął ktoś z Lewicy? Bo ja bym nie chciał.
Michał Gramatyka (Polska 2050) mówił, że PiS chciałoby, aby szkoła wyglądała jak na obrazkach ze "Sposobu na Alcybiadesa" lub "Szatana z siódmej klasy". - Nie dociera do was to, co nauka mówi o wychowaniu - krytykował.
Czarnek: robicie dzieciom wodę z mózgu
Nim jeszcze doszło do pytań posłów (a było ich kilkadziesiąt i na zadanie każdego posłowie otrzymali pół minuty), głos zabrał minister edukacji Przemysław Czarnek.
- Za czym jesteśmy i za jaką Polską jesteśmy? Jesteśmy za Polską silną - mówił minister Czarnek. I dodawał: - Za państwem dbającym o dzieci i młodzież. Od Dolnego Śląska po Suwalszczyznę, od Bieszczad po zachodnie Pomorze, od Zakopanego po Gdańsk, bo Gdańsk też jest w Polsce, mimo że wam się to może nie podobać - zwracał się do opozycji. Pytał też posłów: - Czy jesteście za decentralizacją totalną państwa, rozbiciem dzielnicowym?
Czarnek szczególnie krytykował polityków PSL. Mówił m.in. że na wsi "ludzie z PSL wstydzą się". Posłance Szumilas powiedział z kolei, że "nie ma prawa odwoływać się do ideałów 'Solidarności'", bo "występuje ramię w ramię z postkomunistami".
- W tej ustawie chodzi tylko o jedną rzecz i nie rozumiem, czemu państwo nie pozwalacie opinii publicznej, zapoznać się z materiałami, które jakaś organizacja chce przekazywać dzieciom - mówił minister. I dodawał: - Chodzi o transparentność. Dla mnie to transparentność, otwartość. To jest wolność dla rodziców.
Czarnek zwrócił się też do opozycji słowami: - Robicie dzieciom wodę z mózgu, powodujecie rozchwianie emocjonalne tych biednych dzieci, a potem mówicie, że depresji dostają.
Przekonywał, że "państwo polskie ma święty obowiązek bronić dzieci przed demoralizacją". - I dlatego te przepisy uchwalam - dodał.
Projekt wraca do komisji
Na pytania posłów i posłanek odpowiadał wiceminister Dariusz Piotnowski. Około godz. 14 posłanka Agnieszka Hanajczyk (KO) zwróciła uwagę, że ministra Czarnka nie ma już na obradach, wyszedł w trakcie zadawanych pytań, nie wysłuchał więc wątpliwości i krytyki opozycji.
- Albo państwo nie czytali projektu ustawy, albo świadomie próbujecie manipulować tymi, którzy słuchają tej debaty. Opowiadacie o rzeczach, które wam się przyśniły albo przeczytaliście o nich w partyjnych dokumentach - zwracał się do opozycji wiceminister.
Jego zdaniem opozycja "ma zupełnie inny pogląd" na rolę państwa w edukacji. - Uważacie, że państwo powinno abdykować ze wszystkich swoich kompetencji, także w dziedzinie oświaty - mówił wiceminister.
Jego zdaniem opozycja próbuje "zmieniać kolejne pokolenia Polaków na modłę i wyobrażenia, jakie mają szefowie samorządów" i jako przykład podawał prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, który pozwalał na zajęcia z edukacji seksualnej w szkołach.
- Stawiamy tamę wprowadzeniu przymusowych zajęć, których rodzice nie chcą - mówił Piontkowski. Choć już dziś przepisy zakładają, że na zajęcia dodatkowe rodzice wyrażają zgodę lub nie.
W związku z tym, że do projektu zgłoszono kilkadziesiąt poprawek, Sejm ponownie skierował go do komisji edukacji i komisji obrony (część zapisów dotyczy klas wojskowych). Posiedzenie połączonych komisji zaplanowano na czwartek 13 stycznia o godz. 10.
#bezprzerwy
W tvn24.pl przyglądamy się pomysłom ministra Przemysława Czarnka i jego doradców. Urzędniczy język ustaw i rozporządzeń przekładamy dla Was na język szkolnej praktyki. Z ekspertami oceniamy, czy to, co się za tymi pomysłami i postulowanymi rozwiązaniami kryje, będzie korzystne dla uczniów i nauczycieli. Sprawdzamy, czy autonomia szkół jest zagrożona i czy rodzice rzeczywiście będą mieli wpływ na edukację i wychowanie swoich dzieci. Wszystko to - artykuły, wywiady, materiały wideo, interaktywne infografiki, omówienia badań - możecie znaleźć w naszym serwisie pod hasłem #bezprzerwy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24