Krajowy Plan Odbudowy do tej pory nie uzyskał akceptacji Komisji Europejskiej ze względu na podnoszone przez polski rząd wątpliwości dotyczące wyższości unijnego prawa nad krajowym. W środę w Sejmie parlamentarzyści zajęli się informacją rządu na temat ostatecznego brzmienia KPO w wersji uwzględniającej konsultacje społeczne i wnioski KE. Zdaniem przedstawicieli opozycji brak zielonego światła z Brukseli oznacza, pieniądze z KPO są "zagrożone".
Komisja Europejska wstrzymuje się z akceptacją polskiego Krajowego Planu Odbudowy, który ma być podstawą do wypłacenia pieniędzy z Funduszu Odbudowy - rząd na tym etapie wnioskował o 36 miliardów euro. Na początku września unijni komisarze sygnalizowali, że opóźnianie decyzji w sprawie wypłaty środków powiązane jest z podnoszonymi przez Polskę wątpliwościami dotyczącymi wyższości unijnego prawa nad krajowym.
W środę odbyło się posiedzenie Sejmu, na którym po południu parlamentarzyści wysłuchali informacji rządu na temat ostatecznego brzmienia Krajowego Planu Odbudowy w wersji uwzględniającej konsultacje społeczne i wnioski Komisji Europejskiej.
CZYTAJ RELACJĘ: W Sejmie informacja rządu o Krajowym Planie Odbudowy
Buda: w ramach negocjacji nad KPO zgodziliśmy się na zwiększenie produkcji energii odnawialnej
Jak powiedział wiceminister funduszy i polityki regionalnej Waldemar Buda, treść planu wysłanego do Komisji Europejskiej na początku maja jest znana, bo od 30 kwietnia wisi on na stronach KPRM.
- W ramach negocjacji z Komisją Europejską na temat KPO ważnym elementem dyskusji była sprawa dekarbonizacji i zwiększenie udziału OZE (odnawialne źródła energii - red.) w gospodarce. Komisja chciała, abyśmy zadeklarowali ilość energii z OZE, jaka będzie kupowana w ramach trzech zaplanowanych aukcji. Ale przekonaliśmy Komisję Europejską do tego, aby pozostać przy samej liczbie aukcji, bez określenia ich parametrów, bo trudno jest obecnie przewidzieć, ile energii trzeba będzie zakupić w latach 2023-24 – powiedział Waldemar Buda.
Dodał, że w trakcie negocjacji Polska zgodziła się na zwiększenie ilości energii produkowanej z OZE. - Podjęliśmy się dużego wyzwania. Wcześniej w krajowych dokumentach planowaliśmy 18,5 GW do 2026 r. Ale w trakcje negocjacji zgodziliśmy się na zwiększenie tej ilości do 23,5 GW, a więc znacząco podnieśliśmy pułap w stosunku do pierwotnych planów – powiedział Buda.
Dodał, że Komisja Europejska chciała, by przy wymianie pieców na nowe źródła ciepła zapewnić niewielki udział gazu w zasilaniu nowych instalacji. - Udało się nam wynegocjować 40-procentowy udział gazu w wymienianych źródłach ciepła – powiedział wiceminister.
Buda: wskutek działań Senatu Polska była ostatnim krajem, który przyjął ustawę ratyfikacyjną
Wyjaśnił także, że Komisja Europejska połączyła kwestię wydatków na mieszkalnictwo z parametrami, związanymi z energochłonnością nowych budynków. Stwierdził, że na początku Bruksela chciała, aby budynki spełniały "portugalskie parametry", ale udało się ją przekonać do innych, które są do zrealizowania w polskich warunkach, dzięki temu 755 milionów euro trafi na mieszkalnictwo.
W ramach negocjacji z Komisją Europejską – jak powiedział Waldemar Buda w Sejmie – podnoszona była kwestia wydatków na opiekę nad dziećmi do lat 3, w wyniku czego Polska zobowiązała się do zwiększenia liczby nowych miejsc opieki z 36 tysięcy do 47,4 tysiąca. Komisja chciała także, aby do 2026 r. liczba łóżek opieki długoterminowej wzrosła o 35 procent, ostatecznie jednak stanęło na 6-proc. wzroście w stosunku do 2019 r. Waldemar Buda powiedział także, że rząd zobowiązał się do takich zmian w sposobie stanowienia prawa, aby również przy poselskich projektach ustaw – a także senackich – były możliwe konsultacje społeczne.
- Nie było innych oczekiwań poza tymi tematami. A więc w KPO jest to, co było w nim 30 kwietnia, oraz to, o czym tutaj powiedziałem – stwierdził wiceminister funduszy i polityki regionalnej.
