Pod koniec września, za sprawą cyklu TVN24+ "Drogie posłanki, drodzy posłowie", do Sejmu powrócił temat rozliczania "kilometrówek" przez parlamentarzystów. Posłanka partii Razem Marcelina Zawisza podkreśliła, że kwestia ta należy do trudnych i niemal niemożliwych do uregulowania mimo licznych zapowiedzi reform. Wskazała na problem nadużywania kilometrówek przez posłów różnych opcji politycznych i pytała, czy w końcu uda się uporządkować ten system.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia podkreślił natomiast, że posłowie, jako osoby zaufania publicznego zarządzające miliardami złotych z budżetu państwa, powinni odpowiedzialnie gospodarować również mniejszymi kwotami. Zwrócił uwagę na konieczność transparentności w rozliczaniu kosztów podróży służbowych.
Sprzeciw posła Polski 2050
W niedzielę analityk Radosław Karbowski skomentował niechęć części polityków do wprowadzenia bardziej rygorystycznych zasad w Sejmie, w tym zakazu sprzedaży i spożywania alkoholu, możliwości badania posłów alkomatem oraz uregulowania rozliczania kilometrówek.
"Tak sobie ostatnio myślałem, że mamy niesamowitą klasę polityczną. 1. Nie chcą ucywilizowania zasad rozliczania kilometrówek i lotów po kraju. 2. Nie chcą wprowadzenia zakazu sprzedaży i spożycia alkoholu na terenie parlamentu. 3. Nie chcą wprowadzenia możliwości badania się alkomatem. Bo to byłoby ograniczeniem wolności sprawowania mandatu" - napisał.
Do tych słów odniósł się poseł Polski 2050 Sławomir Ćwik. Poparł karanie skrajnych przypadków nadużywania kilometrówek, ale sprzeciwił się zaostrzeniu zasad rozliczania przejazdów.
"Nie wyobrażam sobie, by poseł miał się 'spowiadać' gdzie był i z kim rozmawiał. Sam dużo jeżdżę autem, bo mieszkam gdzie mieszkam, 0 lotów, 0 pociągów. Alko w Sejmie - walizki mają strażnicy sprawdzać, co poseł wnosi do hotelu? Jest stołówka, gdzie nie ma alko i jest restauracja/bar gdzie jest. Do baru nie chodzę. Jak ktoś przesadzi - rozliczyć. Alkomaty - Polska 2050 wniosła projekt w tym zakresie" - napisał.
Karbowski dopytał posła, dlaczego nie popiera wprowadzenia obowiązku dokumentowania tras oraz dostarczania faktur lub paragonów. "W jaki sposób to pana ogranicza?" - napisał.
"Jeszcze niech pieczątki po miejscach pozbierają jak kiedyś na delegacjach - bo przecież jak ktoś zechce oszukać to i tak oszuka ... Naprawdę uważa Pan, że jak używałem przez 2 lata swoje auta i przejechałem nimi, w celach służbowych, ok. 80 tys. km to licząc koszty serwisu, utratę wartości, paliwo to ja zarobiłem na tych kilometrówkach? Przecież takich przebiegów nie robię autem za 10 tys." - odpowiedział Ćwik.
"Bijecie pianę z kilometrówkami"
Karbowski zauważył, że posłowie otrzymują zwrot 1,15 zł za kilometr, co stawia ich w korzystniejszej sytuacji niż przedsiębiorców rozliczających pełny VAT. Dodał, że jedyne co trzeba zrobić to wpisać w telefonie liczbę kilometrów.
"Jak Pan chce wprost porównać przedsiębiorcę do posła w zakresie używania aut? Przedsiębiorca używa auta w celu prowadzenia firmy i zarabiania kasy. Poseł w celu wykonywania mandatu" - stwierdził poseł Polski 2050.
Poseł odniósł się również do komentarza internauty, który apelował o większą przejrzystość w działaniach posłów.
"Różnica jest taka, że ja zarządzałem spółką i wiem, jak to wygląda i jak się traktuje auta służbowe ... Zamiast się skupiać na realnych problemach, bijecie pianę z kilometrówkami. Jak są posłowie (a są), którzy naciągają to piętnować i niech wyborcy rozliczą" - odpowiedział polityk.
Czytaj też: Sejmowa komisja zajmie się dziwnymi wydatkami posłów
"Nie po to jestem posłem"
Inny internauta zwrócił uwagę, że rozliczanie przejazdów służbowych jest codziennością dla wielu Polaków i nie stanowi problemu. "Ale wielki poseł wyśmiewa to, pisząc o jakichś pieczątkach. Pycha kroczy" - ocenił.
"Bo mam jeden pociąg, który jedzie ponad 5h i nie mogę w nim np rozmawiać przez tel by w tym czasie załatwiać inne sprawy. A nie jestem posłem po to, by przesiedzieć 10h w tygodniu w pociągu" - odparł Ćwik.
Sławomir Ćwik odniósł się też do fali komentarzy, która pojawiła się po jego wpisie.
"Rozpętała się burza o mój wpis, że do Wawy nie jeżdżę 5h pociągiem (jest jeden bezpośredni) tylko wybieram 3h autem. I dalej będę tak robił do czasu, gdy nie będzie więcej i szybszych pociągów. Bo brakuje mi czasu i staram się go efektywnie wykorzystać - jadę krócej, a czas wykorzystuję na zaległe telefony. A hejterom napiszę krótko - tak jeżdżą prawie wszyscy z Zamojszczyzny bo nie mamy dobrych połączeń. I prawie każdy bardziej aktywny zawodowo mnie zrozumie bo też jeździ autem by szybciej i sprawniej załatwić sprawy" - podsumował.
Autorka/Autor: BC/ToL
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Albert Zawada/PAP