Rektor Akademii Nauk Stosowanych Wincentego Pola w Lublinie wydał zarządzenie, że wykładowcy, pracownicy administracyjni i studenci mają czas do końca listopada na dostarczenie certyfikatu poświadczającego szczepienie przeciw COVID-19. W przeciwnym wypadku nie wejdą na teren uczelni. To pierwsza szkoła wyższa w mieście, która zdecydowała się na taki krok. Wcześniej podobne zasady wprowadziły dwie warszawskie uczelnie.
Każdy, kto po 30 listopada będzie chciał wejść na teren Akademii Nauk Stosowanych Wincentego Pola w Lublinie (dawniej Wyższa Szkoła Społeczno-Przyrodnicza im. Wincentego Pola w Lublinie), musi być w pełni zaszczepiony przeciwko COVID-19. Taką zasadę wprowadził rektor zarządzeniem wydanym w poniedziałek (22 listopada).
Uczelnia tylko dla zaszczepionych przeciwko COVID-19
W dokumencie czytamy, że pracownicy dydaktyczni i administracyjni oraz studenci muszą do końca listopada okazać certyfikaty poświadczające szczepienie przeciw COVID-19.
"Po tym terminie osoby niezaszczepione nie zostaną dopuszczone do pracy oraz zajęć dydaktycznych" – czytamy w zarządzeniu.
Podobnie na dwóch warszawskich uczelniach
Akademia jest pierwszą uczelnią w Lublinie, która zdecydowała się na wprowadzenie takich zasad. Na początku listopada głośno było o dwóch uczelniach w Warszawie, które wprowadziły podobne regulacje. To publiczna Akademia Teatralna im. A. Zelwerowicza i niepubliczna Uczelnia Medyczna im. Marii Skłodowskiej-Curie.
Wojciech Malajkat, rektor Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza, mówi, że jego uczelnia zdecydowała się na taki krok jako pierwsza w Polsce. - Zasady mówią o tym, że na teren uczelni mogą wejść osoby: zaszczepione przynajmniej pierwszą dawką, takie które chorowały na COVID-19 w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, oraz takie, które przedstawią negatywny test zrobiony do siedmiu dni wstecz. Osób z tej ostatniej kategorii jest bardzo mało. Testy, którym się poddają, są refundowane przez uczelnię – mówi Malajkat.
Dodaje, że zasady obowiązują od początku roku akademickiego i każdy pracownik czy student ma wybór, bo jest możliwość prowadzenia zajęć w trybie on-line.
- Zaraz po wprowadzeniu zasad dostałem list protestacyjny, pod którym podpisało się 11 studentów. Po tym, jak z nimi porozmawiałem, wszyscy zdecydowali się jednak, że będą uczestniczyć w zajęciach stacjonarnych i dostosują się do zasad. Obowiązuje tu pełna dobrowolność, co tłumaczyłem też jednemu z posłów, rzecznikowi praw obywatelskich oraz różnego rodzaju organizacjom, które wysłały do nas pisma w tej sprawie – wyjaśnia rektor. Dodaje, że do tej pory odebrał dziesiątki telefonów od rektorów z całej Polski, którzy pytali o szczegóły rozwiązań zastosowanych w akademii.
- Nie byli to zresztą rektorzy wyłącznie uczelni artystycznych, ale przede wszystkim medycznych. Z tymi ostatnimi wezmę udział w najbliższych dniach w internetowym panelu, podczas którego będziemy rozmawiać na ten temat – zaznacza Wojciech Malajkat.
Pogróżki pod adresem rektora
Prof. dr hab. med. Krzysztof J. Filipiak, rektor UM MSC w Warszawie, który jest współautorem pierwszego polskiego podręcznika na temat COVID-19, mówi, że od czasu wprowadzenia nowych zasad otrzymuje listy z pogróżkami i groźbami karalnymi - głównie poprzez media społecznościowe.
- Wiele z nich publikuję regularnie na swoim koncie faceebookowym - mówi prof. Krzysztof J. Filipiak. - Zainteresowanie rektorów uczelni wyższych jest duże. W tej sprawie odbywa się między innymi debata rektorów na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu – podkreśla.
