- Mam poczucie, że dzisiejsze ustalenia Unii Europejskiej w sprawie uchodźców są niewiele warte. Niedługo będą nieaktualne - tak Leszek Miller ocenił wynik wtorkowego spotkania ministrów spraw wewnętrznych UE. W "Faktach po Faktach" były premier stwierdził, że "ma nieodparte wrażenie, iż zapłacimy za błąd Angeli Merkel".
We wtorek ministrowie spraw wewnętrznych UE podjęli decyzje w sprawie podziału uchodźców. Szefowie resortów zaakceptowali rozdzielenie pomiędzy poszczególne kraje 66 tys. osób, a decyzja o tym, gdzie trafią kolejne 54 tys. osób zapadnie później. W czasie głosowania przeciwko były m.in. kraje Grupy Wyszehradzkiej: Czechy, Słowacja i Węgry. Polska opowiedziała się za propozycją.
Leszek Miller ocenił w "Faktach po Faktach", że Polska oderwała się od swoich "najbliższych kolegów z Grupy Wyszehradzkiej". - Zawsze te kraje starały się trzymać razem, uzgadniać rozmaite decyzje, konsultować się. To będzie nas pewnie sporo kosztowało, być może Grupa Wyszehradzka będzie się spotykała bez nas - stwierdził.
Były premier zwrócił uwagę, że w unijnych negocjacjach ważny jest wizerunek i przekonanie, że "my, słabsi w UE, trzymamy się razem". - Polska jest dalej stosunkowo biednym krajem (...) Raczej bliżej nam do Czechów czy Słowaków niż bogatych Niemców - przekonywał.
Decyzje "niewiele warte"
W ocenie Millera podejmowane przez UE kroki w sprawie uchodźców są "niewiele warte" i "nie kończą exodusu".
- Decyzje te nawet nie przerywają tego marszu do UE. Należy się spodziewać dalszych tysięcy czy setek tysięcy. Jeśli UE poważnie nie zabierze się za likwidację przyczyn migracji, a nie skutków, to proces będzie się nasilał - podkreślił. Dodał też, iż "to niedobrze, że ludzi traktuje się w kategoriach liczb, jak worki ziemniaków".
- Mam nieodparte wrażenie, że zapłacimy za błąd pani Angeli Merkel. Nie można mówić najpierw: zapraszamy wszystkich, a potem: nie damy rady. W związku z tym te tysiące, które przybyły do Niemiec, rozdzielimy pomiędzy różne kraje - powiedział Miller.
Jak dodał, Merkel wraz z austriackim kanclerzem "w ciągu jednej nocy postanowiła obejść wszystkie unijne procedury, uprościć wjazd na teren UE tysięcy imigrantów". - Na jakiej podstawie? Gdzie to było konsultowane? Jaki organ UE wyraził na to zgodę? To jest po prostu skandal - ocenił.
- Najpierw się cały ten system rozbiło, a teraz kanclerz chce do tego wrócić. Najpierw zlikwidowała zasady, a teraz chce je wprowadzać. A dlaczego my mamy za to płacić? Za krótkowzroczność i za jakąś próbę popisania się przed światem - pytał Miller. Podkreślił, że nie jest to już ta sama UE, którą pamięta. - Widać wyraźnie, że Unia jest coraz bardziej zdominowana przez jeden czy dwa kraje. Pozostałe państwa nie będą tego chciały akceptować - ocenił.
"Polska zdradziła Grupę Wyszehradzką"
Wtorkowe ustalenia unijnych ministrów i głosowanie komentowali również w programie „Tak jest” Sławomir Neumann (PO) i Jarosław Sellin (PiS). W ocenie Sellina, popierając propozycję rozdziału uchodźców, Polska „zdradziła Czechy, Słowację, Węgry i Rumunię”. - Mieliśmy trzymać solidarność Grupy Wyszehradzkiej. Polska mówiła, że wytrwa w oporze razem z nimi, a zagłosowała inaczej - podkreślił. - Nie mówmy takim językiem - apelował Sławomir Neumann. - Polska miała swoje stanowisko negocjacyjne. Nasze postulaty zostały przyjęte, zagłosowaliśmy na tak. Mówienie, że Polska zdradziła Grupę Wyszehradzką, jest skandalem. Nie przypominam sobie, żeby Węgrzy stawali w interesie Polski i Ukrainy - stwierdził.
Autor: kg/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24