Zwrócił uwagę, że obecnie na 27 krajów członkowskich 25 swoje plany złożyło do Komisji Europejskiej – nie zrobiły tego Holandia i Bułgaria. Z 25 krajów 18 ma wstępną akceptację, a 13 z nich już otrzymało zaliczkę. Przekonywał, że na opóźnienie w przyjęciu KPO przez Komisję Europejską wpływa fakt, że Polska jako ostatnia przyjęła ustawę ratyfikującą mechanizm pomocowy.
- 3 maja zebraliśmy się tutaj w Sejmie, aby przyjąć ustawę ratyfikującą. Niestety, wskutek działań Senatu Polska była ostatnim krajem, który tę ustawę przyjął – powiedział Buda. Dodał także, że liczy, że KPO zostanie zatwierdzony w ciągu najbliższych kilku tygodni.
Leszczyna (KO): blokujecie środki, które Polsce są bardzo potrzebne
W Sejmie poseł Andrzej Kosztowniak (PiS) przypomniał, że Polsce "ze wszystkich źródeł ma przypaść 136 miliardów 400 milionów euro dotacji oraz 34 miliardy 200 milionów euro pożyczek". - To ogromny sukces negocjacyjny polskiego rządu i premiera Mateusza Morawieckiego - wskazywał. Wyraził nadzieję, że pieniądze te pozwolą Polsce na skuteczny rozwój w najbliższych latach.
- KPO został przygotowany we właściwych parametrach i we właściwym czasie - zapewnił poseł, mówiąc o odbytych dziesiątkach konsultacji w sprawie KPO. Poseł zaapelował o "głębokie wsparcie tego projektu".
Zdaniem Izabeli Leszczyny (KO), "gdyby nie rząd PiS, autorytarny, niedemokratyczny, notorycznie łamiący prawo polskie i prawo unijne, to już dzisiaj pieniądze z KPO ratowałyby ludzkie życie, wspierając załamujący się system ochrony zdrowia".
Posłanka zarzuciła premierowi i wiceministrowi funduszy i polityki regionalnej Waldemarowi Budzie "festiwal kłamstw". - Pan minister Buda twierdzi, że w podobnej sytuacji, jak Polska jest więcej krajów członkowskich. Znowu kłamstwo. Tylko oligarchiczne Węgry premiera Orbana są w takiej sytuacji jak my. Nie można porównywać państw, które jeszcze nie złożyły KPO, czy państw, które są w trybie negocjacji, z Polską, o której minister powiedział, że 12 lipca zakończyli negocjacje, a KE wstrzymuje pozytywną opinię - kolejne kłamstwo - wskazała.
Jak mówiła, "panowie z PiS, (...) blokujecie środki, które Polsce są bardzo potrzebne".
"Dzisiaj sytuacja jest taka, że Komisja Europejska nie chce nam tych pieniędzy po prostu dać"
Beata Maciejewska (Lewica) zwróciła uwagę na to, że w trakcie sejmowej informacji "w ławach rządowych nie ma w zasadzie nikogo oprócz pana ministra Budy". Jak mówiła, z technicznego punktu widzenia może wszystko jest w porządku, ale z politycznego i merytorycznego nic nie jest w porządku. - PiS idzie na zwarcie z UE i traktuje dzisiaj ten fundusz nie jako Krajowy Plan Odbudowy Polski, ale jako fundusz, który ma być rządowym, czy też partyjnym planem odbudowy sondażu PiS-u - oceniła. Jej zdaniem, pieniądze z tego planu są "zagrożone". - Dzisiaj sytuacja jest taka, że Komisja Europejska nie chce nam tych pieniędzy po prostu dać - dodała.
Andrzej Grzyb z Koalicji Polskiej zarzucił rządzącym, że ostateczny kształt KPO został przedstawiony KE bez udziału polskiego parlamentu. - Gdyby było więcej dobrej woli w rozmowie z polskim parlamentem, to pewnie wiele trudności związanej z zatwierdzeniem KPO byśmy uniknęli - ocenił.
Zdaniem posła Roberta Winnickiego (Konfederacja) "żadne pieniądze z UE, żadnej gospodarki przez ostatnie 40, czy 50 lat, nie zbudowały". - Gdyby zbudowały, to dzisiaj najbardziej rozwiniętymi państwami gospodarczo byłyby państwa z południa Europy, do których najwięcej tych pieniędzy trafiło, do Portugalii, Hiszpanii, Grecji i Włoch. Dlatego, że nawet największymi subwencjami, dotacjami nie buduje się struktury gospodarczej kraju - mówił.
Posłanka Paulina Hennig-Kloska (Polska 2050) wskazała, że kilkanaście państw ma już dziś zaakceptowane KPO, 12 otrzymało pierwsze wypłaty. - Gdzie nasze pieniądze? - pytała. Zawnioskowała o odrzucenie informacji rządu w tej sprawie.
Monika Pawłowska (Porozumienie) zapewniła z kolei, że w kwestii KPO rząd Morawieckiego będzie mieć ich wsparcie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24