Zasady obowiązujące na jego uczelni mówią, że w zajęciach dydaktycznych mogą brać udział wyłącznie osoby, które "(1) odbyły pełne szczepienie ochronne przeciwko COVID-19 albo (2) zakończyły izolację w warunkach domowych, izolację albo hospitalizację z powodu zakażenia wirusem SARS-CoV-2, nie później niż 6 miesięcy przed rozpoczęciem zajęć albo (3) posiadają negatywny wynik testu diagnostycznego przeciw COVID-19."
Studenci zostali zobligowani do dostarczenia dokumentów potwierdzających powyższe okoliczności do dziekanatu do dnia 29 października.
Wątpliwości RPO
- Zarządzenie cały czas obowiązuje, stanowi klasyczne przeniesienie modelu 3G obowiązującego w większości krajów Europy. Ale nie wiem, jakie będą jego dalsze losy - przyznaje rektor. - Właśnie dzisiaj otrzymaliśmy do wiadomości pismo RPO do pana ministra (edukacji i nauki Przemysława) Czarnka w sprawie tego zarządzenia. Wynika z niego, że według RPO przyjęte przez nas "rozwiązania, choć powodowane słusznymi intencjami, stanowią bezpodstawne ograniczenie konstytucyjnie chronionych praw, tj. prawa do nauki, a także prawa do ochrony prywatności, w sytuacji gdy uczelnia przetwarza dane studentów dotyczące zdrowia". Rzecznik podkreśla też, że "ustawodawca nie przewidział możliwości ograniczania kształcenia się przez osoby niezaszczepione przeciwko COVID-19, a także nie stworzył podstawy prawnej umożliwiającej weryfikację tego faktu przez uczelnie wyższe"- cytuje nasz rozmówca.
Zdaniem Filipiaka nie ma tu mowy o łamaniu konstytucji, bo jej artykuł 68 mówi o tym, że każdy ma prawo do ochrony zdrowia. - Przymus nauki z osobą niezaszczepioną, zagrażającą zdrowiu i życiu innych, łamie - w warunkach pandemii - właśnie ten artykuł - ocenia natomiast rektor.
Dodaje, że do tej pory siedem osób wystosowało pisemny protest i żądanie zmiany zarządzenia. - Po dwie z kierunków pielęgniarstwo, ratownictwo medyczne i kosmetologia oraz jedna z kierunku lekarskiego – informuje. Na pytanie, czy studenci i wykładowcy, którzy nie zastosowali się do zarządzenia mogą uczestniczyć w zajęciach w trybie zdalnym, odpowiada twierdząco.
We wtorek (23 listopada) przed godziną 13 zapytaliśmy Ministertwo Edukacji i Nauki, czy trzy opisywane przez nas uczelnie są jedynymi w Polsce, gdzie wprowadzone zostały tego typu zasady i czy ministerstwo aprobuje takie działania.
Ministerstwo prosi rektorów o wskazanie podstaw prawnych podjętych działań
Z odpowiedzi, jaką dostaliśmy następnego dnia wynika, że MEiN nie ma sygnałów, jakoby inne uczelnie oprócz tych trzech, które opisujemy, wprowadziły ograniczenia dla osób niezaszczepionych. Przy czym, będąca uczelnią artystyczną, Akademia Teatralna im. Aleksandra Zelwerowicza jest nadzorowana przez ministra kultury.
- W przypadku Akademii Nauk Stosowanych Wincentego Pola w Lublinie oraz Uczelni Medycznej imienia Marii Skłodowskiej-Curie zwróciliśmy się do rektorów o wskazanie podstaw prawnych, które zdecydowały o podjęciu takich działań oraz o pilne przedstawienie wyjaśnień w tej sprawie. Mamy świadomość, iż opracowane rozwiązania niewątpliwie wynikają z troski o bezpieczeństwo oraz zdrowie członków wspólnot akademickich. Istnieją jednak uzasadnione wątpliwości co do zgodności takich działań z prawem. Wprowadzenie ich może być skutecznie kwestionowane z punktu widzenia chronionych praw, które przez takie rozwiązanie mogą zostać ograniczone - informuje Anna Ostrowska, rzecznik prasowy MEiN.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Google Maps